Zobacz najbliższą Słońcu planetę. Teraz jest dobry moment
Najmniejsza i najbliższa Słońcu planeta w Układzie Słonecznym zawsze pozostaje blisko Słońca, dlatego nie jest tak łatwym obiektem do obserwacji jak choćby bardzo jasna obecnie na niebie Wenus. Marzec 2025 r. to okazja by dojrzeć ją gołym okiem.
Planeta Merkury już od wielu dni jest obiektem wygodnym do obserwacji, jednakże niesprzyjająca pogoda w Polsce nie faworyzowała wcześniej miłośników astronomii z naszego kraju. Teraz, gdy niebo się wypogodziło, a na najbliższe dni zapowiadana jest słoneczna pogoda, warto wybrać się wieczorem na spacer i spróbować zobaczyć najmniejszą z planet, którą możemy zobaczyć gołym okiem.
Gdzie szukać Merkurego na niebie? O której godzinie?
4 marca Słońce zachodzi w Warszawie około godziny 17:22. Na wschodzie Polski będzie to kilka minut wcześniej, na zachodzie nawet 25 minut później. W kolejnych dniach będzie to coraz wcześniejsza pora. By nie przegapić zachodu trzeba pilnować nieba, co przy dobrej pogodzie nie jest kłopotem.
Na widoczność Merkurego trzeba poczekać przynajmniej pół godziny od zachodu. Wskazówką będzie bardzo jasna Wenus widoczna nieco na południe od kierunku zachodniego. Gdy zobaczymy tę planetę na niebie, które powoli zacznie ciemnieć, niedługo potem powinien pojawić się Merkury. Należy go szukać mniej więcej w połowie wysokości pomiędzy Wenus a horyzontem w konstelacji Ryb. Tuż po zachodzie Merkury znajdzie się 15 stopni nad horyzontem, ale planetę zobaczymy prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy będzie na wysokości 10 stopni i mniejszej. Możemy sobie ją zmierzyć na niebie wyciągając przed siebie zaciśniętą pięść - ma ona rozmiar kątowy dokładnie 10 stopni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli dysponujecie choćby lornetką, Merkurego łatwo będzie odnaleźć wcześniej, jednak unikajcie obserwacji, gdy Słońce jest jeszcze widoczne. Nawet najmniejszy strumień światła skupiony przez optykę może uszkodzić nasz wzrok. Dysponując instrumentem optycznym warto zapolować na fazy Merkurego. 8 marca jego niewielka tarczka będzie oświetlona w 47 proc. co oznacza, że będzie przypominał miniaturowy Księżyc w pierwszej fazie. Fazę można zobaczyć także w przypadku widocznej powyżej Merkurego Wenus, która obecnie oświetlona jest w około 13 proc., czyli przypomina Księżyc tuż po nowiu.
W kolejnych dniach Merkury będzie jeszcze bardziej oddalał się od Słońca, a w piątek 8 marca osiągnie największą kątową odległość - będzie to 18,2 stopnia. Będzie jednocześnie coraz słabiej odbijał światło słoneczne, ale wciąż na tyle mocno, by gołe oko go zobaczyło. Ważna jest tutaj dobra widoczność w stronę horyzontu i przede wszystkim czyste niebo w kierunku zachodnim.
Merkury, planeta, która obiega Słońce w 88 dni i szybko zmienia jasność
Merkury ma średnicę 4879 km, jest mniejszy niż księżyce Ganimedes i Tytan. To ciało skaliste przypominające wyglądem Księżyc, które obraca się wokół osi w ciągu ponad 56 ziemskich dni. W ciągu ziemskiego roku wykonuje ponad 4 obiegi Słońca, więc jego jasność dla obserwatora ulega wielokrotnym zmianom. Podobnie jak położenie względem Słońca, gdy planeta jest raz widoczna po jego zachodzie raz przed jego wschodem. Obecna pozycja względem Wenus szybko ulegnie zmianie w kolejnych dniach. Wieczorna pora z oczywistych powodów jest bardziej komfortowa dla obserwacji, ale to pod koniec maja rankiem Merkury będzie jeszcze jaśniejszy niż ostatnio w lutym.
Na początku lutego Merkury miał jasność -1,54 magnitudo, nieznacznie większą niż Syriusz, najjaśniejsza gwiazda na niebie. Oczywiście ze względu na bliskość Słońca, nie postrzegamy Merkurego jako tak jasnego obiektu jak Syriusz. Obecnie jego jasność wynosi -0,7 magnitudo i szybko spada. Dlatego trzeba wykorzystać dobrą pogodę jaka zapowiada się na najbliższe dni. W sobotę, gdy będzie najdalej kątowo od Słońca, jasność wyniesie około -0,35 magnitudo. To wciąż oznacza, że będziemy mieli możliwość dojrzenia jasnego obiektu, znacznie łatwiej dostrzegalnego niż kometa o takiej jasności w podobnej pozycji na niebie. Pod koniec marca, Merkury będzie miał jasność już jedynie 5,9 magnitudo, co oznacza, że nawet na ciemnym niebie byłby obiektem na granicy widoczności.
Karol Żebruń dla Wirtualnej Polski