Zginające się iPhone'y to pestka. Apple ma kolejny problem - brodaczy
Brzmi to jak kosmiczny absurd i na razie trudno zweryfikować prawdziwość tych pogłosek, ale Apple może mierzyć się z kolejną aferą. Tym razem winę ponosi nie tylko sam sprzęt, ale atrybut każdego szanującego się drwala, czarodzieja i hipstera - broda.
Brody zaliczają ostatnio triumfalny powrót, również wśród klienteli Apple. I jest to ponoć spory problem. Producent iPhone’ów nie otrząsnął się jeszcze z afery z gnącymi się w kieszeni smartfonami, ochrzczonej mianem „bendgate”, a w powietrzu zawisło już „hairgate”. W tym przypadku z samym telefonem nie dzieje się nic złego, za to z brodą właściciela, owszem.
Problem pojawił się po raz pierwszy w serwisie 9to5Mac, gdzie opisał go anonimowy użytkownik. Jednak wkrótce dołączyli do niego inni. Wygląda na to, że włosy lubią utkwić w małej szczelinie w obudowie, pomiędzy szkłem a aluminium. Kiedy posiadacz iPhone’a 6 przyłoży telefon do twarzy, co jest oczywiste podczas rozmowy, ma szansę odłożyć go z kępką kłaków i grymasem bólu.
Serwis Mashable postanowił zbadać sprawę, ale z przeprowadzonych przez niego testów nie wynika, jakoby nowa generacja smartfonów z jabłkiem działała jak przymusowy fryzjer. „Forbes”. informuje, że cała sprawa jest niedorzeczna, bowiem szczelina jest zbyt mała, żeby zmieścił się tam gruby włos z brody.
Czy to już koniec narzekań na iPhone’a 6. czy może czekają nas kolejne skandale z jabłkiem w tle? Na razie Apple ma niezłą passę - dwie afery w ciągu miesiąca od premiery. Szykuje się rekord?