ZEN Stone - Zbieramy kamyki pełne muzyki
17.05.2007 12:40, aktual.: 18.05.2007 09:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
ZEN Stone to atak firmy Creative na rynek tanich odtwarzaczy
przenośnych. Jednak w hipermarketach roi się od „empetrójek” w cenie poniżej 100zł. Za kilkadziesiąt złotych więcej możemy kupić ZEN Stone. Jego sugerowana cena sprzedaży to 139zł, w dużych sieciach handlowych na pewno cena będzie niższa, a sam odtwarzacz może się okazać ciekawą alternatywą dla „chińskiej empetrójki”.
ZEN Stone to atak firmy Creative na rynek tanich odtwarzaczy przenośnych. Jednak w hipermarketach roi się od „empetrójek” w cenie poniżej 100zł. Za kilkadziesiąt złotych więcej możemy kupić ZEN Stone. Jego sugerowana cena sprzedaży to 139zł, w dużych sieciach handlowych na pewno cena będzie niższa, a sam odtwarzacz może się okazać ciekawą alternatywą dla „chińskiej empetrójki”.
Jeśli nie mamy zamiaru wydawać setek złotych na „poważny”. odtwarzacz, a rozpadające się w dłoniach chińskie „coś” z marketu nie przekonuje nas to warto zwrócić uwagę na ZEN Stone.
Najnowszy odtwarzacz Creative wykonany jest z lśniącego plastiku, obawiałem się że po paru dniach noszenia w kieszeni błyszcząca obudowa pokryje się drobnymi rysami. Jednak nie. Tworzywo jest wysokiej jakości i nie rysuje się z byle powodu. Noszeniu w jednej kieszeni wraz z kluczami może, mimo wszystko, nie sprostać. Rozmiary (53.7x35.3x12.8mm) i masa (18.5g) zachęca do powieszenia go na szyi. Niestety, w zestawie z odtwarzaczem nie ma smyczy do powieszenia go na szyi. Słuchawki też nie są z nią zintegrowane, jak to miało miejsce w odtwarzaczu firmy Bellwood.
Stone nie posiada wyświetlacza. O stanie urządzenia informuje wielobarwna dioda LED. Gdy ZEN gra dioda błyska na zielono. Po wciśnięciu pauzy świeci ciągłym, zielonym światłem. Trzy krótkie, czerwone błyski oznaczają osiągnięcie maksymalnego poziomu głośności. Podczas ładowania wewnętrznego akumulatorka dioda zaczyna błyskać na pomarańczowo. W zależności od stopnia jego naładowania zmienia się ilość impulsów. Po naładowaniu akumulatora dioda świeci ciągłym, pomarańczowym światłem.
Obsługa jest bardzo prosta. Do dyspozycji mamy pięć przycisków, zgrupowanych podobnie jak w iPodzie shuffle. Play/pause w środku i na obwodzie „kółka”. - zmiana utworów do przodu/do tyłu, regulacja głośności. Przytrzymanie przycisku zmiany utworów pozwala no „przewinięcie” aktualnie słuchanego fragmentu utworu. Do dyspozycji mamy jeszcze przełącznik trybu pracy. Odtwarzacz może grać kolejne utwory z folderów lub wybierać je losowo. Przełącznik trybu pracy w ZEN Stone ma jeszcze jedną funkcję. Pozwala poruszać się pomiędzy folderami z plikami MP3.
W opakowaniu nie znajdziemy żadnej opasłej instrukcji obsługi, ani oprogramowania do zgrywania płyt audio. Jednak można je pobrać z internetu. Ze strony http://www.creative.com/zenstone można pobrać CreativeMedia Lite. Program umożliwia zgrywanie płyt audio, ładowanie plików do odtwarzacza oraz ograniczenie maksymalnej głośności odtwarzania.
Jednak ZEN Stone nie wymaga żadnego dedykowanego oprogramowania by załadować muzykę do jego pamięci. Pracuje w trybie UMS (USB Mass Storage). Po podłączeniu do komputera pojawia się jako dysk przenośny. Muzykę pogrupowaną w foldery po prostu kopiuje się do odtwarzacza jak na pendrive. Oczywiście odtwarzacz może służyć też jako dysk przenośny. Dane „niemuzyczne”. są ignorowane podczas odtwarzania.
Z ciekawostek - Zen Stone jest rozpoznawany przez iTunes pod MacOS X, jako Creative MuVo. Nie przeszkadza to w załadowaniu do niego muzyki z poziomu tego programu. Stone to drugi produkt Creative który ujawnia dodatkowe cechy na komputerach pracujących pod kontrolą MacOS X. Pierwszym był Xmod. Czyżby to był atak na iPoda shuffle na tej platformie? A może programiści Apple po prostu zapomnieli usunąć, przemycone wraz z kodem SoundJam MP, sterowniki do MuVo...
Firmowe słuchawki dość dobrze „leżą”. w uchu. Noszenie ich nie jest męcząca czy nieprzyjemne. W porównaniu poprzednim modelem „firmowych” są bardziej ergonomiczne. Kształtem lekko przypominają słuchawki z serii CX -70 Sennheisera. Ich brzmienie też uległo poprawie, nie chce się ich wyrzucić po 2-3 godzinach używania. Jednak z tym odtwarzaczem bardzo dobrze sprawdzają się inne słuchawki - Creative EP-635. Prócz tego, że są zintegrowane ze smyczą, brzmią bardzo przyzwoicie. Niestety, ich cena jest porównywalna z ceną ZEN Stone.
Ładowanie wewnętrznego akumulatorka twa mniej niż 3 godziny. Z firmowymi słuchawkami, przy średnim poziomie głośności odtwarzacz pracował 9 godzin i 2. minuty. Ze słuchawkami EP-635 i subiektywnie podobnym poziomie dźwięku akumulatorek przetrwał 10 godzin i 10 minut.
Do zapełnienia pamięci odtwarzacza posłużyły następujące płyty:
„Bridges” - Essexx
„Płyta” - Buldog
„ Sleeping with Ghosts” - Placebo
„Volk” i "Jesus Christ Superstar" - Laibach
„Time Stands Still” - Emma Kirkby
„Carmina Burana”. w wykonaniu Filharmoników Berlińskich pod dyrekcją Seiji Ozawa.
Odtwarzacz brzmi bardzo przyjemnie. Bas jest głęboki, „mięsisty”. i dobrze kontrolowany. Sopranom i tonom średnim też niczego nie można zarzucić. Są dobrze zrównoważone. Muzyka odtwarzana z tego maleństwa jest pełna szczegółów i przestrzeni. Zarówno elektroniczne brzmienia Essexx, jak i chór w „O Fortune” z „Carmina Burana” zabrzmiały równie przekonująco. Laibach zagrzmiał z mocą orkiestry symfonicznej. A charyzmatyczny wokal Brian Molko z Placebo mile łechtał zmysły. Wszystko jak trzeba.
Dzięki pracy w trybie UMS ZEN Stone może współpracować praktycznie z każdym komputerem, niezależnie od systemu operacyjnego. Obsługa samego odtwarzacza jest tak prosta. Dobrze wyprofilowane przyciski pozwalają obsługiwać odtwarzacz jedną ręką, bez patrzenia się na niego. Po kilku minutach zabawy obsługuje się go zupełnie odruchowo. Okazuje się, że wyświetlacz jest zbędnym gadżetem.
Jeśli potrzebujesz grajka MP3 do codziennego użytku, który umili przedzieranie się przez miejską dżunglę lub zapewni tło muzyczne podczas treningu - ZEN Stone będzie doskonałym wyborem. Mały, lekki, z dobrym brzmieniem. Nieskomplikowany w obsłudze. Jedynym minusem może być brak wyświetlacza, jednak po kilkunastu minutach używania okazuje się on naprawdę zbędny.
Strona producenta - Creative Labs