YouTube: filmy za darmo, ale z reklamami

YouTube: filmy za darmo, ale z reklamami
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek

19.11.2018 09:23, aktual.: 19.11.2018 12:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nowość na YouTube. Internetowy gigant pozwala oglądać klasyczne filmy za darmo, ale w zamian za to wymaga również rzucenia okiem na reklamy. W ofercie "Terminator" czy "Rocky".

YouTube pozwala kupować i wypożyczać filmy, ale w dobie serwisów streamingowych z bogatą ofertą to raczej mało opłacalna opcja. Gigant chyba zdaje sobie z tego sprawę i dlatego przygotował nową ofertę. Klasykę na YouTube oglądać można za darmo, wystarczy tylko zgodzić się na odtwarzane w międzyczasie reklamy. YouTube miał być alternatywą dla telewizji, a stał się niemal tym samym.

YouTube: filmy za darmo

Na razie w ofercie znajdziemy takie filmy jak "Terminator", "Rocky", "Legalna blondynka" czy "Heca w zoo". Niestety, dotyczy to póki co wyłącznie amerykańskiego rynku, bo w Polsce usługa (jeszcze?) nie działa. A jeśli nawet się pojawi, to trzeba liczyć się z tym, że oferta może się różnić od tej amerykańskiej. To kwestia licencji i dostępu do praw - ten sam problem ma u nas np. Netflix. I dlatego lokalna wersja popularnego serwisu streamingowego jest uboższa od oferty innych krajów.

Wprawdzie YouTube filmów za darmo oficjalnie jeszcze do Polski nie wprowadził, ale nie musimy czekać na taki ruch giganta. Wystarczy przypomnieć, że polską klasykę udostępniają rodzimi dystrybutorzy. Między innymi Studio Filmowe Tor.

Netflix szykuje tańszą ofertę

Nowość od YouTube'a pojawia się zaraz po tym, gdy głośno zrobiło się o planach Netfliksa na nowe plany abonamentowe. I co najważniejsze: tańsze. Netflix zawalczyć chce o azjatyckich użytkowników, a pomóc ma w tym abonament pozwalający oglądać filmy wyłącznie za pomocą aplikacji mobilnej i tylko w jakości SD. Taka opcja miałaby kosztować około 4 dolarów, czyli mniej niż 20 zł, o czym pisze Serialowa.

To na razie plotki, a na dodatek nie wiemy, czy oferta dostępna będzie tylko w Azji. To jednak dobrze pokazuje, że giganci zaczynają walkę o użytkowników, którzy nie chcą płacić, ale chcą mieć dostęp do filmów. Wydaje się, że YouTube samą klasyką klientów nie zdobędzie. Gdyby jednak w miarę świeże produkcje można było obejrzeć bez płacenia, Netflix miałby chyba spory problem.

Komentarze (14)