Netflix jak "chemia z Niemiec". Mało, drogo i gorzej niż za granicą

Netflix jak "chemia z Niemiec". Mało, drogo i gorzej niż za granicą

Netflix jak "chemia z Niemiec". Mało, drogo i gorzej niż za granicą
Źródło zdjęć: © flickr.com | Helge Thomas, CC BY 2.0
Grzegorz Burtan
20.09.2018 12:26, aktualizacja: 20.09.2018 15:27

O tym że lokalna wersja popularnego serwisu streamingowego jest uboższa od oferty w innych krajach, wiadomo od dawna. Jednak ostatnie badania wskazują, że płacimy najwięcej, otrzymując znacznie mniej filmów i seriali, niż w innych krajach.

W ostatniej analizie serwisu Comparitech postanowiono zestawić ceny standardowego abonamentu w poszczególnych krajach oraz liczbę dostępnych seriali i tytułów w każdym z państw. Celem było sprawdzenie, gdzie Netflix oferuje najobszerniejszą bibliotekę w stosunku do ceny.

Emigracja za serialem

Zwycięzcą nie okazał się wcale matecznik serwisu, czyli USA, tylko Japonia. Tam można obejrzeć prawie 6000 tytułów przy abonamencie wynoszącym około 5,86 dolara (21,5 zł) za miesiąc. To 40 proc. taniej w Stanach czy Wielkiej Brytanii.

Na drugim końcu tego spektrum znalazła się Norwegia oraz Polska. Skandynawowie mają nieco większą bibliotekę niż my (3318 tytułów), ale nieco droższy abonament (niewiele ponad 40 zł). W Polsce natomiast obejrzymy 2965 tytułów za około 34 złote.

Jak widać, różnica między Polską a Japonią jest ogromna. Wyspiarze płacą mniej, w zamian otrzymując dwukrotnie większą zawartość treści. Dlaczego tak się dzieje? Zajrzyjmy na stronę serwisu do zakładki: "Dlaczego film, serial lub program jest dostępny w jednym kraju, lecz nie w innym?". Przeczytamy tam następujące wyjaśnienie:

"* Lokalne preferencje
Staramy się kształtować nasz serwis w zależności od regionu. Na przykład niektóre filmy, seriale i programy popularne wśród naszych abonentów w USA mogą nie być atrakcyjne dla użytkowników z Wielkiej Brytanii, mimo że w obu regionach używany jest język angielski.

  • Wielu właścicieli praw Regionalne prawa do filmu, serialu lub programu mogą należeć do więcej niż jednego studia lub dystrybutora. Możemy na przykład podpisać umowę z dystrybutorem na wyświetlanie amerykańskiego filmu w Ameryce Łacińskiej przed podpisaniem umowy ze studiem, które wyprodukowało film w celu dystrybucji w USA.
  • Brak dostępnych praw dla regionu Czasami film, serial lub program po prostu nie jest dostępny w danym regionie. Nie możemy zakupić licencji na film, serial lub program dla określonego regionu, jeśli nikt jej nie sprzedaje".
Obraz
© Gemius

Prześnione rewolucje

- Netflix wszedł do Polski bardzo późno. Rynek praw lokalnych jest już podzielony. Większość ma Polsat, TVN i TVP, którzy niechętnie wpuszczają graczy z zewnątrz - zaznacza ekspert telewizyjny, który pragnie zachować anonimowość. - Jak się spojrzy, ile poszczególne serwisy mają w danych krajach lokalnych treści, to w Polsce, gdzie pojawił się niedawno, jest ich niewiele. Trudno jednak powiedzieć, z czego wynika ich polityka cenowa. Abonament można porównać do cen kablówki - a to już naprawdę sporo, bo większość serwisów "podgryza" użytkowników telewizji właśnie niższymi opłatami. Może to kwestia małej konkurencji - spekuluje.

Czy to w jakiś sposób wpływa na popularność Netfliksa w Polsce? Nie do końca. W raporcie Gemiusa serwis znalazł się na piątym miejscu najczęściej odwiedzanych serwisów z kategorii VOD Premium. Zanotował też najwięcej odsłon wśród wszystkich (25 81 676).

Co ciekawe, średni czas przebywania na stronie to niewiele ponad 10 minut - można zatem założyć, że widzowie oglądają Netfliksa w "szarpany" sposób , kawałek po kawałku. Lub oglądają na przykład cały sezon serialu na raz, a potem nie używają serwisu przez kilka dni. Nie zmienia to faktu, że VOD od TVP deklasuje zagraniczną konkurencję - średni czas oglądania wynosi bowiem 3 godziny i 24 minuty.

Chemia z Niemiec

Jaka przyszłość rysuje się zatem przed Netfliksem? Prof. dr hab. Dariusz Jemielniak, ekspert w dziedzinie zarządzania w społeczeństwie sieciowym z Akademii Leona Koźmińskiego, w komentarzu dla WP Tech stosuje celną analogię, pamiętająca jeszcze lata 90.

- Polska dla wielu amerykańskich koncernów - medialnych i nie tylko - zdecydowanie nie jest krajem priorytetowym. Owszem, Netflix jest obecny w Polsce i oferuje trochę oryginalnego kontentu, ale z racji zaszłości historycznych, zakresy licencji na programy, które kupuje, po prostu nie uwzględniają Polski - mówi Jemielniak. - Nie byłoby w tym nic problematycznego, gdyby Netflix dostosowywał cenę do oferty. Niestety, mamy poniekąd sytuację, jak z "chemią z Niemiec" - pozornie ten sam towar ma w naszym kraju zdecydowanie zubożoną zawartość - zaznacza.

Zdaniem eksperta dodatkowo bulwersujące jest to, że Netflix aktywnie zwalcza połączenia przez VPN, uważając je za formę geopiractwa, prowadzącego do rzekomych - choć wg niego urojonych - strat właścicieli praw. Nie możemy zatem płacić cen amerykańskich czy niemieckich i mieć dostępu do zagranicznych treści, łącząc się z tamtejszych adresów IP. W rezultacie kombinacji polityk licencyjnych, cenowych i nadmiernie gorliwego tropienia cyfrowych nomadów przez Netflix, polscy klienci są odrobinę nabijani w butelkę, uważa prof. Jemielniak. Dopóki serwis nie wypracuje większej ilości oryginalnego kontentu - co, trzeba przyznać, bardzo aktywnie robi - trudno oczekiwać dużych zmian.

- W całej Europie stawka za korzystanie z Netfliksa jest taka sama. Faktycznie, w Polsce mamy mniejsze portfolio filmów i seriali, lecz działa twarda zasada Pareto, czyli 90 proc. widzów ogląda 10 proc. kontentu. W rankingu Top 100 produkcji Netfliksa na Filmweb.pl, liczba głosów oddanych na poszczególne produkcje waha się między 188 tysięcy, na przykład "Stranger Things", a 250 - komentuje dla WP Tech Krzysztof Zieliński z Gemiusa.

- Dodatkowo Netflix ma również produkcje, za które musi płacić licencję w zależności od terytorium i czasami wielkości populacji. Należy też zaznaczyć, że oglądanie filmu lub serialu w sieci Netfliksa generuje koszty transmisji danych, szczególnie w Polsce, gdzie na jedno konto czasami składa się kilka osób, co istotnie zwiększa transfer. Warto podkreślić, że Netflix dopiera zaczyna produkcje własne w Polsce, na przykład "Wiedźmin" czy "1983", w przeciwieństwie do krajów anglosaskich i Japonii, gdzie jest to bardziej rozwinięte - podkreśla.

Wystosowaliśm prośbę o komentarz do Netfliksa, przedstawiciele odmówili jednak jego udzielenia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (118)