Wykradł tysiące złotych Polakom. Groźny wirus znowu atakuje
Wpisujesz lub kopiujesz numer rachunku. Rzucasz okiem - zgadza się. Zatwierdzasz przelew, a po jakimś czasie okazuje się, że pieniądze nie dotarły na konto. Jak to możliwe? Groźny wirus znowu grasuje. Bank ING ostrzega.
17.06.2019 | aktual.: 17.06.2019 12:24
Jak ostrzega na swojej stronie bank ING, trojan rozprowadzany jest za pomocą fałszywych wiadomości. Mogą one informować o zaległych płatności lub dotyczyć urzędniczych ponagleń. Ściągnięcie i uruchomienie załącznika, w którym rzekomo znajduje się faktura bądź dokument, skutkuje instalacją szkodnika.
Trojan zaczyna działać, gdy użytkownik zleca przelew. Podmienia numer konta, na który mają trafić środki.
To nie jest nowy przekręt. Ostatni raz pisaliśmy o nim w marcu. Wcześniej przed podobnym oszustwem przestrzegaliśmy w 2018 roku. Choć obecnie komunikat wystosował bank ING, to wcale nie oznacza, że zagrożeni są wyłącznie klienci tej firmy.
Wcześniej szkodnik atakował klientów mBanku, ING Banku Śląskiego, BZ WBK, PKO BP, Pekao SA. Jest się czego obawiać, bowiem trojan poluje na wysokie sumy. W poprzednich atakach wirus budził się, gdy użytkownik zlecał przelew na kwotę większą niż 10 tysięcy złotych.
Jak się chronić? Zasady zawsze są takie same: dokładnie sprawdzać, kto wysyła nam wiadomość. I nie otwierać załączników od nieznanych bądź podejrzanych nadawców.
źródło: ING via cashless.pl