Wycofują śmigłowce ze służby. Ukraina tylko czeka na znak
27 marca nad Wielką Brytanią ostatni raz można było zobaczyć przelot śmigłowców Puma HC.2. W ten sposób siły powietrzne tego kraju uroczyście pożegnały wycofywane ze służby maszyny. Analitycy Defense Express wskazują, że ich pozyskanie byłoby bardzo cenne dla Ukrainy.
Brytyjczycy bardzo długo korzystali ze śmigłowców Puma. Wprowadzili je do służby w 1972 r. Łącznie użytkowali ponad 50 egzemplarzy, z których większość nie była oszczędzana. Brały udział m.in. w wojnie o Falklandy, a także w konfliktach w Iraku i Afganistanie. Poza tym pełniły rolę wsparcia w szeregu misji pokojowych i humanitarnych.
Wielka Brytania pożegnała śmigłowce Puma HC.2
Z tego względu pożegnanie tych maszyn zostało mocno zaakcentowane. 27 marca trzy z nich odbyły ostatni przelot nad poligonami wojskowymi, bazą RAF Benson, a nawet Pałacem Kensington. W mediach społecznościowych na profilach należących do Royal Air Force opublikowano wiele zdjęć.
Analitycy Defense Express podkreślają, że 2010 r. zlecono modernizację 24 egzemplarzy do wariantu HC.2. Usprawnienia objęły przede wszystkim nowe, mocniejsze silniki Makila 1A1, ale również nowocześniejszą cyfrową awionikę i kokpit, a także pojemniejsze zbiorniki paliwa. W efekcie maszyny są znacząco lepsze od bazowych wariantów, które Ukraina otrzymała ostatnio od Portugalii. Pozyskanie maszyn z Wielkiej Brytanii ma zdaniem analityków tym większy sens, że ukraińscy piloci i technicy zostali już przeszkoleni, a w kraju rozmieszczono odpowiednią infrastrukturę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielka Brytania czeka już na następcę
Zmodernizowana Puma może przenosić do 16 pasażerów, do 12 w pełni wyposażonych żołnierzy lub do 2 ton ładunku. Jest też w stanie rozwijać prędkość maksymalną ok. 300 km/h. Śmigłowiec mierzy 18,2 m długości oraz 5,14 m wysokości. Bazowe uzbrojenie stanowią dwa karabiny maszynowe kal. 7,62 mm.
Brytyjskie siły powietrzne czekają na nowe śmigłowce H145, które wejdą do służby w 2026 r.
"Wycofanie Pumy w tym momencie pozwoli uniknąć dodatkowych kosztów eksploatacyjnych i skoncentrować wysiłki na jak najszybszym wprowadzeniu do służby następcy" - pisze Royal Air Force na swojej stronie internetowej.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski