Wrzuciłeś do tego serwisu skan swojego dowodu? Mógł go oglądać każdy
CV, umowy, dowody osobiste, paszporty, formularze PIT - to wszystko było łatwo dostępne dla niemal każdego w sieci. Wyciek danych? Problem w tym, że nie. Winę ponoszą nieuważni użytkownicy serwisu.
Serwis docer.pl to “najlepsze miejsce w polskim internecie na przechowywanie twoich dokumentów!” - twierdzą twórcy na swojej stronie internetowej. Reklama okazała się skuteczna, bowiem wielu użytkowników właśnie tam wrzuciło swoje bardzo prywatne pliki. Mowa tutaj przede wszystkim o skanach dowodów osobistych, umów, formularzy PIT, paszportów czy nawet wniosków o wizę.
Jak zauważył jeden z użytkowników Wykopu - na podstawie czego serwis niebezpiecznik.pl nagłośnił i opisał problem - wszystkie te pliki są bardzo łatwo dostępne. Wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę serwisu lub Google’a hasło, np. “dowód”. Od razu uzyskiwało się wrzucone skany.
Wyciek danych? Wcale nie. Serwis docer.pl w regulaminie podkreśla:
“Treści zamieszczane w portalu Docer.pl są dostępne dla wszystkich użytkowników internetu”.
W dziale “pomoc i sugestie” czytamy również:
"W trosce o to by wgrywane pliki były w 100 proc. legalne, większość danych przed upublicznieniem jest weryfikowana przez moderatora".
Umowy czy skany dokumentów uznane zostały za legalne, więc znalazły się w serwisie.
Po nagłośnieniu sprawy wspomniane pliki już nie są tak łatwo dostępne. Na szczęście. Ale trzeba pamiętać, że nie zawsze moderatorzy zadbają o naszą prywatność - sami musimy martwić się, jakie dane udostępniamy w sieci.
I właśnie dlatego tak ważne jest czytanie regulaminów i sprawdzanie, gdzie wrzucamy swoje prywatne, często bardzo poufne dokumenty i dane. Dotyczy to nie tylko takich serwisów jak Docer. Nawet w mediach społecznościowych często zapominamy o prywatności i chwalimy się dokumentami lub mandatami. A wrażliwe dane, które zobaczyć może każdy, są na widoku…
Warto o tym pamiętać: w internecie nic nie ginie. Wrzucając coś do sieci raz, automatycznie tracimy nad tym kontrolę.