Wraca z "cmentarza". Trafił tam 20 lat temu
Siły powietrzne USA postanowiły przywrócić do życia znajdujący się na "cmentarzu" bombowiec B-1B, którego możliwości przypominamy. Ukraiński portal Defense Express, który omawia plany USA w kontekście prac renowacyjnych, zwraca uwagę, że to "dość rzadkie wydarzenie".
01.04.2024 | aktual.: 01.04.2024 15:17
"Przejaw niezachwianego zaangażowania" w utrzymaniu gotowości bojowej amerykańskich sił uderzeniowych – tak o "wskrzeszeniu" jednego z bombowców strategicznych B-1B Lancer mówi pułkownik Seth Spanier, dowódca 7. Skrzydła Bombowego SIł Powietrznych USA. Bynajmniej nie jest to działanie bezpodstawne. Wynika ono bowiem z faktu, iż armia Stanów Zjednoczonych planuje zastąpić egzemplarz, który straciła jeszcze kilka miesięcy temu na skutek rozbicia się samolotu.
Pierwsze kroki ku przywróceniu do służby jednego z wycofanych 20 lat temu bombowców zostały już podjęte przez władze USA. Rzecznik 7. Skrzydła Bombowego wyjaśnił, że B-1B przeznaczony do "ciężkiej renowacji i konserwacji" trafił do bazy sił powietrznych Tinker jeszcze na początku lutego 2024 r., natomiast prace mają zostać zakończone przed końcem bieżącego roku, aby bombowiec wrócił do służby w bazie lotniczej Dyess jeszcze w 2024 r.
Jednocześnie Defense Express przypomina, że to pierwszy przypadek, kiedy B-1B wraca z "cmentarza" do służby. Władze USA wycofały ze swoich szeregów w 2003 r. 33 bombowce, zaś w ciągu kolejnych miesięcy, do września 2004 r., przywrócono tylko siedem z nich. Od tego czasu B-1B były nieużywane. Aż do teraz, kiedy jeden z nich trafia do zakładów naprawczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z najgłośniejszych bombowców na świecie
B-1B Lancer to bombowiec strategiczny, którego historia sięga lat 70. ubiegłego wieku. W 1974 r. odbył się pierwszy oblot B-1A, czyli protoplasty B-1B. Wariant oznaczony literą "A" nie trafił jednak do produkcji, ale został wykorzystany do rozwoju docelowego maszyny, która osiągnęła pełną gotowość bojową w 1986 r.
Wspomniane bombowce są wyjątkowe z dwóch powodów. Pierwszy z nich wynika z obecności potężnych jednostek napędowych - każda z nich generuje ok. 65 kN ciągu. Cztery silniki General Electric F101-GE-102 rozpędzają konstrukcję do prędkości 1,25 Ma (ok. 1300 km/h), sprawiając, że B-1B jest jednym z najgłośniejszych bombowców na świecie. Generowany przez niego hałas ma natężenie sięgające 140 dB.
Ponadto B-1B posiada skrzydła o zmiennej geometrii. Oznacza to, że płaty mogą być ustawione pod różnym kątem w trakcie lotu. Rozwiązanie to pozwala samolotowi rozpędzić się do możliwie dużej prędkości, a przy tym zminimalizować pobór paliwa. Wynika to z ograniczenia oporów powietrza. Co również istotne, B-1B może przenosić broń (w trzech komorach bombowych i sześciu węzłach uzbrojenia) na lotach międzykontynentalnych. Maszyna charakteryzuje się bowiem sporym zasięgiem, który wynosi 12 tys. km.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski