Wpisywanie hasła i odcisk palca to przeszłość. Teraz telefon odblokujemy zakładając słuchawki

Zapomnij o skanowaniu twarzy czy odcisku palca. Już niedługo telefon odblokujesz słuchawkami, które... zeskanują twoje kanały uszne. EarEcho to rozwiązanie praktyczne i proste w obsłudze. Spytaliśmy eksperta, jak prognozuje jego przyszłość.

Wpisywanie hasła i odcisk palca to przeszłość. Teraz telefon odblokujemy zakładając słuchawki
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Karolina Modzelewska

W czasach, gdy korzystamy z technologii więcej niż kiedykolwiek wcześniej, ochrona prywatności staje się wyzwaniem. W końcu naruszenie zabezpieczeń w smartfonie czy laptopie grozi ujawnieniem wszystkiego - od informacji bankowych, przez dokumentację medyczną, aż po intymne szczegóły z życia prywatnego.

W 2018 roku najpopularniejszymi hasłami w sieci były "123456" oraz "password", czyli "hasło". W tym roku, wg portal Digital Trend, królują "123456" oraz "qwerty", czyli pierwsze sześć liter na klawiaturze.

Biometryka będzie nas chronić

Jest to problem, nad którym naukowcy i firmy technologiczne pracują od wielu lat. W efekcie czego powstaje coraz więcej nowoczesnych rozwiązań, bazujących na biometryce, czyli na skanowaniu takich cech jak wizerunek twarzy, linie papilarne czy obraz tęczówki.

Najnowsze odkrycia wskazują, że technologia biometryczna wykracza daleko poza rozpoznawanie twarzy i skanowanie odcisków palców. Można uwzględniać nawet zapach, mimikę czy gesty. Wszystko w ramach biometrycznych systemów bezpieczeństwa typu proof-of-concept, które mają potwierdzać tożsamość użytkowników.

Identyfikowanie użytkowników uszu

Jednak naukowcy z State University of New York w Buffalo wymyślili zupełnie nowy sposób identyfikacji – do tego bardzo wygodny dla użytkownika. Ich nowe narzędzie biometryczne, nazwane EarEcho, wykorzystuje fale dźwiękowe do identyfikacji użytkowników na podstawie unikalnej geometrii kanału słuchowego.

Obraz
© Shutterstock.com | ramazangm

Twórcy projektu podkreślają, że znacznie trudniej skopiować i podrobić wygląd kanału słuchowego niż odciski palców, wygląd twarzy czy ton głosu. Dodatkowo ich pomysł wykorzystuje gadżet, z którego korzystają wszyscy posiadacze smartfonów – słuchawki.

Mikrofon w słuchawkach

Jak to działa? Naukowcy zmodyfikowali standardowe słuchawki poprzez dodanie do nich mikrofonu. Został skierowany w stronę kanału słuchowego użytkownika.

- Kiedy dźwięk jest odtwarzany przez ucho słuchawki, rozchodzi się przez kanał słuchowy i odbija z powrotem do wbudowanego mikrofonu w słuchawce – wyjaśnił Yang Gao, który uczestniczył w tworzeniu EarEcho.

- Analizując informacje akustyczne odtwarzanego dźwięku i uchwyconego echa, które są ściśle związane z geometrią kanału słuchowego, pozyskujemy unikalne informacje o użytkowniku, a następnie weryfikujemy jego tożsamość – dodał.

Pierwsze testy są niezwykle obiecujące. EarEcho sprawdzono w wielu miejscach np. w centrum handlowym czy na ulicy. Po trwającym sekundę procesie udało się zidentyfikować użytkowników z dokładnością do 95%.

Przydatność i bezpieczeństwo

Wciąż trwają prace nad ulepszeniem obecnego systemu EarEcho, a szczególnie nad poprawą jego dokładności. Nie ma jednak gwarancji, że produkt zostanie skomercjalizowany i ostatecznie trafi na rynek. Warto jednak zaznaczyć, że jeszcze kilka lat temu w taki sam sposób mówiono o czytnikach linii papilarnych, systemach rozpoznawania twarzy czy identyfikacji głosowej. Dziś "z palca" odblokowujemy ekrany nawet w budżetowych smartfonach.

Nie ma wątpliwości, że EarEcho będzie przydatne. Pozostaje jednak pytanie, czy faktycznie będzie to bezpieczne rozwiązanie. O komentarz poprosiliśmy Piotra Mierzwińskiego, rzecznika prasowego firmy Exatel.

- Jest jeszcze za wcześnie, by obiektywnie ocenić bezpieczeństwo tego rozwiązania. Na razie jest to tylko koncepcja. Ale też nowe spojrzenie w temacie biometrii – dziedziny, która z roku na rok znajduje coraz większe zastosowanie w naszym codziennym życiu – podkreślił Mierzwiński.

- Główny problem to przejście ze stanu projektu naukowego na projekt komercyjny. Jeśli zajmie to za dużo czasu, trafi on pewnie na półkę z innymi niewdrożonymi projektami.

Mierzwiński zwraca też uwagę, że mechanizm autoryzacji posiada pewne ograniczenia.

- Autorzy testowali rozwiązanie tylko na słuchawkach dousznych, które nie każdemu odpowiadają. Pozostają też kwestie, co gdy zachorujemy na zapalenie ucha? Albo zapomnimy odpowiednich słuchawek? To na pewno pytania, na które autorzy projektu EarEcho muszą znaleźć jeszcze odpowiedzi - zaznaczył.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)