WOT wkrótce skończą 3 lata. Jak działają? Eksperci mają 5 poważnych zarzutów

WOT wkrótce skończą 3 lata. Jak działają? Eksperci mają 5 poważnych zarzutów

WOT wkrótce skończą 3 lata. Jak działają? Eksperci mają 5 poważnych zarzutów
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Wojtkielewicz/Polska Press/East News
Bolesław Breczko
03.12.2019 14:02, aktualizacja: 06.12.2019 09:56

Wojska Obrony Terytorialnej to formacja, która miała zaangażować do służby wojskowej cywilów. Być gotowa do pomocy w kryzysach w czasie pokoju i wspierania wojska w czasie wojny. Efekt? Według eksperta Stratpoints jest źle, a informacjom z MON i telewizji nie można ufać.

Wojska Obrony Terytorialnej budziły kontrowersje jeszcze zanim zostały utworzone. Jednym z powodów była osoba Antoniego Macierewicza, który jako szef MON wydał decyzję o powołaniu WOT. Formacja ta była i jest obciążona zarzutami o jej silne upolitycznienie.

Pojawiały się też zarzuty, że utworzenie takiej formacji zaszkodzi regularnym jednostkom wojskowym. Kadra oficerska i podoficerska jednostek WOT to żołnierze zawodowi, którzy do tej pory służyli w regularnych jednostkach. Przeniesienie ich do nowej formacji oznaczało powiększenie braków kadrowych, z którymi Wojsko Polskie zmaga się bez przerwy. Tak samo jak przenoszenie pieniędzy z budżetu WP dla "terytorialsów".

Czy WOT się sprawdzają? Nie wiadomo, bo do tej pory brakowało niezależnych analiz skuteczności nowej formacji - informuje Fundacja Stratpoints, specjalizująca się w tematyce bezpieczeństwa. Jej ekspert uważa również, że - ze względu na upolitycznienie formacji - opinie MON czy pochlebne wypowiedzi w telewizji publicznej ciężko uznać za obiektywne. Dlatego Stratpoints przygotowało własny raport na temat stanu i problemów Wojsk Obrony Terytorialnych.

Pierwszy problem WOT: brak kadry

Od momentu powołania WOT najważniejszym zadaniem było stworzenie szkieletu kadry oficerskiej, która miała wyszkolić przyszłych żołnierzy OT. W tym celu żołnierze zawodowi byli zachęcani do przechodzeniem do nowej formacji wyższymi uposażeniami, a ich wnioski o przeniesienie miały być traktowano priorytetowo. Zezwolono też na przechodzenie do WOT pracownikom innych służb mundurowych: policji, straży pożarnej, straży więziennej.

Według płk Napierały poziom przygotowania i wyszkolenia kadry spoza wojska nie odpowiada wymaganiom wojskowym.

Nawet zwykła umiejętność posługiwania się bronią jest odmienna. Taki transfer przyniósł wiele problemów natury szkoleniowej i dyscyplinarnej. Ponieważ funkcjonariusze zaimplementowani do WOT nie posiadają odpowiedniej wiedzy merytorycznej i doświadczenia militarnego, okazali się być całkowicie nieprzygotowanymi do służby wojskowej w charakterze szkolących.
płk rez. lek. Marek Napierała

Drugi problem WOT: brak żołnierzy

Po 3 latach od powołania WOT formację udało się skompletować w 37 procentach z pierwotnie zakładanych 53 tysięcy. Według informacji na stronach MON w WOT służbę wojskową (stałą i rotacyjną) pełni 20 tysięcy żołnierzy. Według płk Napierały ta liczba prawdopodobnie już nie wzrośnie.

Trzeci problem WOT: rezygnacja kadry i żołnierzy rotacyjnych

Ekspert Stratpoints zwraca uwagę na problem, o którym dowódcy WOT niechętnie mówią: kadra zawodowa jest zrezygnowana, a coraz więcej żołnierzy rotacyjnych odchodzi ze służby.

Żołnierzom zawodowym nie odpowiada forma WOT, która zmusza ich do częstej pracy w weekendy (to wtedy szkolą się żołnierze OT). Dodatkowo narzekają na konieczność pracy z przypadkowymi ludźmi, którzy do WOT przyszli wyłącznie dla pieniędzy. Płk Napierały dodaje, że rośnie liczba żołnierzy zawodowych, którzy starają się o przeniesienie z powrotem do regularnych jednostek.

Po 3 latach okazało się także, że twórcy WOT mogli za dużą wagę położyć na patriotycznych pobudkach do służby. Okazuje się, że dla większości służących to nie chęć obrony ojczyzny jest powodem zaciągnięcia się do wojska, a czynnik finansowy. Żołnierze rotacyjni otrzymują miesięcznie 320 zł za "gotowość" oraz 91,20 zł za każdy dzień ćwiczeń.

Dla części żołnierzy okazał się to sposób na regularne pozyskiwanie dochodu. Pozostawali oni w gotowości, za co otrzymywali wynagrodzenie, natomiast nie stawiali się na ćwiczenia rotacyjne, przysyłając zwolnienia lekarskie.
Płk rez. lek Marek Napierała

Ze służby w WOT rezygnują też inne grupy żołnierzy. Pierwszą są byli żołnierze zawodowi, którzy mieli nadzieje, że służba w obronie terytorialnej będzie liczyła im się do emerytury. Gdy okazało się, że tylko dni ćwiczeń (czyli kilka dni w roku) zaliczają się do wysługi lat, to zrezygnowali. Drugą grupą są osoby, które liczyły na profesjonalny sprzęt i szkolenie. Ci odeszli, gdy rzeczywistość okazała się inna od oczekiwań.

Dane co do ilości rezygnujących są moderowane przez dowództwo WOT, tak by nie ujawnić klęski opinii publicznej. Przykładem takich działań jest prowadzenie z rezygnującymi rozmów i nakłanianie ich do wycofania zwolnienia lub odłożenia tej decyzji w czasie, przynajmniej do końca roku, po to by tegoroczne statystyki były zgodne z oczekiwaniami przełożonych. Do tych celów angażuje się dowódców pośrednich szczebli oraz psychologów.
Płk. rez lek. Marek Napierała

Czwarty problem WOT: szkolenie

Jeden z największych problemów, jaki dostrzega ekspert Stratpoint, to szkolenie. Płk Napierała stawia tezę, że w 16 dni szkolenia podstawowego i kilka weekendów przez 3 lata (tyle trwa podstawowy kontrakt w WOT) nie da się wyszkolić skutecznego żołnierza.

Nie da się nauczyć żołnierza pożądanych umiejętności i nawyków w tak krótkim czasie, a już na pewno nie operatora skomplikowanej broni. Nie da się wyszkolić komandosa zdolnego przeciwstawić się żołnierzowi Specnazu. Każdy, kto zetknął się z tą materią wie, że jest to proces skomplikowany, długotrwały i permanentny.
Płk rez. lek. Marek Napierała

Piąty problem WOT: drenowanie wojsk operacyjnych

Z jednostek liniowych do WOT przechodzą nie tylko żołnierze zachęceni wyższym uposażeniem, idą też pieniądze. Rocznie około miliard złotych z budżetu MON przeznaczane jest na funkcjonowanie WOT. Odbija się to na jakości sprzętu i szkolenia regularnych jednostek. Nałożenie priorytetu na WOT prowadzi też do sytuacji, w której to "weekendowi żołnierze" otrzymują najnowocześniejsze wojskowe wyposażenie, jak np. karabinki MSBS Grot czy nowe umundurowanie.

Cały proces tworzenia i funkcjonowania Wojsk Obrony Terytorialnej ma wpływ na kondycję i możliwości regularnego wojska. Zdaniem eksperta Fundacji Stratpoints WOT to zły sposób na podwyższenie możliwości obronnych kraju. Mówi prost o "suplemencie w ciężkiej chorobie, która w perspektywie może być śmiertelna".

Pełną analizę Fundacji Stratpoints można przeczytać na tej stronie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1113)