Włoskie F‑35A przechwyciły nad Bałtykiem rosyjski Su‑30SM
Uczestniczące w natowskiej misji Baltic Air Policing, włoskie F-35 zostały poderwane w powietrze. Ich celem były co najmniej dwa rosyjskie samoloty, prawdopodobnie – bo szczegóły nie zostały ujawnione – lecące do lub z Okręgu Kaliningradzkiego. W sieci pojawiło się nagranie z tego incydentu.
Na nagranym przez Rosjan filmie widać, jak do samolotu – prawdopodobnie był to transportowy An-12 – zbliżają się dwa F-35. Na ich obecność reaguje eskorta samolotu transportowego, który podczas lotu był ochraniany przez co najmniej jeden Su-30SM.
Jak widać na nagraniu, wszystkie manewry są przy tym wykonywane bez agresji, niebezpiecznego zbliżania czy prowokacyjnego eksponowania uzbrojenia – po obu stronach piloci po prostu wykonali swoje zadanie.
Włoskie F-35A Lightning II to maszyny należące do 13. Eskadry 32. Skrzydła (Stormo). To pierwsza włoska jednostka, do której trafiły Lightningi, a zarazem pierwsza wyposażona w te samoloty jednostka w Europie, która uzyskała gotowość operacyjną.
30 kwietnia Włosi przylecieli do Estonii, gdzie pełnią dyżury w ramach misji Baltic Air Policing, zapewniając powietrzną ochronę krajom nadbałtyckim. F-35 przejęły to zadanie od dyżurujących wcześniej, niemieckich Eurofighterów.
Czym dokładnie jest przechwycenie?
Gdy do przestrzeni powietrznej jakiegoś państwa zbliża się intruz, którego nie daje się zidentyfikować, nie powinien być w danym miejscu albo nie ma z nim kontaktu, w powietrze podrywana jest para dyżurujących samolotów. Ich zadaniem jest przechwycenie nadlatującego obiektu.
W praktyce oznacza to zbliżenie się do niego i ocena, co było przyczyną alarmu. W zależności od tego, na co lub kogo piloci trafią w powietrzu, podejmowane są dalsze działania.
Po co przechwytywać samoloty?
Intruz może być zagubioną cywilną awionetką, której trzeba pomóc bezpiecznie wrócić na ziemię. Może być samolotem pasażerskim, który ma problemy z łącznością. Albo takim, którego piloci z jakiegoś powodu stracili przytomność, a kieruje nim autopilot.
Może być także samolotem rosyjskiego ministra obrony, który lata sobie bez włączonych systemów identyfikacji. Albo – co miało miejsce ostatnio – kilkoma rosyjskimi samolotami wojskowymi, lecącymi w międzynarodowej, neutralnej przestrzeni powietrznej.
W tym przypadku pojawienie się w pobliżu włoskich F-35 miało na celu nie tylko sprawdzenie, kto nadlatuje, ale także pokazanie, że siły NATO są w gotowości, by reagować i – w razie potrzeby – bronić się.