Windows Vista Capable - proces, którego mogło nie być

Windows Vista Capable - proces, którego mogło nie być

Windows Vista Capable - proces, którego mogło nie być
Źródło zdjęć: © IDG
07.04.2008 16:00, aktualizacja: 07.04.2008 16:46

Jest rok 2006. Windows XP jest na rynku już od 5 lat. Jego następca, Longhorn/Vista, ciągle jeszcze nie jest gotowy. Producenci komputerów niecierpliwią się coraz bardziej - dotychczas każda nowa wersja Windows wywoływała mały zakupowy szał. Teraz na szał się nie zanosi. Co więcej: w związku z nadchodzącą premierą Visty, ludzie nie wiedzą, który komputer sprosta wymaganiom cukierkowego interfejsu Aero. Pojawiające się tu i ówdzie doniesienia przeczą same sobie, jedni internauci utrzymują, że Aero w becie Visty działa u nich doskonale na GeForce 256, inni że do płynnej pracy potrzebuje GeForce 6600GT z 256 MB pamięci. Ktoś z działu marketingu Microsoftu wpada wtedy na genialny pomysł: pomóżmy ludziom! Oznaczajmy komputery, na których Vista się uruchomi!

Kto kupował kiedykolwiek notebook, kamerę internetową, klawiaturę, z pewnością zauważył na opakowaniu logo "Designed for Windows XP" ( "Zaprojektowany do Windows XP" ). Oficjalnie wprowadzono jest wraz z premierą Windows XP. Miało ono ujednolicać stosowane przez producentów oznaczenia kompatybilności sprzętu/oprogramowania z Windows XP oraz, co ważniejsze, dawać użytkownikowi gwarancję, że wyrób doskonale sprawdzi się w Windows XP.

Dziś logo jest bardzo powszechnie stosowane, jednak na początku XXI wieku, gdy dominowały Windows 98 i Windows 2000, trafić na nie wcale nie było łatwo. Wtedy Windows XP wydawał się - i był, co tu kryć - systemem niedopracowanym, pełnym niedoróbek, z przesadnie udziwnionym ozdobnikami interfejsem. Komu chciałoby się szukać produktów zaprojektowanych właśnie z myślą o XP?

Użytkownikom najwyraźniej się chciało. Stąd inicjatywa Microsoftu, by raz na zawsze zastąpić bałagan - logo "Designed for Windows XP" można było otrzymać dopiero po akceptacji Redmond ( w wypadku oprogramowania były to losowe kontrole ). Procedura nie była ani złożona, ani kosztowna, ale była.

Windows Vista Premium Ready

Logo "Designed for Windows XP" gwarantowało użytkownikowi pełną kompatybilność sprzętu/oprogramowania z Windows XP. Jeśli znalazło się na notebooku, miał on gwarancję, że spełnia on minimalne ( z czasem: zalecane ) wymagania XP.

Z czasem oznaczenie miało zostać wyparte przez inne logo: "Certified for Vista". Symbolizowało ono pełną kompatybilność z Vistą oraz fakt, o którym mało kto pamięta: z oznaczonym sprzętem użytkownik otrzymuje sterowniki 32- i 64-bitowe ( więcej na ten temat: "64 bity - po co nam to było? - http://www.pcworld.pl/artykuly/55940_1.html" ).

Jednocześnie na komputerach ( również laptopach ) miały pojawiać się inne naklejki: "Windows Vista Premium Ready" oraz "Designed for Windows XP - Windows Vista Capable". Cel wprowadzenia pierwszej był jasny: pojawiała się ona wyłącznie na maszynach, które były na tyle szybkie - http://www.pcworld.pl/news/93419.html, by obsłużyć szklisty interfejs Aero. Widząc ją użytkowników mógł mieć gwarancję, że we wnętrzu maszyny znajdzie kartę graficzną ze 12. MB pamięci wideo oraz sterownikami Windows Display Driver Model ( WDDM ) kompatybilnymi z DirectX 9 ( Pixel Shader 2.0 ), przynajmniej 1 GB pamięci RAM i procesor taktowany zegarem 1 GHz.

Obraz
© Windows Aero - o niego toczył się bój (fot. IDG)

Windows Vista Capable - wielki zamętWszystko byłoby pięknie, gdyby nie pewien drobny problem. Wprowadzając nowe programy certyfikacyjne Microsoft udostępniał jedynie niestabilne, przedpremierowe wydania systemu Windows Vista. Testując coś w wersji beta, nie można mieć gwarancji, że w edycji ostatecznej wszystko będzie działało identycznie.

Stąd też wzięło się drugie logo: "Windows Vista Capable". Aby je zdobyć - http://www.pcworld.pl/news/91354.html, nie trzeba było niczego testować. Wystarczało posiadanie uprawnień do stosowania symbolu "Designed for Windows XP" lub "Designed for Windows XP x64 Edition".

Sprzęt powinien ponadto być wyposażony w nowoczesny procesor, kartę graficzną obsługującą DirectX 9 i przynajmniej 512 MB pamięci RAM. Jak jednak analitycy ostrzegali od samego początku, należało pamiętać, że maszyny z nowym logo będą miały wystarczającą moc obliczeniową do uruchomienia edycji najbardziej podstawowej, czyli Windows Vista Home Basic. Logo "Windows Vista Capable" nie dawało gwarancji poprawnego działania Visty Ultimate czy Home Premium, a w szczególności - interfejsu Aero.

Tego samego interfejsu Aero, który stał się głównym koniem pociągowym następcy Windows XP. Nie licząc, ma się rozumieć, wybuchów w Saperze - http://www.pcworld.pl/news/93550.html.

"Capable" to nie "designed for"

Jednak nie wszyscy zrozumieli, że "capable" ( ang. zdolny, dysponujący wystarczającą mocą ) to nie to samo, co "ready" ( ang. gotowy na ... ). Specjalista od marketingu, który wymyślił hasło "Windows Vista Capable", musiał czuć się dumny. Nie zdradził użytkownikom, że komputer jest niepełnowartościowy, a jednocześnie zagwarantował im kompatybilność z Vistą.

Niestety, podczas kampanii reklamowej następcy Windows XP kładziono olbrzymi nacisk na interfejs Aero, mechanizm Flip 3D i zintegrowane funkcje multimedialne ( Windows Media Center ). Kto kupował komputer tuż przed premierą systemu, chciał mieć pewność, że te wszystkie wspaniałe błyskotki zadziałają u niego bez żadnych zgrzytów.

Dlatego sprzęt "Windows Vista Capable" cieszył się ( niezasłużoną ) popularnością.To Ameryka, będzie proces

Dwie osoby zamieszkujące Waszyngton, Dianne Kelley i Kenneth Hansen, uznały, iż Microsoft celowo wprowadził ich w błąd i po bezskutecznych próbach uruchomienia Aero na komputerach "Vista Capable" postanowiły wytoczyć - http://www.pcworld.pl/news/108803.html producentowi Visty proces. Sparzyli się - http://www.pcworld.pl/news/140153.html nawet sami pracownicy Microsoftu - np. Mike Nash, korporacyjny wiceprezes ds. zarządzania Windows, napisał, że kupił maszynę do pisania e-maili za 2100 dolarów.

Tak właśnie było: ze względu na fakt, że karta graficzna w jego komputerze nie miała wystarczającej wydajności, nie działało na niej ani Aero, ani nawet Windows Movie Maker.

Sędziowie w Waszyngtonie uznali, że sprawa może mieć status pozwu zbiorowego, czyli takiego, w którym stroną poszkodowaną jest cała społeczność konsumencka. Główny oskarżony? Oczywiście: Microsoft. Głównym zarzutem względem korporacji było, że zgodził się na stosowanie nalepki "Windows Vista Capable", by nie zaszkodzić producentom sprzętu w okresie przedświątecznym - oraz że dzięki logo umożliwił na wywindowanie cen komputerów na nieco wyższy poziom.

Niesamowite fakty: problematyczna Nvidia

Kiedy sprawa weszła na wokandę, zaczęły wypływać kolejne niezwykle interesujące dowody i liczby, do których przeciętny użytkownik w żadnych innych warunkach nie uzyskałby dostępu.

Wyszło choćby na jaw, że producentom sprzętu ani trochę nie spieszyło się z publikowaniem nowych wersji driverów. Wiadomo, kiedy w systemie zostanie wyświetlony niebieski ekran, przekleństwa posypią się na głowę Microsoftu ( patrz też informacje sterownikach, które są niekompatybilne z Vistą SP1 - http://bigo.pcworld.pl/news/144478.html ). Niewiele osób przeczyta komunikat, jeszcze mniej zainteresuje się modułem, który spowodował krytyczny wyjątek.

Tymczasem, jak donoszą wewnętrzne statystyki Redmond, spośród wszystkich awarii - http://www.pcworld.pl/news/145232.html Visty od momentu premiery, 479 tysięcy dotyczyło driverów Nvidii, co stanowi 29% zgromadzonych raportów o błędach. Sterowniki Microsoftu powodowały 17,9% awarii, drivery "nieznane" przyczyniły się do 17% awarii, a kolejne miejsca przypadły ATI - 9,3% oraz Intelowi - 8,83%.

Kłopoty ze sterownikami nie są niczym nowym, zwłaszcza w czasie ukazania się nowego systemu operacyjnego. Jednak duża ich liczba musiała wpłynąć na publiczny odbiór Visty jako systemu niestabilnego i pełnego błędów.

A co dopiero mówić o firmach, które do dziś nie stworzyły - http://www.pcworld.pl/news/146277.html stabilnych driverów, choć ich konkurencja już dawno się z tym uporała?Niesamowite fakty: zgrzyty z Best Buy

Choć oficjalna światowa premiera Visty miała miejsce dopiero w marcu 2007 roku, kampanie marketingowe chciano rozpocząć przynajmniej rok wcześniej. Nie podobało się to szefom seci Best Buy, którzy nie mieli zamiaru sprzedawać niegotowego produktu wyłącznie na papierze - tj. w postaci nalepki i gwarancji, że "zakup Windows XP dziś umożliwia upgrade do Visty w momencie premiery systemu".

Best Buy z zapowiadaniem Visty chciał się wstrzymać do końca wakacji 2006 roku. Było to nie do pomyślenia dla Microsoftu - każdy miesiąc opóźnienia sprawiał, że system miał coraz mniejsze szanse na podbicie światowych rynków i pojawienie się w statystykach. Nie wspominając już o wyprzedzeniu sprzedaży Windows XP!

Jednak zbyt wczesne ogłoszenie programu "Vista Ready" mogło sprawić, że jego wymogom sprostałaby niewielka liczba maszyn. Producenci komputerów i notebooków nie byliby zadowoleni, gdyby klienci zrozumieli, że ich nowiuteńki, lśniący sprzęt już za rok nie podoła kolejnej wersji Windows.

Bo gdyby zrozumieli, mogliby zechcieć czekać... czekać... czekać... Na Vistę, oczywiście.

Jak sprawić, żeby nie zrozumieli? Wprowadzić dwa programy certyfikacyjne: "Home Premium Ready" i "Vista Capable". Logo Visty na obudowie uspokajałoby ich, z pozoru gwarantowałoby kompatybilność z następcą Windows XP. Ale byłaby to kompatybilność częściowa, bez obsługi najważniejszych wodotrysków.

W całej sprawie najważniejszy był jednak kto inny: Intel.

Niesamowite fakty: bratni uścisk z Intelem

O ile prawdę o sterownikach Nvidii ujawniono niejako przy okazji, o tyle umowa Microsoftu z Intelem dotyczyła samego meritum. Pierwotnie logo "Windows Vista Capable" mógł otrzymać tylko ten sprzęt, który dysponował sterownikami WVDDM. Czyli: pozwalał na uruchomienie interfejsu Aero.

Taki wymóg był niesamowitym ciosem dla Intela. Skoro współpraca obu korporacji zawsze układała się tak doskonale - wprowadzenie na rynek AGP czy USB to ich wspólny wysiłek - dlaczego teraz mieliby sobie zaszkodzić? Dlaczego posiadanie sterowników WVDDM było warunkiem koniecznym, by sprzęt mógł uzyskać logo "Windows Vista Capable"?Z punktu widzenia Microsoftu odpowiedź jest oczywista: bo Aero był głównym filarem Visty. Dla Intela zaś był to horror: chipsety graficzne z serii 900 ( Intel Graphics Media Accelerator 900 ) to tak naprawdę dość archaiczne i niezwykle słabe układy. I o nich, i o ich poprzednich twórcy gier wypowiadają się niezbyt pochlebnie ( patrz też "Epic: 'Ruchy Intela niezbyt nam się podobają' - http://www.pcworld.pl/news/96148.html" ).

Z jednej strony nie było szans, żeby wydajnie obsłużyły one interfejs Aero. Z drugiej - w 2006 roku montowano je w większości notebooków, stanowiły więc olbrzymi odsetek sprzedawanych urządzeń.

Microsoft znalazł się między młotem a kowadłem: mógł utrzymać wymóg posiadania driverów WVDDM i sprawić, by logo "Vista Capable" pojawiało się na komputerach niezwykle rzadko ( na rynku układów graficznych Intel jest potentatem ).

Mógł też pójść na rękę Intelowi i uczynić WVDDM jedynie zaleceniem. Tym samym chipsety i910/i915 otrzymywałyby logo "Windows Vista Capable", klienci kupowaliby sprzęt z myślą, że w przyszłości poradzi sobie z Vistą, udział następcy XP mógłby błyskawicznie wzrosnąć tuż po premierze ( możliwość przeprowadzenia darmowego upgrade ).

Wydawało się, że ta druga opcja jest znacznie lepsza: skorzystali na niej wszyscy, a użytkownicy... cóż, mogli dokładniej czytać informacje zamiast kupować notebooki kierując się obrazkami.

Co jednak ciekawe, Microsoft wybrał pierwszą drogę. Tak przynajmniej wydawało się szefowi marketingu, Rajeshowi Srinivasanowi. Sądząc z ujawnionej dokumentacji ( patrz 158-stronicowy plik PDF - http://blog.seattlepi.nwsource.com/microsoft/library/vistaexhibitsone.pdf ), to samo też przez bardzo długi czas myślał Jim Allchin, który nawet zapewniał HP, że wymóg kompatybilności z WVDDM nie zostanie porzucony.

Z czasem wyszło na jaw, że się mylili: ostatecznie wybrano drugą opcję.

Co dalej?

Pierwsze przesłuchania w sprawie wyznaczono na październik 2008 roku, a ujawnianie dalszych dowodów wstrzymano. Można się jednak spodziewać, że Microsoft proces przegra - i poniesie konsekwencje za wprowadzające w błąd kampanie marketingowe.

Czy to dobrze? Patrząc z punktu widzenia użytkownika: zdecydowanie tak. Fakty dotyczące błędów ze sterownikami, wzajemnych powiązań i ludzkich twarzy pracowników korporacji zwykle pozostają ukryte. Dzięki "Windows Vista Capable" mogliśmy się z nimi zapoznać. Oby te błędy nie powtórzyły się w przyszłości - Windows 7 coraz bliżej - http://www.pcworld.pl/artykuly/57516.html.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)