Werner Hartenstein – dowódca U‑Boota, który ratował Polaków. Zbombardowali go za to Amerykanie
Działania Niemców podczas II wojny światowej kojarzą się jednoznacznie ze zbrodniami i ludobójstwem. Zdarzały się jednak wypadki, gdy niemieccy dowódcy decydowali się na gesty heroiczne, niosąc pomoc również swoim wrogom.
23.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 07:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Werner Hartenstein – dowódca okrętu podwodnego U-156 – miał powód do zadowolenia. Jego taktyka okazała się skuteczna. Gdy rankiem 12 września 1942 roku wykrył płynący samotnie, wielki statek transportowy, nie uległ pokusie wykonania szybkiego ataku.
Wytrwale śledził jednostkę wroga. Podążał za swoim celem, zajmując dogodną pozycję do odpalenia torped. Gdy zapadł zmierzch, rozkazał wynurzenie, decydując się na nawodny atak pod osłoną nocy.
RMS "Laconia" – brytyjski, wielki transportowiec – należał przed wojną do słynnego przedsiębiorstwa żeglugowego Cunard Line, słynącego z superszybkich, transatlantyckich rejsów i wielkiej dbałości o bezpieczeństwo.
Wojenne potrzeby sprawiły, że wielki, wypierający niemal 20 tys. ton transatlantyk, został uzbrojony i przystosowany do roli pomocniczego krążownika. Początek wojny spędził, ochraniając atlantyckie konwoje, jednak kolejny remont przystosował "Laconię" do roli wojskowego transportowca.
Choć wyglądał jak duży statek pasażerski, na jego pokładzie było widoczne uzbrojenie. A to – według międzynarodowych ustaleń – czyniło go legalnym celem.
Zatopienie "Laconii"
Obie z wystrzelonych przez U-156 torped trafiły w cel. "Laconia" zaczęła szybko przechylać się, co utrudniało spuszczenie na wodę szalup ratunkowych. Tych było zresztą za mało. Na pokładzie "Laconii" znajdowało się około 2700 pasażerów, z czego 1800 stanowili jeńcy.
Hartenstein usłyszał ich rozpaczliwe krzyki. Po włosku! Na pokładzie storpedowanego okrętu znajdowali się sojusznicy!
Niemiecki dowódca natychmiast zdecydował o rozpoczęciu akcji ratunkowej. Zgodnie z prawem wojennym nie musiał tego robić, ale w ciągu kilkudziesięciu minut podjął z wody 90 włoskich jeńców.
Pokład U-Boota był pełny, ale w wodzie znajdowały się kolejne setki rozbitków – nie tylko Włochów, ale także Brytyjczyków. I ponad setka Polaków – żołnierzy 1. Kompanii Szkoły Podchorążych 8. Dywizji Piechoty.
Wściekłość Hitlera
Werner Hartenstein informuje o sytuacji niemieckie dowództwo. Wśród kierownictwa marynarki nie ma zgody, co do dalszego ratowania rozbitków. Naczelny dowódca broni podwodnej – admirał Karl Dönitz – z oporami, ale aprobuje akcję ratunkową. Jego przełożony, dowodzący całością marynarki Erich Raeder, nie chce o tym słyszeć. Jest jeszcze Hitler.
Fuhrer na wieść o tym, że jego podwodniacy angażują się w jakieś akcje ratunkowe, wpada w furię. Każde odcinać wzięte na hol szalupy i zanurzać okręty. Okręty – nie okręt – bo z pomocą pospieszyły dwa kolejne U-Booty.
Wściekłość Hitlera w tym przypadku nie powinna dziwić. U-156 stanowi część grupy Eisbär (Niedźwiedź Polarny). To kryptonim dla czterech U-Bootów typu IXC – oceanicznych okrętów, zdolnych do działania z dala od własnych baz.
Wraz z podwodnym okrętem zaopatrzeniowym, okręty mają zaatakować port w Kapsztadzie, utrudniając brytyjskie i rosyjskie dostawy, płynące wokół Afryki przez Kanał Sueski. Po ataku ich celem jest Ocean Indyjski, gdzie mają paraliżować żeglugę wroga.
Na pomoc rozbitkom
Werner Hartenstein nie słucha rozkazów. Nadal wyławia rozbitków. Większości nie może przyjąć na pokład, ale zapewnia im przeżycie: Niemcy podnoszą z wody przewrócone szalupy, skupiają je chroniąc przed rozproszeniem, przemieszczają rozbitków pomiędzy nimi tak, by nie dopuścić do przeciążenia, zapewniają racje wody i żywności.
Przede wszystkim nadają otwartym tekstem – a zatem tak, aby wiadomość dotarła również do wrogów – informację o pozycji i prowadzonej akcji ratunkowej, prosząc o pomoc w ratowaniu ludzi. Niemcy proponują, by rejon zatopienia Laconii uznać za obszar neutralny, aby każdy, kto może, wziął udział w niesieniu pomocy.
Poza pomagającymi U-Bootami z afrykańskich portów wyruszają ze wsparciem okręty Vichy – francuskiego marionetkowego państwa, kolaborującego z Niemcami. Anglicy wiadomość ignorują, podejrzewając podstęp. A Amerykanie….
Zatopić U-Booty!
Amerykanie postanawiają wykorzystać szansę. Skoro niemieckie "stado" zdradza swoją pozycję, a okręty przebywają na powierzchni, nadarza się doskonała okazja, by je zatopić.
Z Wyspy Wniebowstąpienia startują samoloty z ładunkiem bomb. Dowódca samolotu widząc rozpostarty na kadłubie U-Boota symbol czerwonego krzyża i stłoczonych rozbitków wstrzymuje atak. Pyta przełożonych o dalsze działania.
– Zatapiać! – rozkaz nie daje wyboru. W dół lecą bomby, które uszkadzają okręt Hartensteina, a także masakrują rozbitków – w tym sojuszników Stanów Zjednoczonych – Brytyjczyków i Polaków.
31 Polaków ginie. Wśród tych, którzy zdołają się uratować, jest Stefan Przybylik – późniejszy Cichociemny.
Zakaz ratowania
Atak, przeprowadzony 13 września 1942 roku ma bardzo doniosłe skutki. Nie tylko przerywa akcję ratunkową, ale także zmienia zasady prowadzenia wojny. Bo – co warto podkreślić - przez pierwsze lata wojny dowódcy niemieckich okrętów podwodnych z reguły respektowali prawo wojenne, nakazujące pomoc dla załóg zatapianych statków, a także precyzujące zasady ataków na różnego rodzaju jednostki.
Atak na U-156 zmienia tę sytuację. 17 września admirał Dönitz rozkazuje:
"Należy zaniechać wszelkich prób ratowania załóg zatopionych statków, a więc również wyławiania ludzi pływających w wodzie i umieszczania ich w łodziach ratunkowych, stawiania przewróconych łodzi ratunkowych, przekazywania rozbitkom żywności i wody."
Decyzja dzisiaj brzmi szokująco, ale – co warto przypomnieć – nie odbiega zanadto od wojennej praktyki tamtych czasów, stosowanej również i przez aliantów.
Brudna wojna
Sprawa ta znajduje zresztą swój finał już po wojnie, podczas procesu niemieckich przywódców w Norymberdze. Gdy wielu dygnitarzy czeka stryczek lub dożywocie, Admirał Karl Dönitz otrzymuje jeden z niższych wyroków – 10 lat więzienia.
Komentujący wyrok amerykański dowódca, Daniel V. Gallery, bohater wojenny wsławiony m.in. przejęciem okrętu U-505, stwierdza: "Norymberga to parodia sprawiedliwości (…) to obraza dla naszych podwodniaków walczących Pacyfiku, którzy prowadzili taką samą wojnę jak Niemcy na Atlantyku."
Film "Zatopienie Laconii"
Po latach miniserial "Zatopienie Laconii" powstanie dzięki brytyjskiej i niemieckiej kooperacji. Nie jest to szczególnie udane działo – zarówno pod względem artystycznym, jak i w kwestii zgodności z faktami, co może szczególnie razić zwłaszcza polskich widzów. Polscy strażnicy przedstawieni są w nim jako sadyści, którzy po storpedowaniu statku masakrują Włochów z broni palnej.
Przykro oglądać te sceny zwłaszcza, że w rzeczywistości Polakom nie wydano amunicji. Amunicję mieli za to brytyjscy oficerowie, którzy podczas akcji ratunkowej i walki o miejsce w szlupach strzelali zarówno do Włochów, jak i – co potwierdzają zachowane relacje - do własnej załogi.