Wchodzi w życie dekret o kontroli internetu
02.07.2010 09:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na Białorusi wszedł w czwartek w życie prezydencki dekret nr 60, dotyczący kontroli internetu. Przewiduje, że wszystkie podmioty prawne prowadzące działalność za pomocą internetu będą musiały zostać zarejestrowane, podobnie jak i białoruskie strony www.
Oficjalnie dekret ma na celu walkę z treściami pornograficznymi i ekstremistycznymi w sieci, ale białoruska opozycja obawia się, że władze wykorzystają nowe przepisy do prześladowania niezależnych stron internetowych.
Jak informuje telewizja Biełsat, białoruscy dostawcy usług internetowych będą musieli prowadzić identyfikację internautów i dostarczanych im usług. W przypadku kawiarenek internetowych będzie to oznaczać konieczność przedstawienia dokumentu, żeby móc skorzystać z podłączonego do sieci komputera.
Zdaniem Marka Bernsztaina, białoruskiego eksperta ds. internetu, istnieje wiele sposobów, żeby obejść konieczność ujawniania swojej tożsamości podczas korzystania z sieci. "Dekret nr 6. tak naprawdę będzie stwarzał największe problemy dla providerów (dostawców usług internetowych) i zwykłych internautów, a nie zaszkodzi przestępcom" - powiedział w rozmowie z Biełsatem.
Dla potrzeb egzekwowania nowego prawa powołano przy administracji prezydenta Centrum Analityczno-Operacyjne, które będzie miało niektóre uprawnienia służb specjalnych, np. do zbierania informacji o użytkownikach sieci.
Na podstawie dekretu użytkownicy będą mieli prawo zwrócenia się do swoich providerów z prośbą o zablokowanie stron internetowych, do których nie chcą mieć dostępu. Zdaniem przedstawicieli Centrum, cytowanych przez gazetę "Jeżedniewnik", nie planuje się wprowadzenia możliwości odgórnego blokowania wybranych stron.
Oficjalnie dekret ma więc na celu ograniczenie w sieci treści pornograficznych i ekstremistycznych, a także kontrolę użytkowników pod kątem rozprzestrzeniania treści zakazanych. Jednak wielu opozycjonistów i ekspertów dowodzi, że wprowadzenie nowego prawa ma związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.
Zdaniem Aleksandra Starykiewicza, redaktora naczelnego niezależnego portalu informacyjnego "Salidarnost", dla większości stron www nic się nie zmieni, bo władza będzie stosować represje wybiórczo. Za jakiś czas "przy użyciu nowych przepisów rozpocznie nękanie niezależnych stron internetowych" - prognozuje Starykiewicz w rozmowie z Biełsatem.
Białoruskie władze od dawna prowadzą walkę z niezależnym stronami informacyjnymi. W czwartek na przesłuchanie do prokuratury została wezwana Natalia Radzima, dziennikarka opozycyjnego portalu Karta-9. (Charter97.org), znana z krytycznych wobec władz artykułów. Rodzima poinformowała, że prokuratura wszczęła sprawę karną za publikację nieprawdziwych informacji na portalu. Chodziło o komentarze czytelników zamieszczone pod jednym z jej artykułów. "To już druga sprawa przeciwko mnie i czwarte przesłuchanie w tym roku. Skonfiskowano mi komputer i raz zostałam pobita przez pracowników milicji" - powiedziała Radzima w rozmowie z Biełsatem.
Jej zdaniem dekret o kontroli internetu wprowadzono w związku z wyborami. "Władze będą teraz atakować nasz portal, bo w wyborach kandydować będzie jego założyciel Andrej Sannikau. Białoruś pod względem kontroli internetu idzie drogą Chin i Birmy" - dodała.