Unikat w skali świata. Leżał we wraku statku na dnie Bałtyku
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Instrument spędził ponad 200 lat na dnie Morza Bałtyckiego. Został odkryty dzięki archeologom i nurkom z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. We wraku Generala Carletona znaleźli wiele interesujących przedmiotów, w tym flet, na którym można grać.
Instrument to unikat w skali światowej. Istnieje tylko jeden taki egzemplarz. Został odkryty we wraku Generala Carletona, który podróżował z Whitby do krajów bałtyckich. W trakcie swojej ostatniej podróży 27 września 1785 roku natrafił na silny sztorm, z którym nie miał szans. Uszkodzony statek zatonął, a kilkunastu marynarzy straciło życie.
Wrak na dnie Bałtyku
Wrak osiadł na dnie około 463 metrów od plaży w Dębkach. Po 210 latach odnaleźli go archeolodzy i nurkowie z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. W jego wnętrzu kryło się wiele interesujących przedmiotów, a wśród nich m.in. porcelana, odzież marynarska czy flet poprzeczny. Znaleziska zostały przekazane do muzeum, gdzie pozostały niezauważone przez 25 lat.
Dopiero niedawno Aleksandra Litwinienko i Maja Miro-Wiśniewska zainteresowały się instrumentem. Litwinienko odkryła, co jest na nim napisane, a Miro-Wiśniewska zweryfikowała jego brzmienie. Dzięki temu muzeum dowiedziało się o niezwykłej wartości unikalnego przedmiotu, który posiadają w swoich zbiorach.
Cenny skarb
Analizy Litwinienko pozwoliły ustalić, że flet to osiemnastowieczny fife i jednocześnie jedyny tego typu instrument stworzony przez rodzinę Schuchartów, który przetrwał do dzisiaj.
- Stan zachowania fletu można określić jako dobry. Instrument został poddany półrocznej konserwacji. Polegała ona na oczyszczeniu powierzchni z osadów, na moczeniu w specjalnym roztworze oraz na suszeniu. Nie dokonano analiz określających rodzaj użytego drewna, ale zazwyczaj takie flety wykonywano z bukszpanu lub palisandru, korek zaś z kory dębu korkowego - powiedziała Litwinienko w rozmowie z TVN24.