Ukraińskie wozy bojowe z Lublina: Ursus wyprodukuje pojazdy opancerzone?
Legendarna dla polskich rolników marka Ursus ma od niedawna nowego właściciela. Jest to polsko-ukraińska firma M.I. Crow, która ma zamiar pchnąć byłego giganta na (nie)zupełnie nowe wody.
W październiku Ursus został sprzedany. Firma przez ponad trzy lata była w stanie upadłości ogłoszonym w lipcu 2021 r. Trudno się dziwić, bowiem w 2020 r., ostatnim roku względnie dobrej kondycji firmy, w Polsce zarejestrowano zaledwie 74 traktory Ursus (na kilka tysięcy maszyn ogółem). O ogłoszenie upadłości wnioskowali wówczas wierzyciele, a dokładniej Getin Noble Bank i PKO BP, mimo złożenia przez firmę wniosku o postępowanie sanacyjne.
Tym samym wydawać się mogło, że trwająca od 125 (wówczas) lat historia marki się kończy. Do sprzedaży firmy podchodzono trzykrotnie: za ponad 100 mln zł, 99 mln zł i 74 mln zł. Dopiero ta ostatnia, najniższa kwota, sprawiła, że znalazł się chętny: polsko-ukraińska firma M. I. Crow z ukraińskim biznesmenem i e-sportowcem Olegiem Krotem na czele. Głównym udziałowcem jest Bożena Głowacka z 81 proc. udziałów.
Nowi właściciele, nowe pomysły
Spółka M. I. Crow przejęła więc prawa do znaku towarowego marki Ursus, jak również stała się właścicielem zakładów produkcyjnych w Lublinie i Dobrym Mieście oraz nieruchomości o powierzchni powyżej 4 ha w Biedaszkach Małych niedaleko Kętrzyna. Przejęła również dokumentację projektów badawczo-rozwojowych, maszyny, urządzenia itp.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgodnie z deklaracjami nowych właścicieli prezentowanymi w mediach, plan na przyszłość obejmuje przede wszystkim kontynuację produkcji maszyn rolniczych (poza traktorami Ursus produkował też prasy rolujące, przyczepy rolnicze itp.), ale też, w miarę możliwości, rozszerzenie asortymentu w odpowiedzi na zapotrzebowanie ze strony sektora rolniczego.
Przewidywane są również inwestycje w możliwości produkcyjne: ma to być przynajmniej 50 mln dol. w najbliższych latach. Za nowym prezesem stoi szereg sukcesów e-sportowych, które przełożyły się na nagrody, a te z kolei – na udane inwestycje, z holdingiem Techiia na czele. Ten ostatni zrzesza kilkanaście spółek, aktywnych m.in. w obszarze produkcji i wykorzystania dronów czy cybertechnologii, również w obszarze sztucznej inteligencji. Firma dostarczała siłom zbrojnym Ukrainy np. drony Granit, znane także jako Baby Jagi – są to stosunkowo duże i ciężkie drony-bombowce.
Ukraińskie wozy opancerzone z logo Ursusa?
Ale to nie wszystko. Jak donosi portal Farmer.pl, Ursus ma rozpocząć produkcję pojazdów opancerzonych. Rzeczywiście, profil działalności M. I. Crow według wpisu w KRS obejmuje produkcję statków powietrznych oraz kosmicznych, produkcję konstrukcji metalowych czy produkcję broni i amunicji.
Niestety nie udało nam się uzyskać komentarza od firmy, więc możemy tylko spekulować odnośnie tego, co Ursus mógłby produkować. Najbardziej naturalnym wyborem wydają się być stosunkowo proste pojazdy o trakcji kołowej w układzie 4x4 i masie kilku-kilkunastu ton. Powiązania drugiej z firm prezesa M. I. Crow, Techii, mogą pomóc np. w pozyskaniu licencji na jeden z pojazdów produkowanych przez ukraiński przemysł zbrojeniowy.
Wybór jest niemały, bowiem jeszcze przed wybuchem wojny kilka ukraińskich firm (Zakłady im. Małyszewa, Ukrainian Armor i inne) produkowało całkiem udane pojazdy opancerzone na rzecz sił zbrojnych Ukrainy. Po wybuchu wojny produkcja jest kontynuowana, czasami w zakładach ewakuowanych poza Ukrainę. Lubelski zakład mógłby więc potencjalnie służyć do zwiększenia mocy produkcyjnych któregoś z tradycyjnych dostawców armii ukraińskiej.
Nie jest też wykluczone opracowanie zupełnie nowego pojazdu, np. na bazie Forda F550, który jest popularną bazą dla pojazdów opancerzonych (np. mniej znany i udany ukraiński Ukrainian Armor Nowator czy bardziej znany kanadyjski Roshel Senator). Wreszcie nie jest wielką tajemnicą, że kilka polskich instytutów i start-upów poszukuje chętnych do rozpoczęcia produkcji bezzałogowych pojazdów lądowych (nierzadko uzbrojonych) ich pomysłu, a przecież ukraińska armia potrzebuje też pojazdów tego rodzaju.
Dla marki Ursus nie byłaby to zupełna nowość. Przed drugą wojną światową oryginalna fabryka Ursus dostarczała Wojsku Polskiemu m.in. samochody ciężarowe Ursus A, motocykle Sokół 1000 i 600 czy wreszcie czołgi 7TP, tankietki TK-3 i TK-S, ciągniki artyleryjskie i inny sprzęt.
W latach okupacji w Ursusie produkowano m.in. czołgi lekkie PzKpfw II czy działa samobieżne Marder II i Wespe II. Po wojnie próbowano wrócić do produkcji zbrojeniowej, poprzedni właściciele prezentowali na kieleckich targach MSPO ubezzałogowiony pojazd klasy quad czy izraelską odmianę Jeepa J8 (Storm) dekadę temu jako propozycję dla wojska, nieco później – ciągnik Ursus C380 w fantazyjnym kamuflażu jako propozycję dla logistyków i oddziałów inżynieryjnych. Sukcesu jednak nie było.
Nie tylko Ursus
Na koniec warto pokusić się o dwie dygresje. W Polsce już produkowane jest uzbrojenie według ukraińskich projektów. Najważniejszym producentem jest polska firma MISTA ze Stalowej Woli, która wytwarza lekkie pojazdy opancerzone 4x4 Oncilla, dostarczane jeszcze przed wojną do Sił Zbrojnych Ukrainy. Od niedawna asortyment spółki poszerzony został o zdalnie sterowane stanowiska strzeleckie, wieże do armat średniego kalibru czy bezzałogowe pojazdy lądowe.
Oprócz tego spółka realizuje usługi remontowe i modernizacyjne na potrzeby wojsk walczących na froncie. W Polsce działają też inne ukraińskie firmy (produkujące np. drony) i odwrotnie – polskie przedsiębiorstwa realizują produkcję i usługi na rzecz sił zbrojnych Ukrainy.
Drugą ciekawostką jest to, że inny uznany producent ciągników rolniczych czeski Zetor już kilka lat temu podjął udaną próbę opracowania własnego pojazdu opancerzonego. Gerlach, bo tak nazwano ów dość ciężki pojazd w układzie 4x4. Został opracowany w słowackim oddziale firmy i był nawet oferowany polskiej armii w ramach programu Pegaz (nawet do 500 pojazdów).
Wóz powszechnie był uznawany za udany, lecz zabrakło chemii między Słowakami a polskim przemysłem, który jako licencjodawcę wskazał czeską Tatrę, dysponującą równie udanym projektem Patriot/Husar. Zetor miał jeszcze większe ambicje, planowano bowiem opracować m.in. gąsienicowy bojowy wóz piechoty Wolfdog czy kołowy transporter opancerzony 8x8. Na ambicjach się skończyło, zabrakło pieniędzy oraz zainteresowania ze strony wojskowych. Ursus dziś może liczyć na lepszą koniunkturę, lecz czy uda się ją wykorzystać? Czas pokaże.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski