Tymi samolotami Amerykanie chcieli zrzucić bomby nuklearne na Polskę
Zrzucić bombę atomową na Europę? Polska jest atrakcyjnym celem. Amerykanie wiedzieli o tym już dawno - rzeczywiście planowali zmasowany atak bombowy na tereny naszego kraju. Z powierzchni ziemi miałaby zniknąć nie tylko Warszawa, ale także Trójmiasto, jego okolice, Grudziądz, Poznań, Malbork, Łeba czy Władysławowo. Jak wynika z odtajnionego niedawno (grudzień 2015) 700-stronnicowego dokumentu, USA chciało zrzucić bomby łącznie na 1200 miast w Europie Środkowo-Wschodniej i Chinach. Celami miała być także ludność cywilna.
Zrzucić bombę atomową na Europę? Polska jest atrakcyjnym celem. Amerykanie wiedzieli o tym już dawno i…. rzeczywiście planowali zmasowany atak bombowy na tereny naszego kraju. Z powierzchni ziemi miałaby zniknąć nie tylko Warszawa, ale także Trójmiasto i jego okolice, Grudziądz, Poznań, Malbork, Łeba czy Władysławowo. Jak wynika z odtajnionego niedawno (grudzień 2015) 700-stronnicowego dokumentu, USA chciały zrzucić bomby łącznie na 1200 miast w Europie Środkowo-Wschodniej i Chinach. Celami miała być także ludność cywilna.
W odpowiedzi na agresję Związku Radzieckiego, Amerykanie analizowali przeróżne scenariusze walki. W czerwcu 1956 roku powstał dokument, który dokładnie wskazywał lokalizacje upuszczenia bomb atomowych, na kluczowe punkty w krajach sojuszu z Moskwą. Na liście znalazło się ponad tysiąc miejsc, w tym polskie miasta. Amerykanie chcieli za wszelką cenę zlikwidować obszary, które mogły zapewnić zwycięstwo Związku Radzieckiego. Mowa tu głównie o bazach wojskowych i lotniskach, ale także jako cel wskazywano „ludność cywilną” – także w przypadku ataku na Warszawę.
Według analiz, Amerykanie chcieli użyć bomb o sile od 1,7 do aż 9 megaton. Miały one wybuchać na gruncie, nie w powietrzu, przez co mogłyby spowodować o wiele większe straty - przede wszystkim w ludności. W ujawnionym przez Amerykańskie Narodowe Archiwum Bezpieczeństwa dokumencie, noszącym nazwę „Strategic Air Command Atomic Weapons Requirements Study”, ujęto łącznie aż 15 celów zlokalizowanych w Polsce. Nasz kraj miał być zbombardowany ze względu na ruchy wojsk Układu Warszawskiego, które miałyby koncentrować się na terenie PRL. Eksperci wskazują, że – gdyby do ataku doszło – konflikt przerodziłby się natychmiastowo w III wojnę światową. Trzeba także wziąć pod uwagę to, że mimo przewagi ZSRR na poziomie broni konwencjonalnej, to jednak Amerykanie mieli największego asa w rękawie - przewagę nuklearną. Rosjanie zdawali sobie sprawę z tego, czym groziłyby zbyt gwałtowne ruchy ze strony Moskwy.
W tym czasie arsenał nuklearny USA przewyższał 10 razy arsenał sowiecki. Jeden z planowanych scenariuszy zakładał, iż w razie ataku na część radzieckich celów, nie będzie konieczne bombardowanie terenów Układu Warszawskiego. Pod koniec lat 50. amerykański arsenał nuklearny miał łączną moc 20 tys. megaton. „The New York Times” podaje jednak, że gdyby do wojny faktycznie doszło, wysoce prawdopodobne byłoby skażenie radioaktywne Polski, bombardowanie Warszawy i cierpienie ludności cywilnej.
Oprócz Polski, w dokumencie była także mowa o innych krajach, na które Amerykanie planowali zrzucić broń nuklearną. Między innymi była to Rosja i Chiny. W papierach znalazły się również wskazówki dotyczące samolotów, które miały dokonać bombardowania –. F-101 VooDoo i Boeingi B-52 Stratofortress i B-47 Stratojet.
Boeing B-52 Stratofortress
Samolot ten zastąpił maszynę Convaira, a konkretnie B-36 Peacemaker (czytaj więcej: Największy bombowiec, jaki kiedykolwiek zbudowano na świecie wzbił się w powietrze 15 kwietnia 1952 roku. Aby trzy lata później służyć amerykańskiemu lotnictwu. Samolot bojowy **był jednym z najważniejszych „członków” armii USA. W 1963 roku, kiedy Boeing B-52 był najintensywniej eksploatowany, Stany Zjednoczone były w posiadaniu aż 650 sztuk. W związku z obawami związanymi z postępem technologicznym radzieckiego agresora, samolot B-52 musiał zostać dodatkowo wyposażony w pociski samosterujące. Te – w przeciwieństwie do tradycyjnych pocisków balistycznych – do lotu wykorzystują napęd silnikowy w całej fazie lotu, nie tylko początkowej. Korzystająca z aerodynamicznej siły napędu broń, pozwalała atakować z
większej odległości. Podczas wojny w Wietnamie, samolot wyposażony był w uzbrojenie strzeleckie. B-52 może jednorazowo przenieść do niecałych 32 ton broni konwencjonalnej (np. rakiety, miny, bomby – także jądrowe). W tej chwili USA posiadają jeszcze 76 sztuk tych samolotów, ale w wersji B-25H. Maszyny mają szansę pobić rekord, bowiem USA zapowiedziało, że przed 2050 rokiem nie będą one wycofywane z użytku. W roku 2050 minęłoby 95 lat służby tych samolotów.
Wypadek samolotu przewożącego bomby nuklearne
W 1966 roku miał miejsce wypadek z udziałem samolotu B-52. Miał on na pokładzie wówczas cztery bomby termojądrowe. Podczas tankowania (w powietrzu) doszło do kolizji między maszyną a cysterną KC-135 Stratotanker. Podczas manewru bombowiec zbliżył się zbyt mocno do cysterny, wskutek czego wysięgnik podajnika paliwa wbił się w kadłub. Nastąpił zapłon paliwa w podajniku, a następnie w głównych zbiornikach KC-135. 4-osobowa załoga cysterny zginęła, z samolotu B-52 czterem z siedmiu lotników udało się katapultować. Podczas upadku uszkodzeniu uległy mocowania czterech bomb termojądrowych. Trzy wypadły na ląd, w pobliżu wioski Palomares w Hiszpanii. Czwartą po 81-dniowej akcji udało się wyłowić z Morza Śródziemnego. Na skutek wybuchów, część masy ładunków plutonu (dwie bomby zostały mocno uszkodzone podczas upadku) została rozrzucona po okolicy, powodując skażenie radioaktywne.
Boeing B-47 Stratojet
Innym Boeingiem, który miałby brać udział w akcji atomowego bombardowania, jest B-47 Stratojet. Osiągający przydźwiękową prędkość (maks. 975 km/h) bombowiec służył Amerykanom głównie do badania radzieckiej przestrzeni powietrznej. W jego konstrukcji po raz pierwszy użyto wysięgników, które utrzymywały silniki przed skrzydłem. Dzięki temu oraz płatowi skośnemu o dużej krytycznej liczbie macha, maszyna posiadała wysokie osiągi i uważana była za spore technologiczne osiągnięcie Amerykanów. Wycofany z użycia w 196. roku z powodu zużycia materiału w kluczowych elementach konstrukcji, B-47 wymagał w obsłudze doskonałej techniki pilotów.
McDonnell F-101 VooDoo
Ostatnim samolotem, o którym jest mowa w dokumencie jest McDonnell F-10. VooDoo. Ponaddźwiękowy samolot osiągał prędkość maksymalną 1825 km/h. Wszystkie maszyny miałyby – w razie ataku – startować z baz w USA, Maroku, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Plan zakładał, że w razie ataku ze strony Rosji, bombowce miałyby wzbić się w powietrze i zrzucić bomby na wszystkie wymienione w dokumencie lokalizacje.
_ SŁK-Wirtualna Polska / pikio / trojmiasto.pl _