Twórcy przeciwko artykułowi 13

Najsłynniejsi polscy Youtuberzy, producenci i importerzy sprzętu elektronicznego oraz firmy internetowe protestują przeciwko wprowadzeniu artykułu 13, nazywanego potocznie "Acta 2". Moment nie jest przypadkowy, bo rozpoczynają się rozmowy za zamkniętymi drzwiami, które określą ostatecznie brzmienie przepisów.

Twórcy przeciwko artykułowi 13
Źródło zdjęć: © YouTube
Bolesław Breczko

23.11.2018 | aktual.: 24.11.2018 10:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

– Jeśli artykuł 13 zostanie przyjęty w brzmieniu zaproponowanym Parlament Europejski, duża cześć treści zostanie usunięta, a ich tworzenie i rozpowszechnianie będzie w przyszłości utrudnione lub nawet niemożliwe – mówią w akcji #WolneSocialMedia youtuberzy Mamiko, Dharni i UboxAll.

Youtuberzy i muzycy w akcji

Do akcji włączyli się także m.in. Blowek, Sylwester Wardęga, Czesław Mozil, Maciej Orłoś czy Pascal Brodnicki. Apel przeciwko artykułowi 13 wystosowały też firmy z branży cyfrowej z państw Trójmorza, czyli z Polski, Czech, Słowacji, Litwy, Estonii i Ruminii.

Artykuł 13 dyrektywy o ochronie praw autorskich w poważny sposób zmienia obecne zasady działania stron internetowych, na które użytkownicy mogą wrzucać własne filmy, zdjęcia i muzykę (np. Youtube, Facecbook, Twitter, Twitch itp.). Jeżeli zdarzy się, że użytkownik wrzuci na taką stronę materiał chroniony prawami autorskimi, to strona nie ponosi za to odpowiedzialności. Właściciel praw autorskich może wystąpić do właścicieli strony z żądaniem zablokowania i usunięcia jego materiałów (nazwa tej formy to "notice and take down"), ale nie może żądać od niej odszkodowania. Artykuł 13 to zmienia.

Artykuł 13. O co chodzi?

Według obecnie proponowanego zapisu artykułu 13, to właściciel serwisu, a nie użytkownik, będzie ponosił odpowiedzialność za pojawienie się na jego stronach nielegalnych materiałów. Dodatkowo zniknie zasada "notice and takedown". To znaczy, że właściciela serwisów będą narażeni na ogromne problemy i straty finansowe, jeśli nie upilnują swoich użytkowników. A że jest to praktycznie niemożliwe, to właściciele serwisów szykują się do wprowadzenia radykalnych zmian. Po pierwsze, zablokują możliwość wrzucania materiałów przez mieszkańców Unii Europejskiej, a po drugie, zablokują im możliwość oglądania filmów i słuchania muzyki spoza UE. Taki scenariusz przewiduje m.in. Suzanne Wojcicki, szefowa Youtube.

Przeciwko artykułowi 13 w jego obecnym brzmieniu protestowali sami użytkownicy, protestowali też twórcy, youtuberzy, organizacje ich zrzeszające, producenci sprzętu i firmy internetowe. Teraz protestują ponownie, bo właśnie rozpoczynają się zamknięte rozmowy o kontrowersyjnym artykule i całej dyrektywie. W trójstronnych rozmowach biorą udział Rada Europy, Komisja Europejska i Parlament Europejski.

Giganci są przeciwko

Przeciwko artykułowi 13 (a także 11, który mówi o wprowadzeniu opłat licencyjnych za korzystanie z fragmentów tekstu) protestuje też Google i Youtube. Ten ostatni może najbardziej ucierpieć na wprowadzeniu nowych przepisów, bo artykuł 13 jest praktycznie napisany specjalnie do walki z Youtubem. Serwis społecznościowy włączył się aktywnie do dyskusji o prawach autorskich i ograniczaniu swobody w internecie.

23 listopada rozpoczynają się rozmowy trójstronne za zamkniętymi drzwiami, czyli tzw. trialog. Zdaniem Julii Redy, eurodeputowanej z nimieckiej Partii Piratów, na pierwszym spotkaniu nie zostaną ustalone żadne nowe zapisy, bo odpowiednie stanowisko nie zostało przygotowane. Wg Redy zwolennicy dyrektywy z Alexem Vossem na czele będę starali się przepchnąć ją jak najszybciej, aby dyrektywa była gotowa przed wyborami do europarlamentu w maju 2019. Dlatego jeszcze do końca 2018 mają się odbyć kolejne cztery spotkania.

Komentarze (20)