Trzęsienie ziemi w Polsce? To nic nowego. Mieliśmy już nawet tsunami
Trzęsienia ziemi, choć wydają się rzadkością, nie są w Polsce niczym niezwykłym. Słabsze wstrząsy są rejestrowane co kilka lat, a w przeszłości zdarzały się i takie, po których runęły na ziemię kamienice i kościoły. Polskie wybrzeże nawiedziło nawet tsunami.
Trzęsienie ziemi, które odczuli ostatnio mieszkańcy Śląska, było jednym z silniejszych wstrząsów w ostatnich latach. Jego siłę oceniono na 4 stopnie w skali Richtera – było zatem odczuwane przez ludzi, a wstrząsy mogą powodować nieznacznie uszkodzenia, stąd wymagany jest m.in. przegląd instalacji elektrycznych czy gazowych.
Warto jednak pamiętać, że wstrząsy takie nie są niczym niezwykłym. Część z nich występuje na terenach górniczych jako efekt tąpnięć w kopalniach. Inne – jak to niedawne – to naturalne efekty pęknięć czy zmian zachodzących w skorupie ziemskiej. Choć większość wstrząsów, poza wywołaniem zrozumiałego niepokoju, nie powoduje poważnych strat, zdarzają się i takie o niszczycielskiej sile.
Kiedyś to były trzęsienia!
„Wieże i gmachy waliły się na ziemię, rzeki występowały z łożysk, a ludzie nagłym strachem zdjęci, od zmysłów i rozumu odchodzili. (…) Przerażeni i ogłupieni tem niesłychanie od wieków w Polsce niebywałem zjawiskiem, mieszkańcy wypadali z domów na ulicę pytając jeden drugiego: co czynić". – opisane przez Jana Długosza trzęsienie ziemi z 1443 roku było prawdopodobnie jednym z silniejszych, jakie wystąpiły na obecnym terenie Polski w ciągu ostatnich kilku, a może i kilkunastu wieków.
Epicentrum wstrząsów – szacowanych na 5 do 6 w skali Richtera – znajdowało się wówczas na północ od Wrocławia, gdzie spowodowało znaczne uszkodzenia budynków. Ucierpiały również odleglejsze miasta – w Krakowie zawalił się m.in. strop jednego z kościołów. To, albo wczesniejsze o rok, trzęsienie ziemi uszkodziło także krakowski kościół Mariacki.
Tsunami na Bałtyku
Polskie wybrzeże zostało również przez laty spustoszone przez tsunami – wielką falę, będąca efektem podwodnych wstrząsów. Badacze ustalili co najmniej dwa takie kataklizmy (w XV i XVIII wieku), nazwane przez współczesnych „niedźwiedziem morskim”, być może z powodu odgłosu, towarzyszącego wlewaniu się na ląd mas spiętrzonej wody. Bałtycka fala miała co najmniej 3 metry wysokości i wdarła się na niemal 1,5 kilometra w głąb lądu.
Trzęsienia ziemi to nic nowego
Te najpowazniejsze wstrząsy wydarzyły się wieki temu, jednak mniej tragiczne w skutkach trzesienia ziemi nawiedziły polskie ziemie również w ostatnich latach. Wiele z nich to efekt prac górniczych - trzęsienia ziemi, spowodowane przez tąpnięcia, były w ostatniej dekadzie odczuwane m.in. w Bytomiu (2016 i 2018 r.) i Libiążu (oba w 2015 roku).
Wyjątkowy był także rok 2004, kiedy to - na terenach na pozór nieaktywnych sejsmicznie - doszło w krótkim odstepnie czasu do dwóch silnych wstrząsów. Jeden z nich miał miejsce na południowo-wschodnich obrzeżach Morza Bałtyckiego, z epicentrum w Obwodzie Kaliningradzkim. Drugi odczuli mieszkańcy Podhala.
Nie ma powodu do obaw
W niczym nie zmienia to faktu, że Polska nie jest obszarem aktywnym sejsmicznie. Odczuwane przez ludzi wstrząsy (aby obudzić śpiącego człowieka wystarczą 3 stopnie w skali Richtera) zdarzają się co prawda co kilka lat, jednak ich siła jest zazwyczaj zbyt mała, by spowodować poważne zniszczenia.
Choć niemal każdy z takich przypadków bywa opisywany w sensacyjnym tonie, warto zachować właściwe proporcje. Kataklizmy na miarę tych, znanych z Japonii czy południowo – wschodniej Azji, w dającej się przewidzieć perspektywie czasowej z pewnością nam nie grożą.