Trzęsienie w Indonezji zaskoczyło naukowców. "Tsunami nie powinno się pojawić!"
Tsunami, które uderzyło w Indonezję, zabiło ponad 800 osób. Ofiar będzie więcej. W miejscowości Donggala mieszczący 900 mieszkańców budynek w całości zapadł się pod ziemię. Czemu nie ostrzeżono mieszkańców wcześniej? Kataklizm dosłownie zaskoczył naukowców.
01.10.2018 | aktual.: 01.10.2018 13:42
- Spodziewaliśmy się tsunami, ale nie o takich rozmiarach – mówi w rozmowie z "The New York Times" geofizyk Jason Patton z Uniwersytetu Kalifornijskiego. - Za każdym razem, gdy dochodzi do takich zjawisk, dowiadujemy się czegoś nowego.
Gigantyczne fale zniszczyły miasto
Tsunami powstało na skutek trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,5. Doszło do niego około 80 km od miasta Palu w Indonezji. Mające ponad pięć metrów fale wdarły się do zatoki, niszcząc mosty i nabrzeżne osiedla. Po uderzeniu fali lokalne służby ratownicze i mieszkańcy zaczęli grzebać setki zwłok w masowych grobach. Wszystko po to, by nie doszło do wybuchu epidemii, spowodowanej gnijącymi na ulicach ciałami.
Na tak katastrofalną sytuację złożyły się dwie okoliczności. Po pierwsze, jest to brak zaawansowanych systemów wczesnego ostrzegania przed tsunami. Boje, które miały wykrywać nadchodzące fale-giganty, nie działały od 6 lat, ze względu na brak środków.
Drugą okolicznością jest nietypowy rozmiar fali po trzęsieniu w Indonezji. Jak uważają naukowcy, fala nie powinna być tak duża. Zazwyczaj mamy do czynienia z tsunami, które są efektem poziomych ruch mas skalnych.
Tymczasem wyjątkowo duże tsunami powstają zazwyczaj przy trzęsieniach ziemi, spowodowanych przez nietypowe, pionowe ruchy mas skalnych. Już trzęsienia same w sobie są niezwykle niszczące. Ale jeśli dojdzie do takiego pod wodą, wypiętrzone skały tworzą gigantyczne fale, czyli tsunami. Łagodniejszą formą trzęsienia ziemi są te powstające na skutek poziomych przesunięć skał. Tworzą one mniejsze drgania i fale. Właśnie takie "poziome" trzęsienie nawiedziło Indonezję kilka dni temu.
Tym razem do niszczącego tsunami doprowadzało kilka geologicznych czynników. Zdaniem doktora Jasona Pattona, trzęsienie mogło spowodować załamanie się dna, które z kolei doprowadziło do przesunięcia dużych mas wody i w rezultacie powstania tsunami.
"Winna" jest też zatoka
Elementem, który spotęgował rozmiar fali, jest najprawdopodobniej również ułożenie zatoki, nad którą leżą miejscowości dotknięte kataklizmem. Długa i wąska zatoka sprawiła, że woda nie miała jak "rozejść się" na boki, a spiętrzała się i przyśpieszała.
Plusem całej tej tragicznej sytuacji jest to, że niszczycielska siła wody ograniczy się tylko do najbliższej okolicy epicentrum. Tsunami nie rozszerzy się na ocean i nie dojdzie do innych wybrzeży, jak to miało miejsce np. podczas tragicznego tsunami na Oceanie Indyjskim w 2004 roku, które zabiło 250 tysięcy osób od Indonezji po RPA.