"Trudno nam się przyznać, jako gatunkowi, że nie jesteśmy unikalni". Czas zacząć doceniać zwierzęta
Pięć lat temu w Cambridge grono naukowców podpisało deklarację o świadomości zwierząt. Dlaczego? Bo dowody naukowe wskazują na to, że nieludzkie zwierzęta mają biologiczne podstawy stanu świadomości. Posiadają też zdolność wyrażania przemyślanych zachowań.
Dowody wskazują, że ludzie nie są unikalnymi stworzeniami, które posiadają neurologiczne właściwości generujące świadomość. Zwierzęta pokroju ssaków, ptaków, a nawet ośmiornic również dysponują takimi właściwościami. Czy deklaracja to pierwszy krok do rewolucji w postrzeganiu naszego miejsca w ekosystemie? O tym rozmawiamy z drem Marcinem Waligórą, kierującym zespołem REMEDY, Research Ethics in Medicine Study Group na Uniwersytecie Jagiellońskim Collegium Medicum.
*Człowiek – najbardziej wyjątkowy gatunek naszej planety. Zgadza się? *
Trudno nam się przyznać, jako gatunkowi, że nie jesteśmy unikalni.
A nie jesteśmy?
Okazuje się, że coraz więcej cech, które wydawały się charakterystyczne dla naszego rodzaju, dzielimy także z innymi gatunkami. W związku z tym powinny dzielić z nami także część praw.
Wszystkie gatunki?
Przede wszystkim te, które odczuwają bardziej zaawansowane formy bólu i przyjemności. Co jednak jest bardziej istotne, są też takie gatunki, które posiadają samoświadomość i odruchy moralne. To jest jeszcze bardziej przełomowym odkryciem.
Dlaczego?
Nowe badania stoją w sprzeczności z XVII-wiecznym konceptem, że zwierzę to maszyna. Wiele wskazuje na to, że np. szympansy wiedzą, że istnieją. W związku z tym mogą prowadzić bardziej zaawansowane plany dotyczące swojego życia, mają większe spektrum odczuwania bólu i przyjemności. Tak jak ludzie. Badania prowadzone przez zespół prymatologa Fransa de Waal wskazują, że np. kapucynki mają bardzo silne poczucie sprawiedliwości. Kiedy jednej z nich da się zwykły pokarm, a drugiej przysmak w nagrodę za wykonanie tej samej czynności. Ta która nie dostaje przysmaku, czuje się pokrzywdzona i daje temu wyraz.
Dr Marcin Waligóra
Sami zdecydowaliśmy się nie zwracać uwagi na cierpienie zwierząt?
Nie wiem dokładnie, jakie były przesłanki, by wyłączyć intuicję czy empatię, kiedy widzimy na przykład cierpiącego kota. Z różnych powodów staramy się o tym nie pamiętać, na przykład kupując przetworzone mięso.
Czy weganizm ma realne przełożenie na zmniejszenie cierpienia na świecie?
Teoretycznie tak, ale weganizm czy wegetarianizm musi okazać się sukcesem na dużą skalę. Póki co, ilość spożywanego i produkowanego mięsa rośnie, zwłaszcza w krajach rozwijających się.
A to właśnie produkcja jest głównym sprawcą wzrostu emisji gazów cieplarnianych.
Tak, to jedna z najdroższych i najmniej ekologicznych metod produkcji białka. W dużej mierze powodują to normy kulturowe czy, jak wspomina Peter Singer, preferencje smakowe.
Czyli?
Wolimy zjeść mięso niż tofu czy soczewicę. One nie funkcjonowały w naszej kulturze tak długo jak mięso. Do tego pewne smaki kojarzą się na przykład ze smakami dzieciństwa, przez co jeszcze trudniej z nich zrezygnować. Jednak kultura ewoluuje. Im więcej będziemy o tym mówić, tym bliżej do osiągnięcia celu, jakim jest społeczeństwo, które je kotlety stworzone w laboratoriach albo z soi.
Pojawia się jednak kolejny problem – ekonomia takich ruchów. W bogatych krajach obywatele mają czas i pieniądze na szukanie zamienników i ich przygotowanie.
To oczywiście problem, bo w krajach rozwijających się mięso jest postrzegane jako dobro rzadkie, wręcz ekskluzywne. Dalej może być tam traktowane jako symbol luksusu. A jeśli stanieje, to przełoży się na jego już i tak rosnącą popularność.
A tymczasem jedne zwierzęta kochamy, a jedne zjadamy?
Oczywiście. Powinniśmy być tak samo empatyczni dla świń i kotów. Ale można to połączyć z pewnymi mechanizmami psychologicznymi, którymi kierujemy się podczas tego współodczuwania. Jeśli kierują nas na manowce, warto je zweryfikować.
Religia ma dalej duży wpływ na postawy moralne. Te zazwyczaj stawiają człowieka na końcu łańcucha pokarmowego.
W krajach mocno religijnych czy w Polsce to podejście nadaje ton całej dyskusji. Dość spojrzeć na podejście do Puszczy Białowieskiej. Retoryka jest prosta: natura jest nam podległa, bo jesteśmy najwyższym gatunkiem. Jednak pojawiają się także inne wewnętrzne nurty w religiach.
Jakie?
W chrześcijaństwie takie poglądy głosi np. Charles C. Camosy. Pokazuje, że w tej religii jest cały szereg nurtów, które nie uważają, że zwierzęta są nam podległe i jest pole na szereg innych interpretacji.
Z kolei zwolennicy jedzenia mięsa uważają, że ludzie z natury muszą to robić.
Biologiczne argumenty uważam za słabe. Posiadamy wiele różnych cech, które kiedyś były użyteczne, a dzisiaj nie. Fakt, że posiadamy kły, nie jest ostatecznym dowodem na bycie mięsożercą. Argumenty „z natury” są bardzo grząskie. Przykładowo, jeśli ktoś na ulicy zajedzie mi drogę, mogę poczuć wzmożoną agresję i np. instynktownie chcieć uderzyć tę osobę. Czy powinienem dać posłuch takiemu naturalnemu odruchowi? I tutaj się pojawia kultura – to, że coś jest naturalne nie oznacza od razu, że jest moralne czy dopuszczalne społecznie. Tłumimy wiele naszych odruchów, bo uznaliśmy, że są błędne i niedopuszczalne moralnie, mimo że można by je nazwać naturalnymi.
Sporo rzeczy do przepracowania. Społeczeństwo bez mięsa to wyzwanie na najbliższy wiek?
Realistycznie rzecz mówiąc tak. Jednak pozostaję optymistą. Poza radykalnymi ruchami, które są dalej potrzebne, bo napędzają ten dyskurs, te inkluzywne formy zachęty na zmianę diety z powodów zdrowotnych i etycznych mogą sprawić, że produkcja mięsa spadnie.