Toshiba 55ZL1 - test flagowego telewizora 3D japońskiego producenta
W lipcu 2011 roku swoją polską premierę miał flagowy telewizor marki Toshiba – 55 calowy panel LCD z podświetleniem LED o nazwie kodowej ZL1. Czy model ten okaże się godnym odpowiednikiem tego, który już wcześniej można było nabyć na rynku japońskim i amerykańskim? Redakcja TECHa otrzymała egzemplarz do testowania i przez miesiąc pastwiła się nad nim bezlitośnie. Co możemy teraz powiedzieć o tym topowym produkcie w technologii 3D Full HD? Z pewnością, że trochę nas rozczarował. Zacznijmy jednak od początku…
21.09.2011 | aktual.: 19.11.2012 11:54
Toshiba 55ZL1 to telewizor klasy high-end, dla najzamożniejszych fanów nowoczesnych technologii. Jego cena oscyluje w granicach 18-2. tys. zł. To naprawdę sporo, jak na polski rynek. Jednak w wielu kategoriach producent reklamuje go jako „pierwszy”: pierwszy z najnowszym autorskim silnikiem Cevo-Engine, pierwszy na świecie telewizor dysponujący panelem Pro-LED512 złożonym z 512 segmentów diod wygaszanych strefowo. Przyjrzyjmy się temu z bliska.
Karton o wymiarach prawie 15. cm na ponad 100 cm i 30 cm głębokości robi dość duże wrażenie i sprawia nie lada kłopot, kiedy trzeba go wnieść przez wąską klatkę schodową czy ciaśniejszy korytarz.
Kiedy uporamy się już z klipsowym mechanizmem przy opakowaniu i ogołocimy sprzęt ze zbędnych bloków styropianu, naszym oczom ukaże się piękny panel LCD o wymiarach 12. cm x 85 cm x 5 cm, wraz z całą masą dodatków. Po przymocowaniu panelu do podstawy, telewizor zyska dodatkowe 11,5 cm wysokości. Sama podstawa ma ponad 35 cm głębokości, wygląda bardzo solidnie i daje poczucie, że naszemu nowemu nabytkowi nic nie może się stać, kiedy jest do niej przymocowany. Daje ona możliwość obrócenia telewizora do 30 stopni w każdą stronę. Cały zestaw waży ok. 36 kg, więc warto pomyśleć o solidnym stoliku lub przyzwoitym uchwycie na ścianę (VESA 400x400). Pomiędzy podstawą a dolnym brzegiem wyświetlacza montujemy listwę z wbudowanymi 8 głośnikami.
Z części, które wymagają od nas użycia śrubokręta, mamy jeszcze wspornik głośnika, zaciski do kabli oraz wspornik i pokrywę do ewentualnego montażu ściennego.
Oczywiście jest także pilot z dołączonymi bateriami, jedna para okularów migawkowych 3. wraz z kablem do ładowania oraz chroniącym je woreczkiem, instrukcja obsługi w kilkunastu językach (w tym polskim), oraz szereg przejściówek: m.in. SCART – AV (wejście), adapter łącza Component oraz łącza kompozytowego. Miłym akcentem, jakich chcielibyśmy widzieć więcej w telewizorze za taką cenę, jest dołączony zewnętrzny dysk 2,5” USB 2.0 o pojemności 500 GB, wraz z uchwytem służącym do przymocowania go do tylnej ściany obudowy telewizora.
Wygląd
Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale producentów telewizorów, szczególnie jeśli chodzi o modele z górnej półki, obowiązują pewne standardy, których Toshiba ściśle się trzyma. Telewizor, stworzony według projektu studia Jacob Jensen Design, jest bardzo dobrze wykonany –. przy montażu wszystkie części dokładnie do siebie pasują, nie ma także problemów z dobraniem śrub czy przymocowaniem podstawy lub głośników – wszystko można zrobić podążając za własną intuicją, nie zaglądając nawet do dołączonej skrótowej instrukcji.
Rama telewizora wykonana jest w bardzo klasycznym, minimalistycznym stylu –. czarna, o grubości kilku centymetrów, z dyskretnym logiem Toshiby u dołu i oznaczeniem funkcji Regza-Link w lewym górnym rogu. W prawym dolnym rogu znajduje się dioda informująca o pracy urządzenia: kolor niebieski, gdy telewizor jest włączony, kolor czerwony, kiedy jest w stanie uśpienia. Bardzo spodobał nam się subtelny i elegancki sposób, w jaki została rozwiązana sprawa klawiatury lokalnej. Ma ona postać panelu dotykowego, który jest dla nas niewidoczny. Uaktywnia się go dotykając powierzchni obudowy po lewej stronie diody:
Jakość wykonania widać od razu po wyjęciu telewizora z kartonu –. plastiki nie wydają się tandetne, podstawa ze ściętymi od dołu brzegami, przymocowana za pomocą metalicznego trzonu o przekroju półokręgu, oraz listwa głośnikowa są miłym dla oka dopełnieniem całości. Listwa ta daje dodatkowy efekt lekkości, dzięki zastosowaniu przezroczystego panelu do zamocowania jej do tylnej ściany telewizora – wygląda, jakby była przykręcona jedną śrubą do trzonu podstawy.
Jak większość high-endowych telewizorów, wyświetlacz umieszczono tutaj za połyskliwym panelem. Rzeczywiście –. wygląda to bardzo dobrze, ale tylko kiedy urządzenie jest wyłączone. Niestety, refleksy ze źródeł światła w otoczeniu telewizora są dość uciążliwe podczas oglądania. Trzeba pomyśleć o miejscu nienarażonym na bezpośrednie oddziaływanie światła dziennego, bądź o kupnie grubych zasłon.
Złącza
W tym względzie jest tutaj więcej niż przyzwoicie. Na tylnej ścianie obudowy znajdziemy: złącze SCART (2. pinowy: RGB, S-Video, AV), złącze PC (mini D-Sub, 15-stykowe analogowe gniazdo sygnału RGB), wejście audio / video (3,5 mm), cyfrowe, optyczne wyjście audio (S/PDIF), dwa porty USB 2.0, port LAN (RJ-45), a także gniazdo słuchawkowe (3,5 mm). Nie zabrakło oczywiście również wejść antenowych. Najważniejsze jednak są 4 złącza HDMI w wersji 1.4. Dzięki nim nie będziemy musieli zbyt często zaglądać za telewizor – jednocześnie możemy mieć podłączony dekoder telewizji HD, odtwarzacz Blu-ray, komputer i konsolę do gier.
Pilot
Po tym elemencie łatwo poznać, że mamy do czynienia z wysokiej klasy sprzętem. Pilot (oznaczenie CT-90378. jest wykonany w sposób perfekcyjny. Rozwiązanie z przesuwaną objemką niektórym może się nie spodobać – nam pilot leżał idealnie w ręce, a jego długość po rozłożeniu powodowała, że po prostu wygodniej się go użytkowało. Układ klawiszy jest przejrzysty, nie ma problemu ze znalezieniem odpowiedniej funkcji. Jedynie przycisk wyciszenia znajduje się w mniej tradycyjnym miejscu, ale jest to kwestia szybkiego rzutu okiem. Materiały, z których został wykonany pilot, są najwyższej jakości. Nie ma on również problemów z komunikacją z telewizorem – występują oczywiście czasami małe opóźnienia, ale nigdy nie wymaga od nas naciśnięcia klawisza więcej niż raz.
Pilotem, dzięki HDMI-CEC, możemy obsługiwać także wszystkie inne sprzęty (odtwarzacz Blu-ray, amplituner, itd.). Możemy go także zastąpić gadżetem firmy Apple – wystarczy ściągnąć na iPhone’a, iPoda Touch lub iPada aplikację „Toshiba TV Remote”.
Uruchomienie i kalibracja
Telewizor uruchamia się dość długo –. upłynie jeszcze kilkanaście sekund po zmianie koloru diody na niebieski, zanim zobaczymy jakikolwiek obraz. Podczas pierwszego uruchomienia, telewizor poprosi nas o wykonanie kilku czynności za pomocą krótkiego kreatora. Będzie to konfiguracja ustawień wyświetlania oraz utworzenie list kanałów telewizyjnych. Oczywiście wszystkie te ustawienia będzie można potem zmienić w menu (w dwóch opcjach – podstawowej i dla zaawansowanych użytkowników). Kreator dostroi wyświetlacz w sposób, który z pewnością zadowoli przeciętnego odbiorcę. Inni będą mieli pole do popisu w całym gąszczu opcji, które daje im producent.
Do 3. września 2011 roku Toshiba prowadzi specjalną promocję o nazwie „All Inclusive TV”. Obejmuje ona również model 55ZL1. Dzięki niej, przy zakupie telewizora otrzymamy gratis uchwyt ścienny (do wyboru stały lub uchylny), instalację telewizora na ścianie, specjalną opiekę serwisową (przez pierwszy rok gwarancji – naprawy na miejscu, lub telewizor zastępczy, w razie potrzeby zabrania odbiornika do serwisu), oraz – uwaga – profesjonalną kalibrację obrazu.
Toshiba zadbała o ekipę TECHa i do testów otrzymaliśmy również kalibrator, którego używają jej serwisanci (patrz zdjęcie). Gdyby ktoś zdecydował się na kalibrację we własnym zakresie, a –. co za tym idzie – kupno tego urządzenia na własną rękę, będzie musiał wyłożyć ok. 150-200 euro (dokładna cena nie jest jeszcze znana). Sama czynność nie wymaga od nas żadnej wiedzy fachowej – kalibrator umieszczamy na telewizorze, zwieszając go na kablu, uruchamiamy funkcję z poziomu menu i czekamy na rezultaty. Musimy jednak stwierdzić, że kalibracja, która trwała dobrą chwilę (ok. 10 min), nie przyniosła rewolucyjnych efektów. Być może obraz zyskał na jakości, ale było to trudne do stwierdzenia. Jesteśmy jednak zdania, że trafność parametrów takich, jak tonacja barw, jasność itd., jest rzeczą względną, zależną w stu procentach od indywidualnego odbioru, więc każdy powinien ustawiać te wartości według własnego uznania. W końcu większości z nas nie zależy na tym, żeby otrzymać obraz idealny według ustalonych norm, a
idealny dla naszej percepcji wyświetlanego obrazu.
LED LCD i Cevo-Engine
Telewizor został wyposażony w najwyższej klasy matrycę ciekłokrystaliczną PVA (LTA550HQ0. Samsung-Sony) z bezpośrednim podświetleniem LED składającym się z 512 indywidualnie (strefowo) wygaszanych segmentów diod LED (łącznie są ich dokładnie aż 3072 sztuki!). Producent zapewnia, że dzięki temu panel LCD potrafi osiągnąć jasność 1000 cd/m2, co z kolei ma powodować, że nawet przy oglądaniu filmu w trybie 3D jasność będzie dorównywała tej z obrazu 2D. W komercyjnych LED TV jest to wartość do tej pory niespotykana.
Z karty produktowej wynika, że panel w 55ZL1 osiąga imponujący kontrast dynamiczny –. 90 000 000:1 (statyczny 5 000:1) oraz dobry czas reakcji – 5 ms. W testach, ta ostatnia wartość okazała się nieco wyższa: 6 ms przy jasnym tle, 11 ms przy ciemnym. Daje to średnią 8,5 ms, co przy dość dużym opóźnieniu sygnału wejścia (ang. input lag) – 66 ms (4 klatki) – odstraszy pewnie tych, którym zależy na jak najszybszej pracy telewizora podczas grania. Standardowe kąty widzenia – 178 stopni – są w zupełności wystarczające przy oglądaniu obrazów dwuwymiarowych. Toshiba określa częstotliwość odświeżania w tym modelu, jako 400 Hz. Aby wyświetlić w sposób ostry i płynny sceny zawierające szybki ruch – elektronika telewizora musi wyliczyć w czasie rzeczywistym klatki pośrednie, których brak w sygnale oryginalnym. Technologia Active Vision M800HD zastosowana w modelu 55ZL1 według Toshiby zwiększa ich ilość aż szesnastokrotnie. Nie wiemy, czy wartość ta jest aż tak wysoka, ale wyczulone oko dostrzeże zwiększoną płynność
ruchu, szczególnie podczas gry w dynamiczne tytuły na konsolę. Nie zaobserwowaliśmy efektu smużenia w żadnym momencie naszego testu.
Pora napisać coś o tym, czym Toshiba chwali się najchętniej –. autorski, wieloprocesorowy silnik Cevo-Engine, o potężnej mocy obliczeniowej. Dlaczego nie podajemy, jakiego rzędu to moc? Gdyż, mimo że producent jest ze swojej platformy tak bardzo dumny, nie zdradza dokładnej liczby gigaflopów, którą osiąga.
Cevo jest dzieckiem Cell TV – produktu Toshiby, który zadebiutował na japońskim rynku w grudniu 2009. Jest to jednostka napędzana procesorem Cell – znanym z konsoli PlayStation 3. Może on obsłużyć jednocześnie 8 różnych strumieni w jakości HD lub 40 (!) w jakości SD. Pochodzenie Cevo ma zatem zacne – twórcy usiedli jeszcze raz do deski kreślarskiej i zmienili potężny mechanizm, w nieco bardziej dopasowany do warunków domowych, który może obsłużyć już tylko jeden strumień, ale w równie doskonałej jakości. Aby poczytać więcej o Cevo-Engine, można odwiedzić jego oficjalną stronę internetową.
Oprócz funkcji wymienionych wcześniej, procesor ten zapewnia znakomitą pracę jeszcze wielu, wielu innym. M. in. zaawansowanej konwersji obrazu 2. do 3D, funkcji Intelligent 3D+, różnorodnym możliwościom połączeń telewizora z urządzeniami peryferyjnymi. Umożliwia także pracę funkcji Personal-TV, która rozpoznaje twarze użytkowników telewizora, dzięki czemu może zapamiętać ulubione ustawienia obrazu, głośności, nagrywania i listy kanałów dla czterech domowników, a także wyłącza telewizor, kiedy wykryje, że nikt przed nim nie siedzi. Co tu dużo mówić – Cevo jest mózgiem całej maszyny i z zadania podtrzymywania tego „organizmu” przy życiu na najwyższym poziomie wywiązuje się bez zastrzeżeń.
2D i 3D
Do tej pory pisaliśmy o modelu 55ZL1 w samych superlatywach, teraz przejdziemy do mniej przyjemnego etapu.
Być może w naszych ocenach będziemy poniekąd niesprawiedliwi, gdyż Toshiba wylądowała u nas chwilę po testach wysokiej jakości telewizora plazmowego. Niestety –. nie dorównywała mu ona ani podczas wyświetlania obrazu z tradycyjnego, analogowego łącza telewizyjnego, ani z łącza cyfrowego. W obu przypadkach mieliśmy uczucie, że mamy do czynienia z tym samym mankamentem, który od zawsze towarzyszył panelom LCD – ułomności sygnału w jakości SD są zbyt widoczne. Zaryzykowalibyśmy stwierdzeniem, że nawet obraz w jakości HD 720p wydawał się niedoskonały. Tak, jak pisaliśmy – być może jest to wina krzywdzącego porównania, choć przy tej cenie telewizora, mało które porównanie wydaje się być nie na miejscu. Co ciekawe, właśnie po to, by zredukować ten nieprzyjemny efekt, w telewizorze działa funkcja Resolution+. Nie jest to tylko proste powiększenie obrazu z rozdzielczości źródłowej do rozdzielczości HD. Zawarte w obrazie informacje są najpierw analizowane, następnie obraz jest w kluczowych miejscach ulepszany, a na
koniec funkcja porównuje efekt końcowy z oryginałem, poszukując w nim ewentualnych błędów. W skrócie, algorytm Resolution+ ma poprawiać ostrość i dokładność odwzorowania szczegółów w obrazie o zwykłej rozdzielczości, uzyskując w ten sposób obraz podobny do obrazu HD.
Jednak tak naprawdę, 55ZL1 pokazał pazur dopiero przy Full HD 1080p. Przy takiej jakości sygnału telewizorowi nie można było absolutnie nic zarzucić –. nie ma co się rozpisywać: obraz był po prostu doskonały.
W żadnym z wymienionych powyżej przypadków nie można było się przyczepić także do kolorów –. czerń jest rzeczywiście zawsze czarna (0,03 cd/m2), a reszta barw znakomicie odwzorowana, bez względu na jakość sygnału.
Inaczej sprawa ma się, kiedy mowa o trybie 3D. Wcześniejsze zarzuty nazwalibyśmy niedogodnościami –. tutaj spotkał nas już prawdziwy zawód. Toshiba zdecydowała się na 3D z okularami działającymi w technologii aktywnej (migawkowej). Niestety, mimo wielu prób operowania opcjami wyświetlania, obraz nigdy nie uzyskał ostrości, jakiej byśmy się spodziewali. Mimo że wypróbowaliśmy podczas testów kilka filmów na Blu-ray 3D, żaden z nich nie spełnił naszych oczekiwań, co do jakości obrazu. Wyraźne były „przesłuchy”, charakterystyczne dla niektórych telewizorów w technologii 3D, a także do tego, z czym często mamy do czynienia w kinie. Efekt pogłębiał się tym bardziej, im mniej dokładnie naprzeciw środka ekranu ustawiliśmy głowę. Każde przesunięcie się o kilkadziesiąt centymetrów w dowolną stronę zwiększało dość istotnie dyskomfort. Nie uratowała jakości obrazu także wysoka jasność, która miała rekompensować jej utratę podczas oglądania obrazu 3D z aktywną – zaciemniającą przesłoną. W akcie desperacji, świadomi
swojej omylności, zaczęliśmy nawet przeczesywać internet w poszukiwaniu ocen specjalistów z zagranicy. Niestety, potwierdzili oni tylko nasze odczucia. Co ciekawe – mieliśmy wrażenie, że obraz trójwymiarowy uzyskiwany z komputera miał niekiedy lepszą jakość, niż ten z odtwarzacza Blu-ray. Pewnie było to tylko wrażenie…
Okazuje się, że w technologii 3D, Toshiba ma jeszcze sporo do nadgonienia w stosunku do niektórych produktów konkurencji, a ci, którzy wymagają absolutnej perfekcji, są skazani na telewizory plazmowe.
Rozczarowało nas także, że Toshiba do telewizora za cenę, za którą moglibyśmy kupić średniej klasy używany samochód sprzed kilku lat, dołącza tylko jedną parę okularów 3D. Sądzimy, że dość rzadkim przypadkiem jest samotnik, który kupuje sobie tak drogie prezenty, wypadałoby więc dorzucić chociaż jeszcze jedną parę. Zresztą z tego, co zdążyliśmy się zorientować – oferta różniła się w tym aspekcie w zależności od kraju, więc zabranie polskiemu użytkownikowi takiego gratisu oceniamy jako _ faux pas _ producenta.
Same okulary są solidnym produktem. Oprawki wykonane z żywicy, szkło –. migawka ciekłokrystaliczna, bateria litowo-jonowa do wielokrotnego ładowania przez dołączony kabel USB (oczywiście można je podłączyć pod złącze USB telewizora). Według producenta starczy im mocy na 23 godziny działania bez przerwy. Podczas testów używaliśmy ich przez kilkanaście godzin, po jednym tylko ładowaniu, zakładamy więc, że wartość ta jest rzetelnie obliczona.
2D do 3D
Jak się pewnie domyślacie –. ta funkcja również nas nie zachwyciła, bo (w obliczu wcześniejszych zarzutów) zachwycić nie mogła. Producent twierdzi, że dzięki Cevo-Engine, jakość tej funkcji zostawiła daleko w tyle swoje odpowiedniki u rynkowych rywali. Być może. Jednak nadal daleko jej do perfekcji i w żadnym wypadku nie dorównuje efektowi, który daje natywny materiał 3D. Jako pozytyw możemy wymienić tutaj opcję Depth Control, która pozwoli nam na regulację głębi obrazu trójwymiarowego.
Dźwięk
Jest to z pewnością silna strona modelu. Zastosowanie konstrukcji z belką, stworzonej we współpracy z firmą Yamaha, daje telewizorowi przewagę nad urządzeniami z wbudowanymi głośnikami. Dźwięku nie możemy oczywiście porównać do jakości, jaką daje prawdziwy zestaw kina domowego, ale jeśli wydaliśmy wszystkie oszczędności na 55ZL1. to listwa z pewnością zadowoli nas do czasu, kiedy będziemy mogli sobie pozwolić na kupienie lepszego systemu. Chociaż przydałoby się więcej mocy i lepszy bas – głośniki główne o mocy 13 W i wysokotonowe o mocy 7 W (przy zniekształceniu wynoszącym 10 %) stworzą nam całkiem przyjemną przestrzeń dźwięku.
Dodajmy do tego Audyssey EQ (patent firmy Onkyo), certyfikowane przez Dolby: Dolby Digital Plus i Dolby Volume (automatyczne wyciszenie reklam) oraz Sound Navi (regulator tonów –. częstotliwościowy equalizer pasmowy), a nasze kino domowe oszaleje z radości.
Menu i internet
Menu jest bardzo intuicyjne i przyjemne dla oka. Animowane obrazki, które przesuwają się wzdłuż łuku znajdującego się u dołu ekranu, zostały nie tylko dość stylowo zaprojektowane, ale również sensownie poukładane. Jedyne, do czego moglibyśmy się przyczepić, to tłumaczenie na język polski. W wielu miejscach brak polskich znaków diakrytycznych (w aplikacji YouTube nie ma ich wcale), w kilku przypadkach literówki wynikające z niechlujstwa tłumacza (patrz zdjęcie). W serwisie Toshiba Places brak języka polskiego –. będziemy musieli zadowolić się jednym z kilku podstawowych języków obcych.
Musimy być przygotowani, że Places to dość ograniczona platforma. Głównie przez brak przeglądarki internetowej. Serwis „Video on demand”. sprowadza się do trzech portali internetowych: DailyMotion, mniej znanego Viewster, oraz osobnej aplikacji YouTube. Niedoświadczonych użytkowników od razu ostrzegamy, że pisanie na pilocie nie należy do przyjemności. Oczywiście telewizor nie jest urządzeniem, które ma służyć do surfowania, ale spotkaliśmy się już z lepszymi rozwiązaniami dostępu do internetu.
Sieć możemy podłączyć do telewizora na dwa sposoby: poprzez kabel (skrętka z wtykiem RJ-45. łączący odbiornik z routerem, lub tworząc bezprzewodowe połączenie za pomocą wbudowanego w telewizor modułu WiFi. Aby skorzystać z drugiej opcji, należy dysponować podstawową wiedzą na temat ustawień swojej sieci bezprzewodowej (nazwa – SSID, klucz, kanał, rodzaj protokołu bezpieczeństwa itp.). Po zatwierdzeniu wprowadzonych danych, trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż – przynajmniej w naszym wypadku – chwilę trwało zanim połączenie doszło do skutku.
Wykorzystanie złącza USB i dysku przenośnego
W tym miejscu naszego testu przelała się czara goryczy. Tak, jak nie można przyczepić się do funkcji DVR (do której można wykorzystać dysk przenośny), czy mechanizmów przeglądania zdjęć i słuchania muzyki, tak korzystanie z dołączonego do telewizora dysku przenośnego, jako dostarczyciela materiałów filmowych jest dosłownie niemożliwe.
Nie dość, że oprogramowanie ogranicza się do odczytywania plików o rozszerzeniach charakterystycznych dla obrazów filmowych w jakości HD (MKV), pomijając przy tym zupełnie najbardziej podstawowe typy plików wideo (AVI, MPEG), to jeszcze robi to nieudolnie. Policzyliśmy: z jednego z folderów, który zawierał 1. plików w formacie Matroska, telewizor poprawnie odtwarzał… 4! Przy pozostałych pokazywał się przywołany już wcześniej na zdjęciu napis „Błąd odrawarzacza multimediów”. Być może w kilku przypadkach chodziło o jakiś błąd przy ripowaniu plików, jednak z pewnością nie przy wszystkich.
To nie koniec katastrofy: mimo usilnych starań, nie udało nam się zmusić „odrawarzacza”, ażeby wyświetlił napisy. Był twardy i nieustępliwy –. nie „łyknął” ani plików TXT, ani SRT, ani żadnych innych. A możecie nam wierzyć, że walczyliśmy dzielnie.
Kolejna niespodzianka –. kiedy udało nam się odnaleźć film w 3D, który 55ZL1 zechciał nam łaskawie odtworzyć, nie udało się zrobić kolejnego kroku, czyli zamienić dwóch obrazów 2D wyświetlanych obok siebie, w jeden obraz trójwymiarowy (te same pliki bez problemu uruchamialiśmy w tym trybie, kiedy robiliśmy to za pomocą komputera podłączonego kablem HDMI). Jedyną reakcją telewizora na wciśnięcie przycisku „3D” na pilocie, było wyświetlenie komunikatu „niedostępny” u dołu ekranu.
Z pewnością nie są to mankamenty tylko naszego „testowego”. modelu, gdyż taką wątpliwość szybko zweryfikowaliśmy korzystając z publikacji zagranicznych. Oczywiście wpadliśmy również na ten sam pomysł, co wy i spróbowaliśmy zaktualizować firmware telewizora – niestety, okazało się, że mamy najświeższą wersję oprogramowania.
Podsumowanie
Nie chcielibyśmy, żeby te ostatnie akapity zupełnie was zniechęciły. Nadal uważamy, że jest to dobry produkt, tylko nieco niedopracowany. Nie wypada też najlepiej, kiedy weźmiemy pod uwagę stosunek cena / jakość. Kupując telewizor za kwotę bliską 2. tys. zł, chcielibyśmy otrzymać nie tylko produkt kompletny, ale także coś ponadto. Toshiba 55ZL1 nie spełnia niestety już pierwszego z tych warunków, drugi spełniając w bardzo ograniczonym zakresie. Tu i ówdzie natykamy się na niedociągnięcia, które muszą powodować frustrację, biorąc pod uwagę, jak głęboko do naszej kieszeni sięgnął wytwórca. Kiedy pomyślimy, że za te same pieniądze możemy mieć naprawdę przyzwoity telewizor plazmowy, to wybór – niestety (dla Toshiby) – staje się prosty. Jeszcze gorzej, kiedy uświadomimy sobie, że najlepszym określeniem dla tego telewizora jest przymiotnik „przyzwoity”. A „przyzwoity” telewizor możemy przecież kupić za przynajmniej dwa razy mniejsze pieniądze.
Mimo oczywistych zalet tego modelu, także tych, o których nie wspomnieliśmy, jak niski pobór energii (16. W podczas działania i tylko 1 W w stanie uśpienia), czy bardzo dobre wbudowane tunery telewizyjne, jest on chyba kolejnym potwierdzeniem słuszności tezy, że technologia 3D wymagająca od nas zakładania okularów, jest tylko etapem przejściowym. Być może jego japoński lub amerykański kuzyn (oba różniące się wersją wyposażenia) zmusiłby nas do wycofania się przynajmniej z części zarzutów – tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Oceniamy jednak wersję, którą otrzymaliśmy do testów, a ta nie spełniła naszych oczekiwań.
Ekspansja japońskiego producenta na Europę może nas tylko cieszyć –. zacieramy już ręce i uśmiechamy się na myśl o kolejnych modelach. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że wprowadzanie nowych technologii kosztuje, a koszty te muszą ponieść ci, którzy są w stanie wyłożyć duże pieniądze, aby mieć sprzęt na czasie. Pozostawmy więc ponoszenie tych kosztów technologicznym freakom, a sami spokojnie poczekajmy na kolejne modele Toshiby, lepiej wykorzystujące potężną moc jej doskonałych procesorów.
OCENA: 7/10
Plusy:
- Wygląd
- Jakość materiałów i wykonania
- Duża ilość złączy
- Bardzo dobry pilot
- Dysk przenośny 500 GB
- Belka z głośnikami
- Intuicyjność menu
- Moc Cevo-Engine
- Jasność 1000 cd/m2 dzięki 512 segmentom diod wygaszanych strefowo
- Wysoka jakość obrazu 2D (szczególnie w jakości Full HD 1080p)
- Personal-TV z ustawieniami dla 4 użytkowników
- Moduł WiFi
- Stosunkowo niski pobór energii
Minusy:
- Cena!
- Tylko jedne okulary migawkowe w zestawie
- „Przesłuchy” w trybie 3D
- Brak wsparcia dla filmów w formacie DivX (AVI, MPEG),
- Brak obsługi napisów,
- Brak obsługi filmów 3D z poziomu dysku USB,
- Zbyt częste błędy uniemożliwiające wyświetlanie obsługiwanych plików filmowych (udało się odtworzyć poniżej 50% wszystkich plików MKV)
- Brak przeglądarki internetowej (ograniczony serwis internetowy)
- Niechlujne tłumaczenie oprogramowania
Jacek Górski