Tony ubrań w pojemnikach na śmieci. Od stycznia grożą za to wysokie kary
Od 1 stycznia 2025 roku zmieniają się zasady segregacji śmieci dotyczące odpadów tekstylnych. Za wyrzucanie do przydomowych koszy będzie grozić grzywna. Będzie je trzeba zawozić do specjalnych punktów.
Worki z ubraniami, stare kurtki, buty i inne tekstylne akcesoria zalegają na śmietnikach zazwyczaj w czasie świątecznych porządków. Mimo popularności Vinted i innych podobnych platform do sprzedaży odzieży z drugiej ręki, ubrań wyrzucanych do śmieci nadal przybywa. Obecnie wysypiska w krajach rozwijających się są obciążane ogromnymi ilościami zużytej odzieży. Według szacunków Fundacji Ellen MacArthur, więcej niż połowa ubrań zostaje wyrzucona w ciągu zaledwie roku od zakupu.
Gdzie wyrzucić ubrania? Na pewno nie do plastiku
Teraz zmienia się prawo i za wyrzucanie ubrań do przydomowych czy osiedlowych koszy operator może nas obciążyć wysoką opłatą. Tego typu odpady będzie można zanosić do specjalnych punktów PSZOK (Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych) w swoim mieście, razem z innymi odpadami, jak sprzęt elektryczny, szkło czy metale. Taka regulacja wynika z przepisów UE, które od 2008 roku obligują kraje członkowskie do selektywnej zbiórki odpadów, a od 2025 także tekstyliów.
Nie można będzie wrzucać odzieży na przykład z poliestru do pojemników na plastik, co za niestosowanie się do przepisów skutkować będzie surowymi karami. Jak mówi ustawa, takie postępowanie, może grozić wzrostem opłaty za śmieci od 200 do nawet 400 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co roku branża odzieżowa produkuje 100 miliardów sztuk tekstyliów
W marcu 2024 roku Parlament Europejski zaproponował, by koszty związane ze zbiórką, sortowaniem i recyklingiem tekstyliów zostały przeniesione na producentów. Wprowadzenie takiego systemu rozszerzonej odpowiedzialności może usprawnić odbiór tekstyliów z domów, podobnie jak to się dzieje z innymi segregowanymi odpadami, gdyż koszty odbioru będą obciążały nie tylko jednostki samorządowe, ale i producentów. Takie kroki mają na celu zmniejszenie wpływu przemysłu modowego na środowisko i zachęcenie do bardziej zrównoważonego podejścia do produkcji ubrań.
Skalę tak wielkiego marnowania zasobów potęguje fakt, że co roku branża odzieżowa produkuje 100 miliardów sztuk ubrań, butów i akcesoriów - podaje fundacja Ellen MacArthur. Z kolei według wyliczeń WWF, aby wyprodukować przeciętny bawełniany T-shirt, potrzeba 2700 litrów wody. Jest to ekwiwalent wody pitnej dla jednej osoby na 900 dni. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak wiele osób na świecie doświadcza niedoboru wody.