Three Mile Island. Elektrownia jądrowa, która odwróciła Amerykę od atomu
Jak zatrzymać rozwój energetyki jądrowej? Wcale nie trzeba groźnych katastrof na miarę Czarnobyla. Wystarczy stosunkowo niegroźna awaria, która przestraszy społeczeństwo. Taka, jaka przed laty wydarzyła się w amerykańskiej elektrowni Three Mile Island.
02.05.2020 08:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zaczęło się przed wschodem słońca. Dzwonek alarmu postawił na nogi personel kompleksu energetycznego Three Mile Island. Nie działała pompa chłodzenia jednego z bloków.
Temperatura rdzenia reaktora zaczęła szybko rosnąć, podobnie jak ciśnienie w układzie chłodzenia. Na szczęście inżynierowie projektujący elektrownię przewidzieli taką sytuację – ratunkiem w takiej sytuacji był zawór bezpieczeństwa, wypuszczający z układu nadmiar pary.
Zawór zadziałał, jednak po spełnieniu swojego zadania nie zamknął się, choć obsługa elektrowni o tym nie wiedziała – kontrolka stanu zaworu wskazywała, że jest on prawidłowo zamknięty.
Wieże chłodnicze - elektrownia Three Mile Island
Problemy z chłodzeniem
Operator przekonany, że obieg chłodziwa działa prawidłowo, zatrzymał dopływ wody do układu chłodzenia, temperatura ponownie wzrosła, a stopione elementy paliwowe upadły na dno zbiornika reaktora. Co istotne, ten pozostał szczelny, podobnie jak jego obudowa. Choć doszło do skażenia wewnątrz elektrowni, na zewnątrz wydostały się jedynie niewielkie ilości radioaktywnych substancji.
Szacuje się, że mieszkańcy przyległego Harrisburga otrzymali dawkę promieniowania porównywalną z prześwietleniem RTG – istotną, ale nie powodującą zagrożenia dla zdrowia. Na wszelki wypadek władze zaleciły dobrowolną ewakuację, kierując komunikat zwłaszcza do kobiet i dzieci. Rejon elektrowni opuściło wówczas czasowo około 140 tys. osób.
Co istotne, nie spełnił się również czarny scenariusz związany z gromadzącym się w reaktorze wodorem – udało się zapobiec wybuchowi. Po kilkunastu godzinach naprawiono układ chłodzenia, którego praca unormowała sytuację. Zagrożenie minęło, pozostało usunięcie skutków awarii, co – w świetle reflektorów – nadzorowali zarówno gubernator, jak i sam prezydent Jimmy Carter, który przybył na miejsce zdarzenia i wizytował obiekt.
Personel elektrowni usuwający skażenia powstałe po awarii
Amerykanie wyciągają wnioski
Analiza popełnionych podczas awarii błędów pozwoliła na dopracowanie procedur i poprawienie nadzoru nad elektrowniami. Chodziło przede wszystkim o to, by obsługa podejmowała decyzje w oparciu o konkretne dane, bez konieczności zgadywania jaki element układu uległ uszkodzeniu.
Elektrownie doposażono także w zestawy nowych czujników, które miały zapewnić precyzyjne pomiary również w sytuacjach awaryjnych. Było to następstwem decyzji i ewakuacji, która podjęto na wszelki wypadek, bez wiedzy o faktycznym – niewielkim – poziomie radiacji.
Na podstawie podjętych podczas awarii działań zbudowano również ośrodki zarządzania kryzysowego. Co istotne, umieszczono je poza budynkami elektrowni, wyposażając w komplet środków łączności. Chodziło o to, by osoby podejmujące decyzje działały bez presji, związanej z osobistym zagrożeniem.
Protest przeciwko elektrowni atomowej, 1979 r.
Koniec energetyki jądrowej
Problem polegał na tym, że awaria – potencjalnie niebezpieczna, ale w praktyce raczej niegroźna - stała się okazją do medialnej ofensywy przeciwników energetyki jądrowej. Strach i emocje sprzedają się lepiej, niż racjonalne dyskusje i argumenty, więc media, a zwłaszcza telewizja mocno eksploatowały wątek awarii, zasiewając w społeczeństwie coraz mocniejszy strach.
Obawy zostały wzmocnione siłą rażenia Hollywoodu. Niedługo po incydencie na ekrany kin wszedł film „Chiński syndrom:, w którym para reporterów (w tej roli gwiazdorski duet – Michael Douglas i Jane Fonda) walczy o ujawnienie tuszowanej przez władze prawdy o awarii w elektrowni jądrowej. Film mocno podgrzał nastroje – niebawem na nowojorskich ulicach pojawiła się 200-tysięczna demonstracja, protestująca przeciwko energetyce jądrowej.
Rosnąca presja społeczna przełożyła się na decyzje polityków. Dokończono rozpoczęte inwestycje, jednak awaria w Three Mile Island i nieco późniejsza katastrofa w Czarnobylu spowodowały powszechny w Stanach Zjednoczonych strach przed atomem. Choć na terenie Stanów Zjednoczonych nie doszło do poważnej katastrofy, rozwój cywilnej energetyki jądrowej został zatrzymany na ponad 30 lat.