Tank Piłsudskiego. Wyjątkowy efekt prac polskich inżynierów
Każda wojna wystawia na próbę pomysłowość ludzi, którzy muszą rozwiązywać problemy przy ograniczonych środkach. Dziś w Ukrainie po obu stronach obserwujemy pojazdy-samoróbki, ale w dobie wojen o granice polscy mechanicy również mieli się czym pochwalić.
Niedawno, bo 7 listopada, obchodziliśmy rocznicę ukończenia pojazdu nazwanego Tankiem Piłsudskiego. Wóz zbudowano we Lwowie w listopadzie 1918 r. Trwała wówczas jedna z wojen o granice toczona o byłą austro-węgierską (właśc. austriacką) Galicję Wschodnią. Zarówno Rada Regencyjna, sprawująca władzę nad formalnie niepodległym od 7 października państwem polskim, jak i władze Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (istniała od 1 listopada; państwo różne od sprzymierzonego później z Polską Ukraińską Republiką Ludową) zgłosiły roszczenia do Lwowa (należącego niegdyś do Królestwa Polskiego, a wcześniej do Księstwa Halicko-Włodzimierskiego) i okolic.
Lwowskie władze już 11 października zapewniły, że będą uczestniczyć w odbudowie Polski po 123 latach zaborów. Nie wdając się w szczegóły natury politycznej, trzeba stwierdzić, że Ukraińcy 1 listopada podjęli próbę opanowania Lwowa. Aby temu przeszkodzić, oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej (której lokalne dowództwo próbowało zresztą wyprzedzić Ukraińców) i później tzw. Armii Wschód, przeciwdziałały temu.
Tank Piłsudskiego
Lokalne polskie dowództwo szybko dostrzegło potrzebę posiadania pojazdów pancernych. Niestety, czołgami w Polsce nie dysponowano, dostęp do pociągów pancernych i samochodów pancernych także był ograniczony (choć po zaborcach "odziedziczono" nieco pojazdów, np. Austin-Putiłow czy FIAT-Iżorski). Trzeba było sobie więc radzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skonstruowanie najsłynniejszego pojazdu tej wojny powierzono profesorowi Politechniki Lwowskiej Antoniemu Markowskiemu, we współpracy z ppor. Edwardem Sas-Świstelnickim (późniejszy dowódca pojazdu). Pomysł był niezwykle prosty: wykorzystano dostępne podwozie samochodu ciężarowego nieznanej niestety marki (według niektórych opracowań napęd zapewniał silnik benzynowy o mocy 30-35 KM), które opancerzono.
Opancerzenie wykonano z dostępnych arkuszy blachy w Lwowskich Warsztatach Kolejowych, tam też zamontowano je na podwoziu. Blachy miały grubość 10 mm, wystarczyły więc do ochrony przed standardowymi pociskami karabinowymi. Sposób łączenia blach (bezpośrednie nitowanie lub konstrukcja szkieletowa) jest nieznany. Pojazd miał, sądząc po zdjęciach, 6,2-6,5 m długości, 2,2-2,5 m szerokości i wysokość nieco ponad 2 m. Masa szacowana jest na 5 t, co oznacza, że prymitywny w gruncie rzeczy pojazd mógł się poruszać jedynie po drogach utwardzonych.
Uzbrojenie stanowiły zaś cztery karabiny maszynowe (może austro-węgierskie Schwarzlose M. 7/1 lub rosyjskie Maxim wz. 1910), strzelające przez otwory strzeleckie. Na masce pojazdu umieszczono duży wizerunek Orła Białego (prawdopodobnie wycięty z cienkiej blachy), na jednym ze zdjęć widoczna jest też flaga amerykańska.
Pojazd w nieznanym malowaniu był gotowy do akcji 7 lub 8 listopada. Nosił nazwę Tank Piłsudskiego na cześć późniejszego marszałka, bohatera walk z bolszewikami, choć potocznie zwany był raczej Piłsudczykiem lub Józefem Piłsudskim. W skład załogi, obok por. Sas-Świstelnickiego, wchodzili: dwaj kierowcy (Eugeniusz Bernacki i Władysław Kubala) oraz czterech strzelców karabinów maszynowych (Stefan Zambella, Mieczysław Kretowicz, Edward Kustanowicz i Bronisław Nizioł), choć z czasem skład był prawdopodobnie zmienny.
Pokraczny, lecz jakże oczekiwany wóz, wszedł do akcji już 9 listopada, kiedy wspierał ogniem akcję oddziału por. Kazimierza Schleyena w Ogrodzie Jezuickim. Atak pojazdu został zatrzymany przez wykopany w poprzek drogi rów oraz zatrzymany za nim wóz meblarski. Poza tym aż trzy karabiny maszynowe zacięły się. Tym niemniej już ściągnięcie na siebie ognia żołnierzy ukraińskich ograniczyło straty polskiej piechoty, zresztą ogień nieprzyjaciela był skutecznie przyduszany przez kaemistów z Piłsudczyka.
Samochód pancerny wycofał się z akcji pod ogniem wroga. Wóz był dwukrotnie remontowany (drugi raz po zderzeniu z drzewem), przez kilka dni pojazd trzymany był w rezerwie na tzw. V odcinku. 22 listopada załoga znów ruszyła do walki, tym razem na Rogatce Łyczakowskiej i na Placu Krakowskim. W późniejszym okresie wóz wszedł prawdopodobnie w skład jednej z pierwszych polskich jednostek pancernych: Związku Aut Pancernych, sformowanego we Lwowie na końcu maja 1919 r. Można spekulować, że pojazd został zniszczony lub porzucony po awarii podczas późniejszych walk z bolszewikami.
Inne pojazdy "lwowskie"
Obrońcy Lwowa skonstruowali jeszcze jeden improwizowany pojazd: Kresowiec. Konstruktor, także profesor Politechniki, Wilhelm Aleksander Lützke-Birk, jako bazę wykorzystał pług motorowy (typu Praga lub Stock). Wóz został skonstruowany kilka miesięcy później, już w maju 1919 r.
Opancerzenie wozu wykonano z żelaza, co sprawiało, że ochrona była raczej iluzoryczna. Uzbrojenie stanowiły także cztery karabiny maszynowe. Trzykołowy pojazd z tylnym kołem skrętnym zamocowanym do belki ogonowej był wyposażony w wieżyczkę obserwacyjną dla dowódcy. Nie ma informacji o jego użyciu w boju, choć wiadomo, że wszedł w skład Związku Aut Pancernych.
Później, już w okresie wojny z bolszewicką Rosją, skonstruowano we Lwowie jeszcze dwa pojazdy pancerne: samochód pancerny Bukowski (na cześć majora Bukowskiego, który zlecił jego budowę inż. Władysławowi Kohmann-Floriańskiemu) wykonany na podwoziu samochodu ciężarowego marki Packard i Lwowskie Dziecko (dzieło sierżantów J. Kuzilka i J. Leśkowa), obydwa na podwoziach ciężarówek Packard. W ich wypadku opancerzenie wykonano z tarcz okopowych, pierwsza z maszyn brała udział w słynnej bitwie pod Zadwórzem, zwanej "Polskimi Termopilami".
Nieśmiałe początki
Oczywiście na innych frontach walk o granice także konstruowano "samoróbki". Najsłynniejszą bezdyskusyjnie był Korfanty, zbudowany podczas III powstania śląskiego (1921 r.) w Sosnowcu na bazie samochodu pancernego z wykorzystaniem płyt dostarczonych przez Hutę Katarzyna. W podobny sposób powstał Powstaniec (o tyle ciekawy, że jeden z pięciu jego karabinów maszynowych Maxim 08 umieszczono w obrotowej wieży), obydwa zostały zbudowane pod kierownictwem inż. Woźniaka. W Zabrzu z kolei powstał Zabrski Powstaniec, opancerzony za pomocą blachy kotłowej. Wiadomo też, że powstańcy śląscy wykorzystywali także częściowo opancerzone ciężarówki jako transportery opancerzone.
Nie znaczy to, że Polacy budowali tylko tak prymitywne wozy. W okresie wojny polsko-bolszewickiej słynny później inż. Tadeusz Tański zaprojektował w 1920 r. samochód pancerny z prawdziwego zdarzenia: Ford FT-B, zbudowany na wzmocnionym i zmodyfikowanym podwoziu Forda T. Lekki pojazd opancerzony za pomocą płyt pancernych o grubości 3-8 mm nadal był raczej przywiązany do dróg, ale był produkowany niemal seryjnie: powstało 16 lub 17 egzemplarzy. Uzbrojenie stanowił karabin maszynowy Maxim wz.08/15 lub wz.05/S umieszczony w obrotowej wieży obsługiwanej przez dowódcę dwuosobowego wehikułu. Pojazdy były używane podczas wielu bitew, w tym najsłynniejszej o Warszawę w sierpniu 1920 r. Były na tyle udane (ale też biedny kraj nie miał czym ich zastąpić), że pozostały w służbie do 1931 r.
Dla młodego państwa polskiego nawet małoskalowa produkcja pojazdów pancernych była znacznym wysiłkiem organizacyjnym. Przeważnie pojazdy te budowano w ramach inicjatywy lokalnej, wykorzystując materiały będące akurat pod ręką. Mimo swej prostoty, one, jak też ich konstruktorzy i załogi, przyczyniły się do odzyskania niepodległości przez Polskę.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski