Ta broń zadaje niewyobrażalne cierpienie. Rosja dalej jej używa w Donbasie
Biały fosfor jest jednym z najstraszliwszych rodzajów uzbrojenia, którego Rosja używa dość chętnie nawet w terenie zabudowanym. W takim przypadku jego użycie stanowi zbrodnię wojenną. Wyjaśniamy, jak ta broń działa.
01.06.2022 | aktual.: 01.06.2022 21:46
Do sieci trafiło nagranie przedstawiające atak Rosjan za pomocą broni zapalającej opartej na białym fosforze. Mimo iż na pierwszy rzut oka może ona przypominać fajerwerki, to dla żołnierzy bądź cywilów te tlące się w atmosferze odłamki fosforu są zwiastunem śmierci.
Biały fosfor — najstraszliwsza broń zapalająca
Biały fosfor ze względu na niski koszt oraz generowanie silnego białego dymu podczas spalania jest powszechnie wykorzystywany w charakterze środka sygnalizacyjnego, ale ma też swoją mroczną stronę.
Biały fosfor był i wciąż jest używany jako broń zapalająca nawet w terenie zabudowanym, co stanowi zbrodnię wojenną. Ponadto jest to pogwałcenie konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych broni konwencjonalnych z 2 grudnia 1983 r. zezwalającej na jego użycie tylko jako środka sygnalizacyjnego.
Biały fosfor ze względu na swoją bardzo wysoką reaktywność ulega samozapłonowi po kontakcie z tlenem, co doskonale widać na powyższym nagraniu. Temperatura spalania wynosi ponad 1 tys. stopni Celsjusza oraz, co gorsza, płonących fragmentów nie można ugasić wodą. Jedynym sposobem jest odcięcie dostępu do powietrza, co w warunkach wojennych jest w zasadzie niemożliwe.
Następnie płonące odłamki spadają na ziemię i przylepiają się do wszystkiego oraz palą się nawet pod wodą. Jeśli odłamek spadnie na człowieka, to jedynym rozwiązaniem jest wycięcie fragmentu ciała zawierającego płonący fragment. W innym przypadku może się zdarzyć, że pozostałe w ciele wygasłe odłamki mogą się z czasem ponownie zapalić po kontakcie z tlenem.
Spalanie się białego fosforu wydziela także żrący gaz dekatlenek tetrafosforu, który po rozpuszczeniu w wodzie tworzy kwas fosforowy. Może on zabić ludzi, którzy mieli szczęście przetrwać pierwszą fazę ataku.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski