SI przypilnuje osadzonych w "luksusowym więzieniu". Strażnicy brali łapówki

SI przypilnuje osadzonych w "luksusowym więzieniu". Strażnicy brali łapówki

SI przypilnuje osadzonych w "luksusowym więzieniu". Strażnicy brali łapówki
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Piotr Urbaniak
03.04.2019 09:50

Yancheng, chińskie więzienie dla VIP-ów, wyposażyło wszystkie cele w system monitoringu oparty na sztucznej inteligencji. Władze nie ufają personelowi, więc postawiły na komputeryzację.

Więzienie Yancheng to oczko w głowie chińskiego aparatu prawa; podlega bezpośrednio Ministerstwu Sprawiedliwości i jest przeznaczone dla osób o wysokim statusie społecznym. W lokalnych mediach dorobiło się nawet miana "luksusowego”. Wszystko za sprawą relatywnie niezłych warunków i samych osadzonych, którzy nierzadko należą do elit.

Wyroki w Yancheng odsiaduje wielu powszechnie znanych w Chinach ludzi. Gu Kailal, żona zhańbionego szefa partii Chongqing Bo Xilaia, która w 2012 r. została skazana za udział w zabójstwie brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda. Rui Chenggang, były prezenter stacji CCTV-2, zatrzymany w 2014 r. z nieznanych powodów. Zhang Shuguang, były główny inżynier sieci kolei dużych prędkości, skazany za korupcję. A także Nan Yong, były zastępca szefa chińskiej federacji piłkarskiej, również skazany za korupcję.

Jak nietrudno się domyślić, duże nasycenie osób majętnych, często z przeszłością korupcyjną, rodzi obawy o próby przekupstwa strażników. Dostrzegł to komitet dyscyplinarny Komunistycznej Partii Chin, który w grudniu ub.r. wysłał do władz Yancheng ostrzeżenie o "zaangażowaniu niektórych strażników w częste naruszenia zasad". Nie jest jasne, jakie konkretne zasady zostały złamane, ale ostrzeżenie podważyło lojalność polityczną i etykę zawodową strażników.

Władze więzienia postanowiły działać. I oto na terenie całej placówki zainstalowano sieć kamer, podłączonych do centralnego komputera sterującego z algorytmami SI.

Wielki Brat patrzy

Jak tłumaczy na łamach "South China Morning Post" przedstawiciel projektu, Meng Qingbiao, sieć wykorzystuje techniki rozpoznawania twarzy i analizy ruchu. Każdy spośród 1600 osadzonych jest nieustannie monitorowany, po czym na koniec dnia program przygotowuje obszerny raport, obejmujący analizę behawioralną.

Przykładowo, jeśli jakiś więzień porusza się w sposób nerwowy, często zmieniając miejsce pobytu, to system kwalifikuje go jako potencjalnie niespokojnego. Co więcej, algorytm ma rozpoznawać interakcje ze współwięźniami i strażnikami. Czyli teoretycznie powinien także wykryć próbę wręczenia łapówki albo wzniecenia buntu.

Autorzy twierdzą, że system jest na tyle dopracowany, aby bezbłędnie rozpoznać każdego więźnia. Przy czym w jednej chwili może ponoć śledzić, niezależnie, aż 200 twarzy na obrazie z jednej tylko kamery. – Więźniowie mogą wtopić się w tłum na wypełnionym korytarzu, ruchliwej stołówce, podczas sesji treningowej, a nawet w trakcie ogromnej bójki, ale nigdy nie będą w stanie całkowicie się wymknąć – zachwala Meng.

ONZ ma wątpliwości

Za pomysł odpowiadają naukowcy z Tianjin University, a także Tiandy, chińska firma specjalizująca się w technologiach nadzoru. Docelowo chcą sprzedać system także innym krajom. Szczególnie w Ameryce Południowej, gdzie więźniowie cieszą się wyjątkowo złą sławą. Nie brakuje jednak przeciwników idei stałego monitorowania.

Przepisy wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka stanowią że więźniowie "będą traktowani z szacunkiem z powodu ich wrodzonej godności i wartości jako istot ludzkich". Zhang Xuemin, profesor fizjologii, który studiował ludzkie zachowanie w ekstremalnych środowiskach na Beijing Normal University, dodaje, że kamery i sztuczna inteligencja "zdecydowanie wpłyną" na życie i stan psychiczny więźniów.

Ekspert twierdzi przy tym, że władze muszą wziąć pod uwagę, że nadzorowanie ludzi maszynami może przynieść nieoczekiwane skutki. Na przykład niektórzy świadomi i inteligentni więźniowie mogą nauczyć się nowych sposobów oszukiwania sztucznej inteligencji i wykorzystywania słabości maszyny do własnych celów.

– Technologia nie powinna zastępować ludzi – kończy Zhang.

Nikt się nie wymknie

Ale Ding Zhenyang, profesor elektrotechniki, który wziął udział w projekcie, kontruje. – Więźniowie nie są w stanie pokonać SI. Nawet jeśli komuś uda się przekonać kamerę, że nie robi nic właściwego, to i tak nie opuści więzienia – mówi Ding. I dodaje: – System jest połączony nie tylko z kamerami, ale także licznymi sensorami zdolnymi do wykrywania nawet ruchów ziemi [prób podkopu – przyp. red.].

Oczywiście kwestia zapobiegnięcia ucieczkom to jedno, drugie – etyka, której wypowiedź Dinga w żadnym stopniu nie tłumaczy. Tak czy inaczej, Chińczycy wielokrotnie udowadniali, że priorytetem jest dla nich efekt, nie uczucia poszczególnych ludzi, a już zwłaszcza przestępców. Skoro zwykłych obywateli na co dzień inwigiluje się tam kontrowersyjnym Systemem Oceny, to przecież tym bardziej inwigilować można skazanych przestępców.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)