Susza w Polsce. Ekspert: mimo ulewnych opadów, zagrożenie nie minęło
Susza w Polsce to problem, którego nie rozwiązały ostatnie ulewne opady deszczu - tłumaczy Michał Marcinkowski z Instytutu Ochrony Środowiska. Zdaniem eksperta, alarmującą sytuację może poprawić m.in. gromadzenie wody w zbiornikach retencyjnych.
22.07.2020 | aktual.: 22.07.2020 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Mimo ulewnych opadów w ostatnich dniach zagrożenie suszą nie minęło. Szybko spływająca woda po powierzchni terenu nie nawilża gleby. Sytuację może poprawić gromadzenie wody w zbiornikach retencyjnych i ograniczenie powierzchni nieprzepuszczalnych - tłumaczy ekspert Instytutu Ochrony Środowiska Michał Marcinkowski, cytowany przez PAP.
Jak wyjaśnia hydrolog, zasoby wód powierzchniowych w Polsce wynoszą około 1,6 tys. m3/rok na osobę, podczas gdy średnia dla Europy jest niemal 3-krotnie większa (4,56 tys. m3/rok/osobę). - Tym samym zasoby wodne Polski są jednymi z najniższych w Europie - zauważa Michał Marcinkowski, główny specjalista projektu Klimada 2.0, realizowanego przez Instytut Ochrony Środowiska.
Zobacz także
Klimada 2.0 to projekt, którego celem jest dostarczenie niezbędnej wiedzy w zakresie zmian klimatu oraz oceny ich skutków. Jest on dofinansowywany ze środków Unii Europejskiej.
Michał Marcinkowski, hydrolog, ekspert Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego postanowił wyjaśnić, dlaczego nawalne opady, których doświadczyliśmy w ostatnich tygodniach nie rozwiązały problemu suszy. - Susza jest zjawiskiem wieloetapowym. Brak opadów atmosferycznych lub ich znaczące ograniczenie w dłuższym horyzoncie czasowym powoduje nie tylko przesuszenie powierzchniowej warstwy gleby (w której znajdują się korzenie roślin), co nazywamy suszą glebową, ale również wpływa na obniżenie stanów wody w rzekach poniżej średniego przepływu z wielolecia. Jest to tzw. susza hydrologiczna.
- Dodatkowo, jeśli zjawisko się utrzymuje i dochodzi do znacznego obniżenia poziomu wód podziemnych, mamy do czynienia z suszą hydrogeologiczną. Wówczas może nie być możliwe korzystanie ze studzien kopanych i płytkich wierconych - dodaje ekspert.
Duże ilości wody spływają po powierzchni
Marcinkowski wyjaśnia, że choć w ostatnich tygodniach w wielu regionach Polski występują obfite opady deszczu, to tylko w niewielkim stopniu uzupełniają zasoby wód podziemnych. - Duże ilości wody trafiające w krótkim czasie na przesuszony grunt w znacznej części spływają po powierzchni, zamiast infiltrować do wód podziemnych - tłumaczy ekspert.
Hydrolog porównuje ten mechanizm do podlewania kwiatów doniczkowych, które dawno nie były nawadniane. - Sytuacja na terenie obszarów zurbanizowanych wygląda podobnie. Charakteryzuje je znaczny odsetek powierzchni nieprzepuszczalnych, dróg, parkingów, dachów. Uniemożliwiają one wodzie opadowej infiltrację w głąb ziemi. Tym samym znacząco ograniczają zasilanie wód podziemnych - mówi Marcinkowski cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Zobacz także
Retencjonowanie wody
Jak tłumaczy ekspert, kluczowe znaczenie w dążeniu do poprawy sytuacji może mieć retencjonowanie wody w możliwie naturalny sposób. - Dzięki temu w okresie suchym będzie ona mogła być efektywnie wykorzystana przez człowieka i przyrodę. Istotne jest także ograniczenie powierzchni nieprzepuszczalnych, które w znaczący sposób zakłócają naturalny obieg wody w przyrodzie, m.in. zwiększając zagrożenie powodziowe i ograniczając infiltrację wody opadowej do wód podziemnych - wyjaśnia główny specjalista projektu Klimada 2.0, realizowanego przez IOŚ-PIB.