Strefa 51. Tak wyglądał "szturm" na tajną bazę. Amerykanie naprawdę to zrobili
Pierwsze relacje z "Szturmu na Strefę 51" pojawiały się w sieci już dzisiaj rano. Jednak teraz to pewne. Na miejscu pojawiło się zaledwie kilkadziesiąt osób, a większość z nich nawet nie próbowała zbliżyć się do terenu ściśle tajnego obiektu.
Rano, około godziny 9 czy 10 naszego czasu, na serwisach Twitch.tv i YouTube można było obejrzeć dwie transmisje na żywo ze Szturmu na Strefę 51. Nie było żadnego ataku. Przez kilka godzin grupka dziwnie poprzebieranych osób rozmawiała ze sobą i publicznością, rzucając żartami i od czasu do czasu udając, że widzą obcych.
Po jakimś czasie napotkali jeszcze inną grupkę i to by było na tyle z sensacji. Natomiast jak podaje Agencja Reutera, łącznie w piątkowy poranek w okolicach Strefy 51 zjawiło się kilkadziesiąt osób. A przecież miało być ich pół miliona. Patrząc na zdjęcia dostępne w agencjach fotograficznych oraz na Twitterze, można odnieść wrażenie że nieproszonych gości znalazło się trochę więcej.
Szturm na Strefę 51 - interweniowała tylko policja
Wojsko nie musiało interweniować. Świadoma wydarzenia policja stanowa zjawiła się na miejscu, i pilnowała głównego wejścia na teren Strefy 51. Jeśli ktokolwiek próbował się wemknąć, miał do czynienia z policją. Na szczęście nie z wojskiem.
Wśród entuzjastów UFO i teorii spiskowych znaleźli się bardzo ciekawi przedstawiciele. Jeden ze szturmujących Strefę 51 przebrał się w pomarańczowy kombinezon astronauty NASA, inny udawał Jezusa, a jeszcze inni przebrali się za obcych.
Członkowie wydarzenia zabrali ze sobą wiele transparentów. Wśród nich znalazły się takie hasła jak "Uwolnijcie E.T." (fikcyjna postać z filmu), obrazek przedstawiający Predatora (z filmu "Obcy kontra Predator") oraz napisem "jesteś myśliwym, czy ofiarą?", oraz wiele, wiele innych.
Jak donosi Agencja Reutera, nie było zbyt wiele incydentów. Jedna młoda kobieta próbowała przejść pod szlabanem. Policja zatrzymała ją, ale po krótkiej rozmowie została wypuszczona z powrotem do swojego towarzystwa.
"Przyjechali tu tylko po to, aby zobaczyć, co się dzieje" - powiedział sierżant Orlando Guerra z Departamentu Śledczego ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Nevadzie w rozmowie z Agencją Reutera. "Są tutaj po to, by się dobrze bawić" - dodawał.
Większość gapiów okazała się przyjść na miejsce zobaczyć "jak głupi ludzie biegną w kierunku strefy" - dosłowny cytat. Większość z zapytanych przez Agencję Reutera osób odpowiadała w dokładnie ten sam sposób. Nikogo nie obchodziło, co jest na terenie bazy.