Spektakularne ognie świętego Elma widoczne z kokpitu Boeinga C‑17 [Wideo]

Ognie świętego Elma nie stanowią zagrożenia, ale wyglądają niesamowicie. Możecie się przekonać o tym, oglądając nagranie z kokpitu Boeinga C-17 Globemaster III.

Ognie świętego Elma widziane z kokpitu samolotu (zdjęcie poglądowe)
Ognie świętego Elma widziane z kokpitu samolotu (zdjęcie poglądowe)
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

07.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ognie świętego Elma to zjawisko, które zapowiada nadejście burze, jednak samo w sobie nie jest niebezpieczne. Ukazuje się w postaci małych, ciągłych wyładowań elektrycznych na różnych powierzchniach. Pojawia się na krawędziach przedmiotów, kałach, drzewach, antenach czy masztach. Występują również w czasie przelotu samolotu przez naładowaną elektrostatycznie chmurę. 

Żeglarze nazwali zjawisko "ogniami świętego Elma" prawdopodobnie ze względu na to, że odczytywali je jako znak wysłuchanych modlitw kierowanych do świętego. Miały one zapewnić bezpieczną podróż morską, ponieważ zgodnie z legendą święty Elmo nie lękał się piorunów, nawet gdy uderzały tuż obok niego.

Piloci często nagrywają ognie świętego Elma w czasie lotów tak jak ci pilotujący Boeinga C-17 Globemaster III. W samolocie lecących przez tropikalną strefę konwergencji (ITCZ) udało im się zarejestrować niezwykłe zjawisko widziane z okna kokpitu. Wideo trafiło do sieci, co możecie zobaczyć poniżej.

Ognie świętego Elma nie stanowią zagrożenia, ale mogą zwiastować niebezpieczną burzę. Na szczęście nie zawsze do niej dochodzi, a lot załogi Boeinga C-17 zakończył się bezpiecznym lądowaniem. Niemniej sam rejon, nad którym przelatywali, nie należy do najbezpieczniejszych. Tropikalna strefa konwergencji to region w pobliżu równika, który znany jest z długich okresów bezwietrznej pogody, czemu towarzyszą niebezpieczne burze z piorunami. 

Komentarze (1)