Space X doprowadził do eksplozji własnej rakiety. Wyjaśniamy po co [Wideo]
W niedzielę 19 stycznia, około 3 minut po starcie należąca do firmy Elona Muska Space X rakieta Falcon 9 uległa zniszczeniu. Mimo to cała misja przebiegła zgodnie z planem i zakończyła się sukcesem.
19.01.2020 | aktual.: 19.01.2020 17:55
19 stycznia, o godzinie 16.30 polskiego czasu z przylądka Canaveral wystartowała rakieta Flacon 9. Na jej szczycie znajdowała się załogowa kapsuła Dragon, która w przyszłości ma transportować astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. W kapsule nie było jednak ludzi a manekiny, a całość była testem ucieczkowym przed pierwszą misją załogową.
Astronautów na ISS dowozi rosyjski statek kosmiczny Sojuz. Amerykanie, chociaż blisko i skutecznie współpracują z Rosjanami na tym polu woleliby sami móc wysyłać załogę na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zwłaszcza, że używany do tej pory Sojuz-FG przestał latać. Ma im w tym pomóc Elon Musk wraz ze swoją firmą Space X. W tym celu powstała kapsułą Dragon, która jest wynoszona na rakiecie wielorazowego użytki - Falcon 9.
Dragon już wielokrotnie latał na ISS ze sprzętem i zaopatrzeniem, ale nigdy z ludźmi. Potrzebne były dodatkowe testy. W niedzielę 19 stycznia odbył się ostatni taki test, czyli ucieczka i bezpieczny powrót kapsuły z ludźmi na ziemię w przypadku awarii Falcona 9.
84 sekundy po starcie rakiety z kapsułą zasumulowana została awaria. Komputer pokładowy podjął decyzję o zainicjowaniu procedury ucieczki. Dziewięć silników Falcona 9 - Merlin został wyłączonych, a po kilku sekundach kapsuła Dragon uruchomiła własne silniki i odleciała od rakiety. Pozbawiony aerodynamicznego czubka Falcon zaczął się niekontrolowanie obracać przy prędkości przekraczającej tysiąc kilometrów na godzinę i rozpadł się na skutek ogromnych naprężeń. Zgromadzone paliwo eksplodowało kulą ognia.
Start w 18 minucie
Rozpadnięcie się i eksplozja Falcona 9 była przewidziana przez ekipę Space X i NASA, tak wskazywały wcześniejsze symulacje i tak też stało się w rzeczywistości. Zniszczenie rakiety, chociaż było skutkiem ubocznym, posłużyło do przetestowania możliwości ucieczkowych kapsuły załogowej. Po odleceniu na bezpieczną odległość, Dragon ustabilizował trajektorię i następnie otworzył spadochrony aby na końcu wylądować w Oceanie Atlantyckim około 32 kilometry od wybrzeża.
Dragon i jego załogę (manekiny) z wody podjęła specjalnie do tego zadania wydelegowana część US Air Force, która nazwała się "Guardian Angels". Pierwsza załogowa misja Dragona zaplanowana jest na marzec 2020.