"Ślązak", czyli jak nie budować okrętów [Defence24]

"Ślązak", czyli jak nie budować okrętów [Defence24]
Źródło zdjęć: © Andrzej Nitka | Andrzej Nitka

23.11.2018 12:00, aktual.: 23.11.2018 13:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Po 17 latach epopeja budowy patrolowca Ślązak zbliża się, miejmy nadzieje, do szczęśliwego zakończenia. 14 listopada po raz pierwszy opuścił on stocznię w Gdyni i wyszedł na wody Zatoki Gdańskiej w celu przeprowadzenia prób morskich. Jeżeli przebiegną one pomyślnie podobnie jak testy zdawczo-odbiorcze jest szansa, że w przyszłym roku podniesiona zostanie na nim w końcu biało-czerwona bandera. Czas ku temu najwyższy, bo okręt jest już prawie pełnoletni.

Historia tej jednostki jest długa i zawiła. Stępka okrętu została położona w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, udziałem ówczesnego premiera Leszka Millera, przy okazji kolejnych obchodów utworzenia MW RP. Było to 28 listopada 2001 r. Mogło się tak stać dzięki, podpisaniu dzień wcześniej umowy o wartości 638,1 mln zł, pomiędzy stocznią a marynarką wojenną, dotycząca budowy prototypowej korwety wielozadaniowej proj. 621 (Gawron). Nie została ona zaprojektowana w Polsce, ponieważ skorzystano tu z projektu niemieckich korwet typu MEKO A-100 opracowanej przez stocznię Blohm + Voss z Hamburga, z czym wiązała się opłata licencyjna w wysokości 60,8 mln złotych. Na tym etapie zakładano budowę łącznie siedmiu jednostek tego typu.

W związku z tym, że ówczesna sytuacja budżetowa państwa była trudna, z podpisanej umowy wyłączono koszt pozyskania i instalacji systemu dowodzenia, środków obserwacji technicznej i walki elektronicznej oraz uzbrojenia (określanych zbiorczo jako ZSW - Zintegrowany System Walki). Dodatkowo przyznane środki w ramach Planu Modernizacji Technicznej Marynarki Wojennej pozwalały na pokrycie jedynie ¾ kosztów budowy. Co zrozumiałe przy problemach z finansowaniem prace konstrukcyjne nie mogły przebiegać w sposób terminowy i praktycznie przez cały rok 2002 nie posunęły się one do przodu.

Obraz
© Andrzej Nitka

Odzwierciedleniem tych problemów było podpisanie 26 czerwca 2003 r. aneksu do umowy, w którym zrezygnowano z opcji na kolejnych sześć okrętów i dostosowano harmonogram budowy do ówczesnych możliwości finansowych. Aby jeszcze obniżyć koszt umowy, wyłączono z niej również główny element układu napędowego, czyli turbinę gazową, którą zamierzano zakupić po 2007 r., zaś nabycie ZSW zaplanowano na lata 2009-2010. Dzięki temu obniżono wartość kontraktu z SMW do 405,3 mln PLN, co było w zgodzie z przyznanymi środkami budżetowymi. Uzgodniono też, że platforma (okrętu bez napędu i uzbrojenia) będzie gotowa do 31 grudnia 2007 r. Podpisanie tego aneksu pozwoliło na faktyczne rozpocząć prac konstrukcyjnych.

Do 2004 r. wykonano 15% prac nad kadłubem i zamówiono kluczowe elementy wyposażenia. Powodem, dla którego budowa sekcji kadłuba posuwało się tak wolno, był fakt, że SMW nie posiadała odpowiedniej technologii do wykonywania poszycia okrętu zgodnie z niemieckim projektem. Technologię spawania cienkich blach wdrożono w stoczni dopiero w 2005 r. Przyspieszenie prac nastąpiło w 2006 r., kiedy to wykonano 5 z 10 bloków kadłuba i wyposażono je w elementy wielkogabarytowe, jak silniki wysokoprężne, agregaty prądotwórcze, urządzenia sterowe, czy pędnik azymutalny. 22 grudnia 2006 r. podpisano umowę o wartości 7,5 mln euro na dostawę turbiny gazowej LM-2500 firmy Avio S.p.A.

Obraz
© Andrzej Nitka

W 2007 roku powstało pięć pozostałych bloków kadłuba i prowadzono dalsze prace wyposażeniowe. Otworzono też postępowanie przetargowe na zakup i montaż Zintegrowanego Systemu Walki. W kolejnym roku rozpoczęto scalanie kadłuba, rozpoczynając od sekcji rufowych. Ruszyło też konstruowanie elementów nadbudówki. We wrześniu 2008 r. kadłub był ukończony w 80%. Pod koniec roku rozstrzygnięto przetarg na ZSW, który wygrała firmy Thales Nederland (system dowodzenia i obserwacji, integracja systemu walki) i Enamor (zintegrowany system łączności, nawigacji i hydrolokacji). Łączny koszt zwartych umów wyniósł ok. 800 mln PLN.

W połowie marca 2009 r. zainstalowano turbinę gazową, a 16 września wykonano pierwsze wodowanie techniczne scalonego kadłuba bez nadbudówki. Po tygodniu kadłub wrócił na ląd. Niestety w tym samym roku minister obrony zdecydował się ograniczyć finansowanie projektu. W grudniu upłynął termin ważności ofert wyłonionych w przetargu na ZSW, co oznaczało powrót do budowy jedynie samej platformy. Dodatkowo 22 grudnia sąd ogłosił upadłość układową SMW, co powodowało kolejne perturbacje i spowolnienie całego programu. W 2010 r. rozpoczęto kompletację pierwszego poziomu nadbudówki i przeniesiono nadzór nad projektem do nowo utworzonego Inspektoratu Uzbrojenia (IU). Według stanu na koniec marca 2011 r. kadłub był całkowicie ukończony, nadbudówka w 80%, stopień wyposażenia kadłuba kształtował się na tym samym poziomie, zaś urządzenia pokładowe (bez ZSW) zostały zakupione w 95%.

Budowa okrętu jako korwety typu Gawron została formalnie przerwana 24 lutego 2012 r. decyzją ówczesnego premiera na wniosek ministra obrony. Argumentowano to racjonalizacją wydatków a dokładnie tym, że okręt jest za duży, zbyt kosztowny, zaś konserwacja kadłuba jest niezwykle droga. Los jednostki jawił się w czarnych barwach, mogło nawet dojść do jej złomowania. Jednak jeszcze w tym samym roku zdecydowano, że prawie gotowy kadłub korwety będzie podstawą do budowy okrętu patrolowego Ślązak. W lutym 2013 r. MON wydał decyzję o rozpoczęciu nowych negocjacji w celu jego ukończenia, czego efektem było podpisanie kolejnego aneksu do umowy z 2001 r., w której termin przekazania patrolowca MW RP ustalono na listopad 2016 r. W grudniu 2013 r. odnowiono umowy z dostawcami ZSW, czyli firmami Thales i Enamor. Uwagę należy zwrócić na fakt, że żadna z trzech podpisanych w 2013 r. umów, nie wskazywała lidera budowy. Tym samym SMW nadal budowała okręt i była odpowiedzialna za jego wyposażenie, ale nie miała wpływu na pracę poddostawców ZSW. Z wykonawcą okrętu nie skonsultowano również wyboru konkretnych urządzeń, przez co musiano dokonywać zmian w już wykonanych konstrukcjach i instalacjach.

Przez cały 2014 rok prowadzono prace dotyczące urządzeń ogólnookrętowych, sieci elektrycznej i wyposażenia pokładowego, systemów wentylacji, klimatyzacji i automatyki. 6 grudnia 2014 r. dokonano drugie wodowanie techniczne, które potrzebne było do pomiaru rzeczywistych parametrów kadłuba, a także do odwrócenia jednostki i ponownego umieszczenia w hali, w celu montażu śrub i sterów. 2 lipca 2015 r. w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się tym razem uroczyste wodowanie i chrzest okrętu, którego matką chrzestną została Maria Waga, wdowa po byłym dowódcy Marynarki Wojennej RP admirale Romualdzie Wadze, którego upór i determinacja zadecydowała o tym, że w ogóle rozpoczęto jego budowę.

28 października 2015 r. okręt ponownie trafił na ląd, dokonano na nim prace związane z montażem urządzeń łączności podwodnej, stacji hydrolokacyjnej, a także konserwacje kadłuba. Prace trwały miesiąc i 23 listopada okręt wodowano po raz trzeci. Według ówczesnych oficjalnych informacji patrolowiec miał zostać przekazany Marynarce Wojennej w listopadzie 2016 r. W styczniu 2016 roku Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło, że cały program ma kolejne kilkunastomiesięczne opóźnienie. Pracę wyposażeniowe powoli posuwały się jednak do przodu, czego widocznym przejawem było zamontowanie na okręcie 15 czerwca 2016 r. uniwersalnej armaty morskiej OTO Melara Super Rapid kalibru 76 mm.

Tempo wyposażania jednostki nie było jednak imponujące, kolejne opóźnienia wygenerowały zmiany własnościowe dotyczące samej stoczni, która przez ładnych kilka lat znajdowała się w stanie upadłości, najpierw układowej a od 2011 r. likwidacyjnej. Na jej przejęcie zdecydowała się Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), która w tym celu 9 stycznia 2017 r. utworzyła firmę-zależną PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o. PGZ za majątek SMW zapłaciła prawie 225 mln zł. Niestety procedury administracyjne z przejęciem majątku i rozpoczęciem działalności pod nowym szyldem trwały długo, co odbiło się na procesie budowy.

22 stycznia 2018 r. prace na Ślązaku zostały zawieszone, zaś 19 marca okręt został przejęty z rąk syndyka upadłej stoczni przez Inspektorat Uzbrojenia w celu kontynuowania budowy w nowo utworzonej Stoczni Wojennej. Do tego czasu koszty budowy wyniosły 1 mld 171 mln zł. 29 czerwca 2018 r. zawarto umowę między IU a konsorcjum w składzie Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. i PGZ Stoczni Wojenna Sp. z o.o. na dokończenie budowy patrolowca, przeprowadzenie prób portowych, morskich oraz zdawczo-odbiorczych okrętu. Ramowy harmonogram przewidywał rozpoczęcie prób okrętu w lipcu 2018 r., a zakończenie, połączone z przekazaniem okrętu Marynarce Wojennej na koniec marca 2019 r.

Zapewne nikt z osób (łącznie z piszącym te słowa) będących świadkami położenia w 2001 r. stępki nowego okrętu dla MW RP, nie spodziewał się, że będzie on powstawał tak długo, a przede wszystkim tego, że, stanie się przykładem jak nie należy budować nowoczesnych okrętów bojowych. Miały na to wpływ niedostatki budżetowe, rezygnacja z budowy pierwszej jednostki w doświadczonej stoczni zagranicznej, a przynajmniej powstania jej w kraju w oparciu o transfer technologii i odpowiedzialność zagranicznego partnera za cały projekt jak również zmiany koncepcji i osób decydujących o całym przedsięwzięciu, upadłość stoczni i dotyczące jej zmiany własnościowe. Powyższe czynniki doprowadziły wspólnie do opisanej powyżej sytuacji. Gdyby skorzystano z przyjętych na świecie rozwiązań to, po pierwsze okręt od wielu lat pływałby po morzach i oceanach świata, a po drugie jego budowa byłaby dużo tańsza, a po trzecie byłaby szansa na powstanie kolejnych jednostek tego typu, jakże potrzebnych flocie.

Źródło artykułu:Defence24
Komentarze (0)