Ślad po asteroidzie, która zabiła dinozaury, ponownie zbadany. Są nowe tropy
Asteroida, która doprowadziła do wyginięcia dinozaurów, pozostawiła po sobie nie tylko krater Chicxulub w Meksyku. Naukowcy odkryli skutki tego uderzenia pod powierzchnią Luizjany. Nowe badania ujawniają, jak daleko sięgają te struktury i jakie siły je ukształtowały.
Asteroida, która około 66 milionów lat temu doprowadziła do zagłady dinozaurów, uderzyła w Ziemię z niewiarygodną siłą. Szacuje się, że kosmiczna skała miała średnicę około 12 kilometrów i w momencie uderzenia utworzyła krater o średnicy 200 kilometrów i głębokości jednego kilometra pod obecnym Półwyspem Jukatan w Meksyku. Uderzenie spowodowało, że odłamki wzbiły się w powietrze, a następnie spadły na Ziemię, powodując pożary i blokując światło słoneczne, co ostatecznie doprowadziło do ochłodzenia planety i masowego wyginięcia dinozaurów i innych gatunków.
Asteroida pozostawiła na Ziemi nie tylko ogromny krater
Badania opublikowane w czasopiśmie Marine Geology pokazują, że podziemne fale zwane "megaripple" na dnie morskim, powstałe po uderzeniu asteroidy Chicxulub, rozciągają się znacznie dalej, niż wcześniej sądzono. Naukowcy z Uniwersytetu Luizjany w Lafayette, pod kierownictwem Gary'ego Kinslanda, wykorzystali dane sejsmiczne z przemysłu naftowego, aby zmapować te struktury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe dane sejsmiczne
Zespół przeanalizował obszerny zestaw danych sejsmicznych 3D przemysłu naftowego i odkrył, że te napędzane tsunami faluje rozciągają się na znacznie większy obszar niż wcześniej udokumentowano.
To zdarzenie pozostawiło również inne, gigantyczne ślady w strukturze Ziemi. Naukowcy podają, że było to trzęsienie ziemi o szacowanej magnitudzie ponad 11, które wywołało gigantyczne fale Rayleigha, przetaczające się przez Ziemię. Szacunki wskazują, że mogły osiągnąć wysokość ponad 100 metrów. To również miało efekt domina.
W 2021 roku zespół Kinslanda zidentyfikował obszar o powierzchni 200 kilometrów kwadratowych, gdzie "megaripple" osiągają średnią wysokość 16 metrów. Nowe badania rozszerzyły ten obszar do 2400 kilometrów kwadratowych, pokazując, że fale tsunami po uderzeniu asteroidy miały znacznie większy zasięg. Te "struktury" były osadami rozmieszczonymi na ówczesnym dnie oceanu, które teraz stanowi część Luizjany.
Fale uderzeniowe były niewiarygodnie silne
Analiza wykazała, że kształty i orientacje "megaripple" różnią się w zależności od lokalizacji. Na przełomie szelfu kontynentalnego fale są silnie asymetryczne, co wskazuje na kierunek przepływu wody podczas ich formowania. W głębszych sekcjach stoku kształty są bardziej zróżnicowane, co może być wynikiem interakcji tsunami z uskokami i zapadnięciami.
Naukowcy sugerują, że podziemne fale nie powstały jak zwykłe fale piasku na plaży. Zamiast tego masywne trzęsienie ziemi po uderzeniu mogło upłynnić warstwę osadu, którą szybkie fale tsunami ukształtowały w stojące formy falowe. Kinsland porównał ten proces do tworzenia fal w bitej śmietanie.
Dr Kinsland dodaje, że nie zna żadnych innych fal o takiej wielkości w porównaniu do tych, które teraz odkryli. Dodaje, że potrzebne są dalsze badania, aby ustalić dokładny mechanizm, który spowodował te trwałe podziemne struktury na powierzchni naszej planety.
Znaczenie badań dla przyszłości
Zrozumienie dynamiki takich zjawisk ma znaczenie nie tylko dla rekonstrukcji przeszłości. Dzięki nowoczesnym programom śledzenia asteroid, naukowcy mogą lepiej przygotować się na przyszłe uderzenia. Główny autor badania podkreśla, że śledzenie asteroid i zrozumienie globalnych efektów uderzeń pomoże w przygotowaniach na ewentualne przyszłe zagrożenia.