Sinice w Bałtyku. Straty ekonomiczne będą liczone w miliardach złotych
Sinice w Bałtyku to nie tylko problem ekologiczny, ale także ekonomiczny. Specjaliści wskazują działalność rolniczą jako główne źródło problemu.
Weronika Kosiń, specjalistka ds. ochrony systemów morskich z fundacji WWF Polska w rozmowie z Gazetą Wyborczą zauważyła, że sinice stanowią nie tylko zagrożenie dla turystów. Poza zmianami klimatycznymi musimy być przygotowani także na straty finansowe, które mogą sięgać miliardów złotych.
Zobacz też: Czym są sinice i czemu zamykane są kąpieliska?
Czemu sinice stały się tak poważnym problemem?
Specjalistka zauważa, że winę za rozkwit sinic ponoszą po części rolnicy korzystający ze sztucznych nawozów, które w nadmiarze spływają do rzek, skąd trafiają do Bałtyku.
Kolejnym czynnikiem jest samo położenie Bałtyku, który łączy się z Morzem Północnym jedynie przez wąską cieśninę. Z tego powodu wymiana wody i usuwanie toksycznych substancji, które sprzyjają rozwojowi sinic, jest utrudnione.
Proces, do którego obecnie dochodzi, nazywany jest eutrofizacją, czyli przeżyźnianiem wód azotem i fosforem, co ma negatywny wpływ na ekosystem Morza Bałtyckiego. Jak zauważa Weronika Kosiń, jeśli do 2050 roku nie zmniejszymy tego zjawiska, skutki będą katastrofalne nie tylko dla środowiska, ale również dla ekonomii.
Sinice i zagrożenie ekonomiczne
Największym zagrożeniem ekonomicznym wywołanym przez sinice jest fakt, że turyści nie będą chcieli jeździć nad polskie morze. Niektóre kąpieliska są zamknięte przez kilkanaście dni - w Chłopowie było zamknięte przez 15 dni.
Dla wielu turystów taka sytuacja będzie nie do przyjęcia, więc zamiast urlopu nad morzem, wybiorą góry lub zagraniczne wyjazdy. Ucierpią hotele, restauracje a także budżety gmin. Według Weroniki Kosiń te straty będziemy liczyć w miliardach złotych.
Sinice i problem ekosystemu
Oczywiście poza stratami materialnymi, należy mieć także na uwadze, że szybki i nadmierny rozwój sinic już teraz ma poważne skutki ekologiczne. W wielu miejscach na morzu powstają tzw. martwe strefy.
Martwe strefy to miejsca niezdatne do życia. Kiedy sinice obumierają, opadają na dno i w procesie rozkładu powstaje siarkowodór, który jest szkodliwy dla morskich organizmów. W 2012 roku martwe strefy zajmowały 14% powierzchni Bałtyku, w zeszłym roku było to już 17%.
Sinice są naturalnie występującym organizmem w Morzu Bałtyckim, ale problem pojawia się ze względu na ich nadmierny przyrost, do którego w największym stopniu przyczynia się człowiek. Według specjalistki WWF, najlepszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie stosowania sztucznych nawozów.