Samotność w sieci. Rozbitkowie na oceanie dopaminy
Jeszcze nigdy w historii naszej cywilizacji komunikacja nie była tak łatwa, tania i dostępna. Mimo to rolę przyjaciół przejmują algorytmy mające jeden cel: zalać mózg rzeką bodźców, przykuć naszą uwagę i skłonić do spędzenia w ramach konkretnej usługi jak najdłuższego czasu. Obok czystej rozrywki w serwisach społecznościowych znajdziemy niebezpieczne wyzwania oraz alarmujące treści dotyczące samookaleczeń czy samobójstw.
Nie pracują, nie muszą martwić się o środki do życia, a na dodatek lenią się, marnując całe dni i noce na bezproduktywne przyjemności. Brzmi to jak narzekania pokolenia boomerów na zetki? Być może, jednak to streszczenie narzekań pewnego sumeryjskiego skryby, zatroskanego o przyszłość syna, który przez swoje nieodpowiedzialne – w oczach ojca – zachowanie niechybnie nie osiągnie pełni człowieczeństwa.
Zapisaną pismem klinowym na glinianej tabliczce wiadomość odkrył i przetłumaczył w 1957 roku asyriolog Samuel Noah Kramer. Badacz starożytności dowiódł tym samym, że starsi od tysiącleci narzekają na młodych w podobny sposób i utyskują na marność czasów, w których przyszło im żyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czas na AI. Zapowiedź buntu maszyn czy nowa rewolucja przemysłowa? - Historie Jutra napędza PLAY #5
Można byłoby skwitować to wzruszeniem ramion – w końcu w myśl starego porzekadła historia kołem się toczy. Problem w tym, że młodzi, choć koncentrują na sobie zainteresowanie starszych, jeszcze nigdy nie czuli się tak bardzo osamotnieni. Sprawnie wykorzystują to różne aplikacje i serwisy społecznościowe.
Rzeka bodźców, która nigdy nie wyschnie
Ze względu na globalną popularność i imponujący sukces ich synonimem stał się TikTok. To platforma specyficzna, bo w przeciwieństwie do Instagrama czy Facebooka, oferujących treści w różnej postaci, również statycznej, TikTok zalewa użytkownika nieprzerwanym strumieniem bodźców: krótkimi filmami, po których zakończeniu natychmiast zaczyna się odtwarzanie kolejnych.
Algorytm szybko uczy się preferencji użytkownika, dostarczając mu treści, które najskuteczniej przyciągają uwagę. Teoretycznie chronieni są przed tym najmłodsi – regulamin usługi przewiduje jej dostępność dla użytkowników od 13. roku życia, jednak w praktyce bywa to fikcją.
"To królicza nora i wszystko zaczyna się od jednego filmu. Jeśli jeden film jest w stanie przyciągnąć twoją uwagę, nawet jeśli ci się nie podoba, zostanie wyświetlony następnym razem, gdy włączysz TikToka, a ponieważ wydaje ci się znajomy, oglądasz go ponownie, a następnie częstotliwość jego wyświetlania w twoim kanale rośnie wykładniczo" – zauważa jeden z uczestników badania prowadzonego przez Amnesty International.
Okazało się, że w przypadku osób testujących sposób działania TikToka filmy związane m.in. z myślami samobójczymi czy samookaleczeniami pojawiły się już pomiędzy 3. a 20. minutą korzystania z usługi, stanowiąc nawet połowę proponowanych treści. Alarmujące wyniki tych badań zostały upublicznione w raportach "Pogrążeni w ciemności: Jak TikTok zachęca do samookaleczeń i myśli samobójczych" i "Jestem narażony: złapany w TikTokową sieć inwigilacji".
Niebezpieczne wyzwania
Jest ono tym większe, że – przed czym ostrzega nawet polskie Ministerstwo Cyfryzacji – wśród proponowanych treści niemałą rolę odgrywają wyzwania (challenge). Wiele z nich to nieszkodliwe, ciekawe, a niekiedy całkiem pożyteczne zabawy, jak choćby TrashTag Challenge polegający na uprzątnięciu zaśmieconego miejsca czy popularny w czasie pandemii Hot16Challenge, wspierający zbiórkę pieniędzy na rzecz personelu medycznego.
Obok nich występują jednak wyzwania niebezpieczne nie tylko dla samopoczucia, ale także zdrowia czy nawet życia uczestników. Wkraczamy tu na teren, o którym wielu rodziców nie ma pojęcia.
Kinga Szostko, prezeska Fundacji Prospołecznej, zajmuje się badaniem filmów podsuwanych polskim użytkownikom przez TikToka. Jak zauważa, prezentowane filmy nie tylko absorbują czas i uwagę, ale niejednokrotnie zawierają treści dotyczące zdrowia psychicznego lub nakłaniające do ryzykownych zachowań.
W akcję uświadamiania dorosłym nieoczywistych zagrożeń włącza się także polska policja, zbierająca przypadki rozpowszechnianych przez serwisy społecznościowe "wyzwań".
Znalazła się wśród nich zachęta do przyjęcia dużej dawki leków na alergię albo przyrządzenia kurczaka w roztworze farmaceutyków. Są też nagrania nakłaniające do odkręcenia w nocy zaworów kuchenki gazowej, skoku pod nadjeżdżający pojazd, podpalenia różnych przedmiotów w domu czy duszenia się przy użyciu różnych narzędzi aż do utraty przytomności.
Platformy społecznościowe bronią się przed oskarżeniami. Jak w jednym z wywiadów stwierdza Jakub Olek, dyrektor ds. polityki publicznej w Europie Środkowo-Wschodniej w TikToku: "Walka z dezinformacją i bezpieczeństwo platformy są dla nas absolutnym priorytetem. Podejmujemy szereg działań na wielu poziomach. (...) Nasz system moderacji treści jest dobrze rozbudowany. Dajemy też możliwość na poziomie DSA (Digital Service Act), które zostało ostatnio wprowadzone, raportowania treści nielegalnych".
Podobnie wypowiada się Alex Haurek, rzecznik prasowy TikToka: "Zapewniamy solidne zabezpieczenia, proaktywnie usuwamy podejrzanych nieletnich użytkowników i dobrowolnie uruchomiliśmy funkcje bezpieczeństwa". Jak podkreśla, serwis wprowadził m.in. domyślne limity czasu spędzanego na TikToku przez najmłodszych użytkowników czy dobrowolne narzędzia kontroli rodzicielskiej.
Niezależnie od wprowadzonych zabezpieczeń zarówno TikTok, jak i inne serwisy społecznościowe już od dawna nie muszą walczyć o nasze dane, bo już nimi dysponują. Nowym celem jest zdobycie naszej uwagi i zagospodarowanie nieodnawialnego zasobu - czasu. W takim kontekście szczególnie ważne wydają się badania, wskazujące na coraz większe poczucie osamotnienia najmłodszych użytkowników serwisów społecznościowych.
W serwisie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zwraca na to uwagę psychiatra i psychoterapeuta dr Krzysztof Szwajca: "Badania dorosłych pokazują, że wielkość sieci kontaktów online odpowiada tej w rzeczywistości, czyli po prostu przenosimy do internetu znajomości, które zawieraliśmy w ciągu naszego życia. Ale inaczej jest w przypadku dzieci i młodzieży. Wiele badań potwierdza, że osoby, szczególnie pomiędzy 14. a 16. rokiem życia, które mają dużo znajomości w sieci, utrzymują mało kontaktów z ludźmi offline. Im więcej jesteśmy online, tym mniej rozwijamy kompetencji związanych z bliskimi relacjami na żywo (...) w okresie, który jest z tej perspektywy kluczowy".
Psycholodzy podkreślają w tym kontekście doniosłą rolę rodziców i najbliższego otoczenia - zwłaszcza że serwisy społecznościowe mają ogromny potencjał uzależniania. Amerykańskie Kentucky Public Radio dotarło do wewnętrznych dokumentów jednej z globalnych sieci, dotyczących jego uzależniającego potencjału. Wynika z nich, że wystarczy 260 filmów lub 35 minut oglądania podsuwanych treści, aby wywołać u użytkownika uzależnienie od platformy.
Pozostawieni z nią bez nadzoru młodzi użytkownicy z biegiem czasu prawie na pewno trafią wówczas na treści, których - z różnych względów - nie powinni oglądać. Jeśli najbliżsi nie są w stanie poświęcić im czasu i uwagi, zastąpi ich algorytm. Dla osamotnionych, wystawionych na działanie strumienia niekontrolowanych treści użytkowników, skutki mogą być nieodwracalne.
GDZIE SZUKAĆ POMOCY?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski