Samoloty NATO nad Morzem Czarnym. Ekspert: To ostrzeżenie dla Rosji
W ostatnim czasie rosyjskie myśliwce parę razy eskortowały nad Morzem Czarnym amerykańskie i francuskie samoloty rozpoznawcze. Publikujący na łamach "Forbesa" David Axe, amerykański korespondent wojenny i ekspert ds. wojskowości twierdzi, że Moskwa powinna to potraktować jako ostrzeżenie.
Jak pisaliśmy na łamach WP Tech, w środę 8 grudnia rosyjskie myśliwce Su-27 eskortowały nad Morzem Czarnym trzy samoloty należące do francuskich sił powietrznych: myśliwce Dassault Rafale i Dassault Mirage 2000 oraz latającą cysternę KC-135. Zdaniem Moskwy maszyny NATO były uzbrojone w kierowane pociski powietrze-powietrze AIM-9 Sidewinder i "Meteor".
Do podobnego incydentu doszło już następnego dnia. Załogi trzech myśliwców Su-27 dostrzegły wówczas i eskortowały dwa francuskie myśliwce Mirage 2000 i Rafale, samolot rozpoznawczy armii amerykańskiej CL-600 z systemem ARTEMIS, należącą do Francji maszynę KC-135 i amerykański samolot rozpoznawczy RC-135.
USA śledzą rozmieszczenie rosyjskich wojsk
Korespondent wojenny David Axe zwraca uwagę, że działania samolotów NATO mają miejsce w czasie, gdy nasilają się obawy związane z możliwością rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jego zdaniem to nie przypadek, że Stany Zjednoczone i Francja wysyłają teraz w region Morza Czarnego jedne ze swoich najlepszych maszyn zwiadowczych.
"Rozmieszczenie samolotów US Air Force RC-135, US Army ARTEMIS oraz Mirage 2000 francuskich sił powietrznych podkreśla powagę sytuacji na Ukrainie. Podczas gdy coraz więcej rosyjskich żołnierzy i czołgów gromadzi się wzdłuż granic Ukrainy, coraz więcej samolotów NATO tłoczy się nad Morzem Czarnym, aby mieć oko na Rosjan" – pisze Axe na łamach "Forbesa".
Publicysta podkreśla, że samoloty NATO rutynowo pojawiają się wzdłuż rosyjskich granic, jednak w ostatnim czasie – według rosyjskiej Federalnej Agencji Transportu Lotniczego – doszło do intensyfikacji operacji lotniczych Sojuszu w regionie Morza Czarnego. Jak zauważa Axe, szczególnie częstym gościem w tych okolicach jest czterosilnikowy samolot rozpoznawczy RC-135.
Publicysta przypomina też, że 3 i 8 grudnia Rosjanie eskortowali amerykańskie samoloty rozpoznawcze Bombardier CL-600. Są to maszyny wyposażone w system rozpoznania powietrzno-desantowego ARTEMIS, który gromadzi dokładne dane terenowe oraz zbiera istotne informacje o lokalizacji obiektów o charakterze strategicznym i taktycznym. Axe zaznacza, że CL-600 są w stanie namierzać cele naziemne.
"Wygląda na to, że Pentagon koordynuje wypady RC-135 i samolotów z systemem ARTEMIS. Ma to sens. RC-135 najlepiej nadaje się do wykrywania sił wroga za pomocą ich emisji elektronicznych. ARTEMIS zauważa je z kolei na radarze. Nakładając dane z obu samolotów, analitycy wywiadu mogą nakreślić kompleksowy obraz rozmieszczenia rosyjskich wojsk" – zauważa publicysta "Forbesa".
Francja wysłała zaawansowane samoloty
Axe zwraca też uwagę na filmy z incydentów nad Morzem Czarnym, które zostały opublikowane w sieci przez rosyjski resort obrony. Na nagraniach widać m.in. zasobniki rozpoznania radioelektronicznego ASTAC (Analyseur Superhétérodyne Tactique), wykorzystywane przez francuskie jednosilnikowe myśliwce odrzutowe Dassault Mirage 2000.
Сопровождение военных самолетов Франции и США над акваторией Черного моря
Axe podkreśla, że istnieje wyraźna różnica pomiędzy RC-135 a francuskimi maszynami. "RC-135 to duży, powolny i nieuzbrojony samolot. Natomiast Mirage to naddźwiękowy myśliwiec, który oprócz zasobników ASTAC może przenosić pociski powietrze-powietrze"- pisze amerykański korespondent wojenny.
I dodaje, że "chociaż RC-135 jest prawdopodobnie lepszym obserwatorem w czasie pokoju", to w czasie wojny będzie narażony na obronę przeciwlotniczą wroga. Pod tym względem Mirage 2000 sprawdza się lepiej, gdyż może być wykorzystywany również do misji bojowych. Francuskie maszyny mają wprawdzie mniejszy zasięg niż RC-135 (3900 km wobec 9100 km), ale poruszają się znacznie szybciej (ok. 2900 km/h wobec 933 km/h).
Сопровождение французск их истребителей над Чёрным морем
Axe wspomina, że rządy Francji i USA ostrzegły Moskwę, iż atak na Ukrainę może nieść za sobą poważne konsekwencje. "Jeśli Rosja zignoruje te ostrzeżenia i dokona inwazji, Morze Czarne może stać się zbyt niebezpieczne dla lotów RC-135. Wypady Mirage mogą być jednak kontynuowane, wspomagając siły NATO w śledzeniu armii rosyjskiej, gdy ta będzie posuwała na zachód"- podsumowuje publicysta "Forbesa".