Niemiecka prasa: Tak Putin zaatakuje Ukrainę. Moskwa reaguje
Niemiecki dziennik "Bild" twierdzi, że dotarł do szczegółowych planów inwazji na Ukrainę. Zgodnie z nimi Rosja miałaby zająć w trzech etapach około dwóch trzecich terytorium sąsiada. Na publikację zareagowała przedstawicielka Kremla Marija Zacharowa.
13.12.2021 16:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Od kilku dni Kreml straszy, że wojna z Ukrainą jest nieunikniona, jeśli jej rząd nie porzuci rzekomych planów odbicia okupowanego przez Rosję Donbasu i przyłączonego do Rosji Krymu. NATO musiałoby również ‘zagwarantować’, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem sojuszu. I musi wycofać broń, która rzekomo jest na Ukrainie, by zapobiec wojnie w tym regionie" – przytacza fragment artykułu z "Bilda" Polska Agencja Prasowa.
Według niemieckiego dziennika atak miałby nastąpić pod koniec stycznia lub na początku lutego. Prezydent Rosji Władimir Putin nie zdecydował jeszcze, czy te plany będą realizowane – twierdzą autorzy publikacji.
Rosyjska inwazja według niemieckiego dziennika
Według "Bilda" rosyjskie plany wojny z Ukrainą są znane od połowy października br. Jak czytamy na łamach gazety, zostały one najpierw przechwycone przez CIA z rosyjskich komunikatów wojskowych, a następnie przekazane amerykańskiemu rządowi. Potem USA poinformowały o nich swoich sojuszników z NATO.
"Bild" przekonuje, że opisywane na jego łamach szczegóły możliwej inwazji na Ukrainę "opierają się na ocenach kilku osób z NATO i kół bezpieczeństwa". Część informatorów – jak twierdzi gazeta – miała wgląd w plany rosyjskiego ataku.
Pierwsza faza inwazji zakłada opanowane południa Ukrainy. W ten sposób – czytamy w "Bild" – Rosja zabezpieczyłaby własne dostawy na Krym oraz odcięła Kijów od morza. Wysoki rangą oficer, na którego powołuje się gazeta, uważa, że Moskwa zamierza wykorzystać desantowce, które wiosną zostały przetransportowane z Bałtyku. Kreml ma również planować otoczenie Odessy oraz operacje powietrzne sił Specnazu, mające na celu zablokowanie mostów na Dnieprze.
Kolejny etap rosyjskiego ataku przewiduje, że "równolegle z pierwszą fazą wojny, lotnictwo i rakiety balistyczne Putina osłabiłyby potencjał militarny Ukrainy na terenie całego kraju". W ostatniej fazie rosyjscy żołnierze posuwaliby się na północy w kierunku ukraińskiej stolicy.
Reakcja przedstawicielki Kremla
Na publikację "Bilda" zareagowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa. Jej zdaniem autorzy artykułu wykorzystali między innymi materiały… z czasów II wojny światowej.
"Bild grzebał w niemieckich archiwach (…) i opublikował artykuł pt. "Plan inwazji Putina na Ukrainę". Lwów na mapie oznaczony jest jako Lemberg, podczas gdy współcześnie Lwów to po niemiecku Lwiw. Na mapie z 1942 r., kiedy miasto było zajęte przez faszystów, zastosowano austro-węgierski toponim Lemberg. Z jakiej mapy korzystali zatem niemieccy dziennikarze?" – napisała na swoim kanale w komunikatorze Telegram.
Zacharowa twierdzi również, że publikacja jest pełna błędów merytorycznych. "Pierwszy etap to atak na południowe regiony Ukrainy w celu odcięcia kraju od morza i zabezpieczenia dostaw na Krym. Niemieccy dziennikarze nie mają widocznie pojęcia, że od kilku lat zaopatrzenie Krymu zapewnia Most Krymski" – zwróciła uwagę rzeczniczka rosyjskiego MSZ.
Potencjał militarny Ukrainy
Według danych resortu obrony w Kijowie w lutym br. siły zbrojne kraju liczyły 195 tys. żołnierzy. Inne źródła szacują, że państwo jest w stanie zmobilizować ponad 220 tys. wojskowych. Jak zauważa serwis "Deutsche Welle", Kijów posiada też sporą liczbę rezerwistów, gdyż w Donbasie służyło już ok. 400 tys. Ukraińców.
Ukraina ma też do dyspozycji setki czołgów T-84, T-80, T-64 oraz do 2 tys. transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty. W 2005 roku opracowano zmodernizowaną, ukraińską wersję czołgu T-64BM Bułat. Pojazd ten, podobnie jak pierwowzór, posiada armatę gładkolufową 125 mm, ale na jego kadłubie i wieży zamontowano dodatkowy pancerz reaktywny.
Zdaniem ekspertów, na których powołuje się serwis Business Insider, Ukrainie trudno będzie jednak odeprzeć ewentualny rosyjski atak bez zagranicznej pomocy. "Rosja dysponuje ponad milionową armią, Ukraina ma ledwie ok. 255 tys. żołnierzy. Różnica w sprzęcie jest kolosalna - Rosja ma około 4,1 tys. samolotów wojskowych, Ukraina ledwie 285" – czytamy na łamach "BI".