Przemilczane emisje. Wojny odbijają się również na klimacie
Wojny przynoszą nie tylko śmierć ludzi i wielkie zniszczenia. Oznaczają również emisje gazów cieplarnianych, które dodatkowo wzmacniają zmianę klimatu. Żeby działalność wojskową uznać za poważny problem dla klimatu, nie potrzeba jednak żadnych konfliktów zbrojnych.
28.02.2024 13:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wojna to przede wszystkim katastrofa dla ludzi, którzy padają jej ofiarami. Mniej mówi się jednak o tym, że to również ogromne zagrożenie dla środowiska. Zrzucane bomby, wymiana ognia na linii frontu i inne działania wojenne oznaczają uwolnienie ogromnej ilości zanieczyszczeń i szkodliwych substancji. Wszystkie one zatruwają powietrze, wodę i gleby. Szkodzą nie tylko ludziom, lecz także innym zwierzętom i roślinom. Bywa, że niszczone są całe ekosystemy.
Tajemnica wojskowa
Jeszcze mniej mówi się jednak o tym, jak same wojny i w szerszym kontekście działania wojsk z całego świata wpływają na klimat. W dużej mierze dlatego, że przez lata brakowało wiarygodnych danych. Rządy nie chcą ich przedstawiać, bo tłumaczą to obawami o bezpieczeństwo narodowe. W skrócie: im mniej informacji może zebrać potencjalny wróg, tym lepiej.
- Nie chcielibyśmy, aby wszyscy wiedzieli, ile paliwa zużywamy podczas tych misji: jak daleko latamy, jak daleko jeździmy i jakie są nasze wzorce ćwiczeń - tłumaczy Markus Ruelke z jednostki ochrony środowiska niemieckiego ministerstwa obrony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z tego powodu emisje gazów cieplarnianych związane z jakąkolwiek działalnością wojskową – nie tylko wojnami – są wyłączone z raportowania i nie uwzględnia się ich np. w krajowych statystykach.
Jak wskazuje "The Guardian", większość krajów z dużymi siłami zbrojnymi nie publikuje żadnych danych. Jakiekolwiek informacje przedstawia zaś tylko garstka państw - i trudno uznać, by były to informacje kompletne oraz wiarygodne. A to oznacza, że w próbach oszacowania wpływu działań wojskowych na klimat badacze zostają pozostawieni sami sobie.
Czwarty emitent: wojsko
Według najlepszych szacunków, globalnie wojsko odpowiada za 5,5 proc. emisji gazów cieplarnianych. Gdyby było krajem, znajdowałoby się na czwartym miejscu pod względem emisji, ustępując jedynie Chinom, USA i Indiom.
Twórcy raportu z organizacji Scientists for Global Responsibility (SGR) zaznaczają przy tym, że są to szacunki obarczone dużą niepewnością. Do tego nie uwzględniają szerszych skutków wojny, takich jak pożary w magazynach paliw kopalnych, pożary lasów i upraw rolnych czy odbudowa po konflikcie.
Dlatego, jak tłumaczą autorzy raportu, rzeczywisty wpływ wojen i wojska na klimat może być znacznie wyższy niż oszacowano. I wychodzi na to, że faktycznie jest. Pokazują to przeprowadzone analizy konfliktów zbrojnych w Ukrainie i Strefie Gazy.
Zobacz także
Wojna w Ukrainie a klimat
"Initiative on GHG accounting of war" to grupa naukowców, która postanowiła przeprowadzić kompleksową analizę wpływu wojny w Ukrainie na klimat. Badacze musieli opracować metodologie od podstaw, bo do tej pory tak kompleksowego podsumowania nikt nie przygotował. Ostatecznie uwzględnili nawet to, jak wojna wpłynęła na zmiany trasy samolotów cargo i pasażerskich, które – omijając strefę konfliktu – muszą pokonywać dłuższe dystanse. Wnioski?
Rok wojny w Ukrainie przyniósł ok. 120 mln ton emisji gazów cieplarnianych. To tyle, ile w ciągu roku emituje Belgia, mniej niż 1/3 rocznych emisji Polski i ok. 0,25 proc. emisji globalnych. Z kolei po 18 miesiącach emisje z wojny w Ukrainie oszacowano na ok. 150 mln ton.
Nie bomby, lecz odbudowa
Badacze oszacowali, że działania militarne odpowiadają za 25 proc. emisji. W zdecydowanej większości - 86 proc. - to efekt zużytego przez obie armię (zwłaszcza Rosję) paliwa. Na resztę składają się m.in. zużyta amunicja i wojskowe wyposażenie oraz wzmocnienia obronne.
15 proc. emisji to konsekwencje pożarów. Z jednej strony jest ich niemal 40 razy więcej niż przed wojną, z drugiej – brakuje strażaków, którzy mogliby je gasić. Kolejne 12 proc. emisji to wspominana wymuszona zmiana tras przez samoloty, a 10 proc. to emisje powstałe na skutek wysadzenia gazociągów Nord Stream.
Do tej pory w podobnych analizach, choć znacznie bardziej ograniczonych, nie uwzględniano emisji związanych z odbudową obszaru po wojnie. Zdaniem twórców raportu to jednak właśnie ten aspekt jest najistotniejszy. Badacze oszacowali, że 36 proc. emisji związanych z wojną w Ukrainie będzie miało miejsce na skutek odbudowy kraju.
Gdyby przyjąć metodologię organizacji SGR, uwzględnionoby zaledwie 9 proc. emisji, które pod uwagę wzięła druga grupa naukowców. To pokazuje, że przypisanie wojsku wspomnianych na początku 5,5 proc. globalnych emisji może być faktycznie mocno niedoszacowane.
Wojna w Strefie Gazy
Choć konflikt w Strefie Gazy trwa o wiele krócej i odbywa się na o wiele mniejszej powierzchni, również i w tym przypadku naukowcy spróbowali oszacować jego wpływ na klimat. Wzięto tu jednak pod uwagę wyłącznie emisje dwutlenku węgla.
Badacze z Wielkiej Brytanii i USA szacują, że od października do grudnia działania wojenne doprowadziły do emisji ok. 281 tys. ton CO2. Ponad 99 proc. tych emisji to efekt działań po stronie Izraela, a za połową odpowiadają amerykańskie samoloty transportowe z dostawami wojskowymi.
Kolejne 450 tys. ton CO2 powstało na skutek budowy wojennej infrastruktury. Naukowcy uwzględnili w tym przypadku budowę tuneli przez Hamas i "żelaznego muru" przez Izrael.
Także i w tym przypadku zdecydowanie największym źródłem emisji będzie przyszła odbudowa. W badaniu opublikowanym w Social Science Research Network oszacowano, że do tej pory wojsko Izraela zniszczyło ok. 100 tys. budynków w Strefie Gazy. Ich odbudowa przy użyciu tradycyjnych technik budowlanych oznaczać będzie co najmniej 30 mln ton wyemitowanego CO2. To więcej niż wynoszą roczne emisje 135 państw i mniej niż 10 proc. rocznych emisji Polski.
Co można zrobić?
Wpływ wojny i działań wojskowych na klimat to temat niewygodny i trudny do wiarygodnego oszacowania. Dlatego zazwyczaj jest pomijany. Nie oznacza to jednak, że w tej sprawie nic nie można zrobić.
"Najbardziej oczywistym sposobem naprawienia szkód jest skierowanie funduszy na ponowne zalesianie zniszczonych lasów i inne rozwiązania oparte na przyrodzie, które usuwają emisje z atmosfery. Przyszłe emisje z budownictwa, w szczególności te wynikające ze stosowania cementu i stali, można zmniejszyć od 30 proc. do nawet 50 proc., dzięki postawieniu na odbudowę przy użyciu niskoemisyjnych materiałów. Lepsza izolacja budynków i przyspieszone wdrażanie energii odnawialnej to trzeci sposób na naprawienie szkód" - wyliczają naukowcy z "Initiative on GHG accounting of war".
Z kolei organizacja SGR wskazuje m.in. na możliwość zwiększenia efektywności energetycznej okrętów wojennych, samolotów bojowych czy pojazdów opancerzonych. Dużo może zmienić też wykorzystanie paliw alternatywnych, takich jak biopaliwa i paliwa syntetyczne.
"Oczywistą alternatywą dla prób znalezienia nieco mniej szkodliwych dla środowiska sposobów prowadzenia wojny jest bardziej energiczne dążenie do pokoju. Oczywiście stało się to o wiele trudniejsze, odkąd Putin nakazał rosyjskim wojskom przeprowadzenie inwazji na Ukrainę na pełną skalę, ale nadal pozostaje to najlepszą opcją" – podsumowuje dr Stuart Parkinson, dyrektor wykonawczy organizacji Scientists for Global Responsibility.
Na ten moment jest to też jednak opcja niezwykle trudna do wyobrażenia. Obecnie istnieje najwięcej konfliktów zbrojnych od czasów drugiej wojny światowej. Wydatki na wojsko osiągnęły zaś rekordowy poziom, tylko w 2022 r., rosnąc o niemal 4 proc. Oznacza to, że znacznie przekraczają wydatki, jakie rządy z całego świata przeznaczają na ochronę klimatu.
Autor: Szymon Bujalski