Epidemie podczas wojny w Afganistanie. Czy to przyczyna sowieckiej porażki?
Liczby nie kłamią. Podczas wojny w Afganistanie (1979-1989) hospitalizowano 75 proc. wszystkich sowieckich żołnierzy. Tylko niewielki odsetek był leczony w związku z obrażeniami. Siedem razy częściej przyczyną były ciężkie choroby zakaźne. Zwłaszcza dwie epidemie dziesiątkowały Armię Radziecką.
Po wkroczeniu do Afganistanu w roku 1979 sowieckie dowództwo z pozoru dobrze zadbało o zdrowie sołdatów. Armia zorganizowała aż siedem dużych szpitali. Dodatkowo w każdym mniejszym garnizonie znajdował się punkt medyczny.
Sytuacja przedstawiała się pięknie i profesjonalnie… ale tylko na papierze. Jak podaje Rodric Braithwaite, autor książki "Afgańcy. Ostatnia wojna imperium":
"Moglibyśmy uratować trzy czwarte pacjentów"
Dlaczego choroby zakaźne paraliżowały armię? Dlaczego stanowiły z perspektywy medycznej problem prawie siedem razy poważniejszy od mudżahedinów? Chodziło rzecz jasna o pieniądze. I fatalne warunki sanitarne. Szpitale borykały się z chronicznymi niedoborami personelu, lekarstw a nawet bandaży. Jeden z sowieckich medyków posunął się do stwierdzenia, że: "Gdybyśmy mieli to, czego potrzebujemy, moglibyśmy uratować trzy czwarte pacjentów, a tak"…
Świeży mocz do wypicia
Niekiedy wina leżała po stronie samych żołnierzy. Podobno desperaci odwoływali się do metod pamiętających jeszcze I wojnę światową. Chcąc uniknąć służby liniowej kupowali od sanitariuszy w szpitalach mocz osób zarażonych żółtaczką. Wystarczyło go wypić, by samemu zapaść na tę ciężką chorobę.
Jak łatwo przewidzieć, na efekty nie trzeba było długo czekać. Przykładowo pod koniec 1981 roku co czwarty żołnierz z 5. Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej w Szindandzie leżał zmorzony chorobą – głównie żółtaczką.
Również najwyżsi rangą dowódcy zostali przykuci do łóżek. Jak podaje Braithwaite "w tym samym czasie chorowali dowódca Borys Gromow, jego zastępcy oraz wszyscy pułkowi dowódcy". Oczywiście w takim stanie dywizja była faktycznie niezdolna do walki.
"Chorych izolowano za drutem kolczastym"
Nie tylko żółtaczka dziesiątkowała szeregi Armii Radzieckiej w Afganistanie. Równie niebezpieczna bywała cholera, o czym w lecie 1985 roku przekonali się żołnierze 66. Wydzielonej Brygady Zmechanizowanej stacjonującej w Dżalalabadzie. Członkowie jednego z patroli wracających z akcji napili się wody z przydrożnego źródła. Już po kilku dniach trzej żołnierze na apelu runęli na ziemię – zdiagnozowano u nich właśnie cholerę.
Choroba rozprzestrzeniała się błyskawicznie i w końcu zapadła na nią przeszło połowa brygady. Sytuacja była do tego stopnia niebezpieczna, że "chorych izolowano za drutem kolczastym, lekarzy i pielęgniarki izolowano razem z nimi, a niezbędne posiłki – dodatkowy personel medyczny – trzeba było przywieźć samolotami z Moskwy".
Niektórzy twierdzili nawet, że dla zapobieżenia dalszym infekcjom zwłoki zmarłych palono, co było sporym szokiem dla w głębi ducha ciągle religijnych Rosjan. Później warunki wcale nie uległy poprawie. Szacuje się, że przez cały czas trwania okupacji Afganistanu, aż jedna czwarta, a możliwe, że nawet jedna trzecia, 40. Armii była wyłączona z działań z powodu chorób. W szczytowym momencie nasilenia epidemii na trzystu pacjentów przypadała tylko jedna pielęgniarka.
Jedyny powód do chluby
Rodric Braithwaite jest wręcz skłonny przyjąć, że sowiecka "służba medyczna podczas drugiej wojny światowej o wiele lepiej radziła sobie z opanowywaniem chorób niż za jej następców". Właściwie jedyną rzeczą którą w Afganistanie robiono lepiej, była ewakuacja ofiar z pola walki. Nie ma się jednak czemu dziwić, wszak podczas II wojny światowej Sowieci nie dysponowali jeszcze śmigłowcami ratunkowymi.
W jednym z optymistycznych sprawozdań chlubiono się tym, że:
Tylko właściwie co z tego? Rzeczywistość sowieckich szpitali wojskowych w Afganistanie była taka, że nawet jeżeli ranny nie zmarł na stole operacyjnym, to miał olbrzymie szanse umrzeć w wyniku zakażenia. Ten los spotkał tysiące żołnierzy.
Bibliografia
Rodric Braithwaite, Afgańcy. Ostatnia wojna imperium, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2012.