Wojna w Ukrainie wymusza zmiany w amerykańskiej artylerii

Każde państwo, któremu zależy na rozwoju swoich sił zbrojnych, bierze wojnę w Ukrainie pod lupę. W wyniku obserwacji i doświadczeń Ukraińców z zastosowania artylerii Amerykanie postanowili zrewidować swoją strategię artyleryjską i programy modernizacji artylerii.

M109 Paladin
M109 Paladin
Źródło zdjęć: © Idaho Army National Guard | Crystal Farris

26.09.2023 14:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Generał James Rainey, szef Army Futures Command (AFC), w wywiadzie dla Defense News powiedział, iż do tej pory dowództwo wojsk lądowych w dużej mierze skupiało się na rozwoju precyzyjnej artylerii rakietowej dalekiego zasięgu. W wyniku obserwacji konfliktu trwającego za naszą wschodnią granicą Amerykanie doszli do wniosku, że możliwość precyzyjnego rażenia przeciwnika na dalekich dystansach jest bardzo ważne, jednak konwencjonalna artyleria jest równie kluczowa.

Armatohaubica M109A6 na poligonie Orchard Combat Training Center w Idaho.
Armatohaubica M109A6 na poligonie Orchard Combat Training Center w Idaho.© Idaho Army National Guard | Crystal Farris

Rainey przekazał, że rozpoczęły się analizy, w których wyniku określi się potrzeby amerykańskich artylerzystów, uwzględniając zarówno rejon Indo-Pacyfiku, jak i sytuację w Ukrainie. Do końca roku miałaby zostać wydana nowa strategia artyleryjska US Army, która określi możliwości posiadanych obecnie sił i środków rażenia oraz potrzeby. Dodatkowo dokument ma zwracać uwagę na zastosowanie nowych rozwiązań technicznych i nowego paliwa, które zwiększyłoby donośność systemów średniego i dalekiego zasięgu. Nowa strategia ma też poruszyć obszar automatyzacji artylerii poprzez wyposażenie armatohaubic samobieżnych w automaty ładowania.

Amerykanie prowadzą obecnie program ERCA (Extended Range Cannon Artillery), który zakłada opracowanie systemu artyleryjskiego o wydłużonej donośności. W ramach postępowania opracowano armatohaubicę samobieżną XM1299. System oparty jest na podwoziu armatohaubicy M109A7, w której armatę M284 o długości 39 kalibrów zastąpiono działem o długości 58 kalibrów osadzonym w nowej wieży. Standardowa donośność systemu ma wynosić około 70 kilometrów, a przy zastosowaniu amunicji z gazogeneratorem ERCA ma zwalczać cele oddalone o ponad 100 kilometrów.

ERCA demonstrowana na poligonie Yuma.
ERCA demonstrowana na poligonie Yuma.© Licencjodawca | Ana Henderson

Do końca 2023 roku do służby ma wejść dywizjon armatohaubic XM1299 (które w służbie nosić będą oznaczenie M109A8). Program zaliczył jednak opóźnienia i według Douga Busha, szefa działu zaopatrzenia w sekretariacie US Army, produkcja ma ruszyć najszybciej w roku fiskalnym 2024. Amerykańscy wojskowi wciąż jednak żywią nadzieje, że dostawy uda się zrealizować w zakładanym terminie.

Pierwsze osiemnaście egzemplarzy XM1299 ma zostać dostarczonych bez automatu ładowania, kolejne zaś mają już być w niego seryjnie wyposażone, co pozwoli na zwiększenie szybkostrzelności nawet do 10 strzałów na minutę i ograniczenie liczebności załogi. W 2021 roku uruchomiono przetarg na opracowanie tego urządzenia.

Rainey stwierdził, że niektórzy sojusznicy z NATO dysponują zestawem zdolności, które zainteresowały amerykańskich wojskowych, i brane jest pod uwagę ich wykorzystanie. Nie sprecyzował jednak, o jakie konkretne zdolności i o które państwa chodzi. Dodał również, że wojna w Ukrainie pokazuje znaczenie zaawansowanych technologii, jednak bogiem wojny wciąż jest artyleria konwencjonalna z pociskami odłamkowo-burzącymi.

Warto poruszyć również problem US Army, którym jest nasycenie artylerią holowaną. Część autorów, podobnie jak Rainey, zauważa, że amerykańscy wojskowi położyli zbyt duży nacisk na rozwój programów artylerii precyzyjnej dalekiego zasięgu, zapominając o konwencjonalnej artylerii lufowej.

O ile amerykańskie brygady pancerne (ABCT) mogą liczyć na wsparcie ogniowe artylerii samobieżnej, o tyle mobilne brygady osadzone na kołowych Strykerach (SBCT) dysponują wyłącznie holowanymi systemami M777 kalibru 155 milimetrów, które narażone są na wysokie straty z uwagi na ograniczoną mobilność.

Mając na uwadze powyższy fakt, w ostatnich latach Amerykanie chcieli pozyskać kołowe systemy artyleryjskie kalibru 155 milimetrów w miejsce części systemów holowanych. Program otrzymał nazwę Next Generation Howitzer (NGH). Osadzona na podwoziu ciężarowym haubica jest znacznie bardziej mobilna od systemów holowanych, przez co może łatwiej nadążać za innymi pojazdami kołowymi w SBCT. Co jednak najważniejsze, załoga jest w stanie zając stanowisko ogniowe, oddać kilka strzałów i zmienić pozycję w zaledwie kilku minut, co jest nieosiągalne dla artylerii holowanej.

Amerykanie przetestowali kilka zagranicznych rozwiązań, między innymi francuskiego CAESAR-a i izraelskiego ATMOS-a, jednak w styczniu ubiegłego roku nastąpiły zmiany w programie, co spowodowało restart postępowania. Od tej pory program nie posuwa się na przód. Być może nowa strategia przyśpieszy jego realizację.

Źródło artykułu:konflikty.pl