Włochy będą miały najpotężniejsze okręty na M. Śródziemnym

W 2019 r. admiralicja włoskiej marynarki wojennej zaprezentowała ambitny plan stworzenia do 2035 r. najpotężniejszej floty na Morzu Śródziemnym.

Pod względem siły ognia włoskie okręty będą dorównywały amerykańskim krążownikom typu Ticonderoga.
Pod względem siły ognia włoskie okręty będą dorównywały amerykańskim krążownikom typu Ticonderoga.
Źródło zdjęć: © US Navy

Poza dwoma lekkimi lotniskowcami (Cavour, Trieste) włoska marynarka wojenna ma być wyposażona w trzy duże uniwersalne okręty desantowe, dziesięć fregat FREMM, siedem nowych fregat typu Thaon di Revel, osiem korwet opracowywanych z kilkoma innymi państwami europejskimi, do dwunastu okrętów podwodnych typu 212 i cztery niszczyciele. Dwa z nich to będące już w służbie jednostki typu Orizzonte o wyporności 7000 t, a kolejne dwa to zupełnie nowa konstrukcja opracowywana w ramach programu DDX. Zastąpią one niszczyciele Durand de la Penne i Mimbelli z początku lat 90. Nowe niszczyciele po wejściu do służby będą najpotężniejszymi okrętami wojennymi nie tylko na Morzu Śródziemnym, ale wśród wszystkich państw europejskich.

Zmiany w projekcie

Początkowo okręty te projektowano z myślą o osiągnięciu wyporności 10 000 t. Miały być uzbrojone w 8 ośmiokomorowych pionowych wyrzutni Sylver z 64 pociskami przeciwlotniczymi i manewrującymi, armatę uniwersalną Volcano kaliber 127 mm, 3 działa Super Rapido kaliber 76 mm z systemem Strales i 16 wyrzutni przeciwokrętowych pocisków kierowanych. Jednak według najnowszych informacji, te i tak już imponujące okręty zostały dodatkowo powiększone i według obecnego projektu ich wyporność ma sięgać 13 500 t. Dla porównania, amerykańskie okręty typu Ticonderoga – jedyne krążowniki w NATO – mają wyporność 9800 t, a uważane z najpotężniejsze okręty europejskie, brytyjskie niszczyciele typu 45 mają zalewie 7300 t wyporności – prawie dwa razy mniej od planowanych włoskich okrętów.

Włoski lotniskowiec Cavour w eskorcie niszczyciela typu Orizzonte (w tle) i amerykańskiego krążownika typu Ticonderoga.
Włoski lotniskowiec Cavour w eskorcie niszczyciela typu Orizzonte (w tle) i amerykańskiego krążownika typu Ticonderoga.© US Navy

Według nowego projektu okręt ma być uzbrojony w armatę uniwersalną Volcano kaliber 127 mm i tylko jedno działo Super Rapido, ale za to w aż 12 wyrzutni Sylver. Oznacza to zdolność do przenoszenia 96 pocisków przeciwlotniczych i manewrujących. Do tego zostaną pozostawione wyrzutnie dla szesnastu pocisków przeciwokrętowych Teseo Mk2. Razem da to 112 rakiet gotowych do odpalenia. Będą wśród nich pociski przeciwlotnicze średniego zasięgu Aster 30, CAMM-ER, pociski manewrujące MdCN, a w przyszłości również pociski Aster Block 1NT przeznaczone do zwalczania rakiet balistycznych. Do tego dojdzie jeszcze możliwość bazowania dwóch śmigłowców pokładowych. Uzbrojenie uzupełnią wyrzutnie torped i celów pozorowanych. Porównując to do okrętów już będących w służbie, pojedynczy włoski niszczyciel DDX będzie miał siłę ognia odpowiadającą trzem fregatom FREMM.

Głównym sensorem będzie radar Leonardo Kronos z antenami ścianowymi pracujący na pasmach C i X. Dodatkowo na maszcie zostanie zainstalowany radar dalekiego zasięgu z obrotową anteną pracującą w paśmie L. Do wykrywania okrętów podwodnych będą wykorzystywane śmigłowce, a także sonar zainstalowany w kadłubie oraz sonar holowany.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowe niszczyciele mają mieć ponad 180 m długości i 24 m szerokości. Załoga ma się składać z około 300 oficerów i marynarzy. Napęd zostanie zbudowany w układzie CODOGAL (COmbined Diesel Or Gas And eLectric) polegającym na użyciu szczytowych turbin gazowych i marszowego układu z generatorami wysokoprężnymi i napędowymi silnikami elektrycznymi. Okręt ma się rozpędzać do prędkości ponad 30 węzłów.

Budowa tak dużych okrętów wojennych będzie zmianą trendu w europejskim budownictwie okrętowym, w którym od lat 70. stawiano raczej na mniejsze jednostki za to w większej ilości. Ostatnim europejskim krążownikiem był francuski Colbert, który wszedł do służby w 1959 r. i miał wyporność 11 300 t. Został wycofany w 1991 r. Włoskie niszczyciele nie tylko będą największymi okrętami tej klasy w Europie, ale będą również większe od amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke Flight III i chińskich niszczycieli typu 055, których wyporność mieści się w przedziale 11-13 000 t. Ze względu na swoją wielkość i uzbrojenie włoskie okręty można by z całą pewnością klasyfikować jako krążowniki. Pozwolą one nie tylko na panowanie nad danym akwenem, ale również atakowanie celów lądowych. Będą to okręty gotowe do operowania na wszystkich akwenach świata.

Zalety i wady

Tak duże okręty mają wiele zalet. Skoncentrowanie tak wielkiej siły rażenia na jednym okręcie pozwala im kontrolować znaczny obszar morza oraz wywierać wpływ polityczny na wzór lotniskowców. Są one symbolem potęgi państwa i mogą być wykorzystywane do prezentowania flagi i wywierania nacisku na inne rządy do postępowania zgodnie z interesem Włoch. Ponadto, oferując siłę ognia porównywalną z kilkoma fregatami, wymagają mniejszej załogi niż trzy mniejsze okręty. Dodatkowo ich wielkość i zapas wyporności zapewnia im większą szansę przeżycia w razie trafienia wrogim pociskiem. Wreszcie zapas miejsca na okręcie oraz duża moc silników gwarantują potencjał modernizacyjny i możliwość instalowania nowych sensorów i typów uzbrojenia takich jak broń laserowa czy pociski hipersoniczne.

Zaktualizowany projekt niszczyciela DDX z mniejszą artylerią, ale większą liczbą wyrzutni rakiet.
Zaktualizowany projekt niszczyciela DDX z mniejszą artylerią, ale większą liczbą wyrzutni rakiet.© Fincantieri

Duże okręty mają także swoje wady. Przede wszystkim są bardzo drogie. Jeden niszczyciel typu Arleigh Burke Flight III kosztuje około 2,5 mld dolarów. Szacuje się, że jeden włoski niszczyciel może kosztować około 2 mld euro, czyli tyle co trzy fregaty FREMM. Poza tym wielka siła ofensywna skoncentrowana na pojedynczym okręcie czyni z niego priorytetowy cel dla przeciwnika, który może chcieć go zatopić za wszelką cenę i koncentrować na nim swoje ataki. A utrata tak cennego okrętu może mieć skutki nie tylko wojskowe, ale też polityczne. Zatopienie w czasie wojny o Falklandy w 1982 r. argentyńskiego krążownika General Belgrano całkowicie zneutralizowało argentyńską marynarkę wojenna, która już do końca wojny pozostała bierna w portach. Ponadto jeden okręt nawet z bardzo nowoczesnymi sensorami o dużym zasięgu nie będzie w stanie tak samo dobrze dozorować danego obszaru co właściwie rozmieszczone trzy nawet mniejsze jednostki.

Po zakończeniu planu rozbudowy włoska marynarka wojenna będzie najpotężniejszą na Morzu Śródziemnym. Jest tworzona z myślą o stworzeniu przeciwwagi dla rosnącej w siłę floty tureckiej. Ponadto Włosi zawsze muszą mieć na oku również Libię. W 2020 r., gdy powstawały pierwsze założenia dla niszczycieli DDX liczono się również z rosnącą obecnością na Morzu Śródziemnym także floty rosyjskiej, ale wojna w Ukrainie objawiła wiele jej słabości i wygląda na to, że Rosja będzie musiała powściągnąć swoje ambicje w tym rejonie świata. Dodatkowo nowe niszczyciele będą zapewniały eskortę dla wymienionych na wstępie okrętów lotniczych i desantowych. Ponadto tak potężne okręty mogą przyciągnąć uwagę możliwych klientów eksportowych, na przykład Egiptu czy Indonezji, które od lat korzystają z osiągnięć włoskiego przemysłu okrętowego.

Pierwotna wizja niszczyciela DDX o wyporności 10 000 t.
Pierwotna wizja niszczyciela DDX o wyporności 10 000 t.© Fincantieri
Wybrane dla Ciebie