Iran uzbroił okręty w pociski o zasięgu 2000 km
13 maja w wywiadzie udzielonym agencji informacyjnej Tasnim dowódca marynarki wojennej Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, kontradmirał Ali Reza Tangsiri, poinformował o uzbrojeniu dwóch różnych typów okrętów w zupełnie nowy pocisk manewrujący o zasięgu 2 tys. km.
20.06.2023 | aktual.: 05.07.2023 16:26
Sama ta liczba nie jest nowością, gdyż już wcześniej Teheran chwalił się uzbrojeniem o większym zasięgu. Opracowany (jakżeby inaczej) wyłącznie siłami krajowego przemysłu obronnego pocisk manewrujący Ghadr-474 miał trafić na okręty typu Szahid Mahdawi i Szahid Solejmani. Ten ostatni wyposażono w kilka typów pocisków manewrujących, w tym także o zasięgu 200, 300 i 750 km.
Charakterystyka Ghadra-474 pozostaje nieznana. Narobiono, jak zwykle, dużo szumu, licząc na efekt ewentualnego zastraszenia przeciwnika. Nawet gdyby ujawniono parametry, niezwykle trudno byłoby je zweryfikować. Jak zawsze w takich przypadkach deklaracja o wprowadzeniu do służby pocisku o takim zasięgu wywołuje wiele zamieszania i jak zwykle podawany jest w wątpliwość nie tyle fakt dodania pewnego uzbrojenia, ile jego potencjał. Irańskie media próbują porównywać nowe pociski z Tomahawkami, ale inżynieria wsteczna, która doprowadziła do powstania irańskich odpowiedników pocisków sowieckiej proweniencji, nie może równać się z uzbrojeniem amerykańskim.
Marynarka wojenna Pasdaranów jest też gotowa do użycia nowego pocisku manewrującego przeznaczonego dla jednostek obrony wybrzeża, nazwanego na cześć Abu Mahdiego al-Muhandisa, lidera szyickiej organizacji Kata’ib Hezbollah. Zasięg deklarowany ujawnionej w sierpniu 2020 r. broni to ponad 1000 km. Zdaniem Irańczyków jest wszechstronna i może być odpalana z okrętów, samolotów, a także wyrzutni lądowych. W zasadzie na tym kończy się jakakolwiek wiedza na temat tego uzbrojenia. W te pociski uzbrojono rzekomo wiele irańskich okrętów, ale tak nieprecyzyjne stwierdzenie znaczy tyle co nic.
– Abu Mahdi i dwa inne pociski manewrujące o zasięgu 750 i 2000 km są inteligentne, mogą być kierowane i wystrzeliwane z wyrzutni umiejscowionych na obszarach znajdujących się głębi lądu i za górami, a następnie trafiać w cele położone na morzu – zauważył Tangsiri.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślił również, że cztery okręty typu Szahid Solejmani – Sajjad Szirazi, Hassan Bagheri, Abu Mahdi al-Muhandis i Rais-Ali Delwari – mają zostać przekazane marynarce w bieżącym roku, który kończy się 20 marca 2024 "naszego" r. Zdaniem kontradmirała irańska marynarka jest w pełni przygotowana (w domyśle: na konfrontację z wrogami). Wskazany termin oddania okrętów jest niemal niemożliwy i zapewne jest kolejnym zabiegiem propagandowym mediów.
Według H.I. Suttona w grudniu czwarta jednostka tego typu znajdowała się już w budowie. Do tej pory wiemy – przynajmniej tyle udało się oficjalnie potwierdzić – że w służbie jest tylko jeden katamaran. Wbrew niektórym zapewnieniom nie przekazano marynarce Szahida Bagheriego, siostrzanej jednostki Szahida Solejmaniego, wprowadzonego do służby we wrześniu 2022 r.
Irańskie okręty mają znajdować się na maksymalnym poziomie gotowości i całkowicie kontrolować przestrzeń powietrzną nad Zatoką Perską, a także jej wody, w tym głębiny. Jednostki pływające mają stale monitorować ruchy okrętów i statków wroga w zatoce. Jednocześnie Tangsiri zaznaczył, że kluczowa droga wodna Zatoki Perskiej jest całkowicie bezpieczna.
Teheran zapewnia, że flota okrętów uzbrojonych w pociski manewrującego o zasięgu 2 tys. kilometrów będzie w stanie patrolować nie tylko Zatokę Perską i Zatokę Omańską, ale docierać będzie także do Morza Czerwonego, a w drugim kierunku – Sri Lanki. Marynarka wojenna Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej jest ostatnio oczkiem w głowie tamtejszego reżimu.
Ciągle podkreśla się jej wyjątkowość, a także zdolność do prowadzenia wojny asymetrycznej (nadal nęka żeglugę cywilną w regionie Bliskiego Wschodu, w szczególności zbiornikowce). Uzbrajanie okrętów w pociski dalekiego zasięgu ma sygnalizować, że Iran zmierza do osiągnięcia potencjału do atakowania celów położonych daleko poza wodami terytorialnymi i pozornie bezpiecznymi portami.
Irańskie okręty, takie jak Szahid Mahdawi (do niedawna kontenerowiec Sarwin), nie nadają się do bezpośredniej walki z innymi okrętami. Do samoobrony służą armaty przeciwlotnicze kalibru 23 mm i kilka ciężkich karabinów maszynowych. Mieczem są cztery pociski przeciwokrętowe Ghadir (irańska wersja chińskiego C-802) o zasięgu 200–300 km.
Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo dobrze, ale tylko w pewnym sensie. Irańscy inżynierowie – przekształcając statki cywilne w okręty i uzbrajając je w amunicję krążącą lub pociski manewrujące i balistyczne – przyznają się w istocie do porażki. Instalowanie pocisków manewrujących na zasadniczo komercyjnym zbiornikowcu pokazuje wyzwania, z którymi nie radzi sobie Iran, a nie zaś jego sukcesy. Podkreślić jednak należy, że koncepcje techniczne – czasami wyglądające dziwacznie – nie powinny być ignorowane, podobnie jak pociski, mimo że nie dorównują zachodnim odpowiednikom.
Pozostając w temacie pocisków, warto zauważyć, że Islamska Republika Iranu okresowo chwali się "osiągnięciami" w różnych rodzajach sił zbrojnych. W lutym lotnictwo wojskowe ujawniło położoną w nieujawnionym miejscu podziemną bazę Oghab-44 (Orzeł-44). Wówczas chwalono się premierą pocisku manewrującego Asif. Irańczycy nie podali jego charakterystyk, poprzestając jedynie na ogólnikach zachwalających krajowy sprzęt, w tym dużej sile rażenia oraz zdolności niszczenia pojazdów opancerzonych i budynków.
Asify – które są prawdopodobnie lotniczą wersją pocisku manewrującego ziemia–ziemia Huwajze – stanowią uzbrojenie bombowców Su-24MK służących w 27. Eskadrze Lotniczej. Nie podano nawet deklarowanego zasięgu nowego pocisku. W przypadku pocisku Huwajze wartość ta szacowana jest na 1350 km. Asif, dzięki odpalaniu z samolotu, może mieć zasięg nieco większy.
Nie ma również informacji co do zastosowanego napędu. Być może Asify są napędzane tymi samymi silnikami, które zainstalowano w pociskach Huwajze lub Soumar, czyli irańskimi kopiami czeskich miniaturowych silników turboodrzutowych TJ-100 (znanych pod lokalną nazwą Tolu-10).
Autor: Andrzej Pawłowski