Gorąco na Bliskim Wschodzie. Francuzi zwiększają obsadę swoich fregat

Zapowiadając produkcję fregat nowego typu, Brytyjczycy ogłosili, że będą dążyli do ograniczenia załogi do maksymalnie 50 oficerów i marynarzy. Byłby to kolejny krok na drodze stopniowej redukcji załóg okrętów wojennych. Francuzi dla odmiany dążą do zwiększenia załogi fregat typu FREMM.

Fregata Povence typu FREMM
Fregata Povence typu FREMM
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | CC-BY-2.0, Mark Harkin

19.04.2024 | aktual.: 21.04.2024 19:58

Fregaty typu 23 mają załogę 185-osobową, a nowsze typu 31 załogę 105-osobową. Redukcja załóg z jednej strony jest możliwa dzięki coraz większej automatyzacji i komputeryzacji, a z drugiej jest wymuszona kwestiami demograficznymi i trudnościami w pozyskaniu dla marynarki wojennej odpowiedniej liczby nowych marynarzy. To samo dotyczy się wielu innych zachodnich państw, w tym Francji. W tym ostatnim państwie odnotowano w ostatnim czasie ciekawą zapowiedź zwiększenia załogi fregat typu FREMM. Ma to ścisły związek z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie.

Standardowa załoga francuskiej wersji fregaty FREMM (Aquitaine) wynosi 120 oficerów i marynarzy. Zostanie ona zwiększona o 20 osób do 140. Co przy tym kluczowe dodatkowi marynarze nie obejmą nieobsadzonych do tej pory stanowisk, bo takich nie ma, ale będą stanowili uzupełnienie i zastępstwo dla dotychczasowej załogi. Konieczność zaokrętowania dodatkowych marynarzy to wniosek wyciągnięty po kilku tygodniach operowania fregat Languedoc i Alsace na Morzu Czerwonym, gdzie eskortowały statki cywilne i broniły je przed atakami dronów i pocisków rakietowych wystrzeliwanych przez bojowników Huti z Jemenu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilkutygodniowa działalność na obszarze cały czas zagrożonym atakiem lotniczym wymuszała ciągłe wystawianie wzmocnionych wacht do obserwacji przestrzeni powietrznej, gdzie zagrożenie mogło się pojawić w każdej chwili, a szybkość reakcji decydowała o udanym zestrzeleniu celów lub dopuszczeniu do porażenia żeglugi cywilnej. I chociaż załogi obu okrętów spisywały się doskonale demonstrując znakomite wyszkolenie, utrzymujący się tygodniami stan wysokiego napięcia i gotowości zaczął się negatywnie odbijać na kondycji marynarzy. Zaczęli oni wykazywać oznaki przemęczenia, co zagrażało efektywności działania okrętu. Stąd decyzja o zaokrętowaniu dodatkowych marynarzy, którzy pozwolą na wydzielenie dodatkowego czasu na odpoczynek dla innych załogantów.

Francuska fregata Alsace typu FREMM
Francuska fregata Alsace typu FREMM© Corinne | CC BY-SA 4.0 Deed

Co ciekawe, nie jest to pierwsze zwiększenie załóg na francuskich FREMM-ach. Pierwotnie na okrętach tego typu służyło 96 oficerów i marynarzy. Mimo daleko posuniętej automatyzacji okazało się, że zmuszenie tak małej załogi do obsługi całego okrętu wiąże się z szybkim przemęczeniem marynarzy, nawet w warunkach pokojowych. W związku z tym podjęto decyzję o zwiększeniu etatowej załogi do 108 osób nie licząc do tego piętnastu osób personelu lotniczego do obsługi śmigłowców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Aby dodatkowo polepszyć dobrostan załóg, w 2018 r. francuska marynarka wojenna rozpoczęła pilotażowy program, zgodnie z którym do czterech wytypowanych okrętów były przypisane po dwie pełne załogi. Jest to system znany choćby z atomowych okrętów podwodnych nosicieli pocisków balistycznych mający zmaksymalizować ich czas przebywania w morzu bez konieczności czekania na odpoczynek marynarzy. Podobnie jak ma to miejsce na wspomnianych okrętach podwodnych, wprowadzenie dwóch załóg miało pozytywny skutek również dla fregat. Liczba dni spędzanych w morzu przez okręty zwiększyła się z 123 do 162, co oznacza 33% wzrost gotowości operacyjnej, a ponadto liczba zwolnień lekarskich zmniejszyła się.

Fregata Languedoc w eskorcie amerykańskiego lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower
Fregata Languedoc w eskorcie amerykańskiego lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower© US Navy | MC3 Sawyer Haskins

W kolejnych latach będzie można obserwować starcie dwóch koncepcji: dalszej redukcji załóg i zwiększania automatyzacji, a z drugiej zwiększania liczebności załóg dla wzmocnienia gotowości operacyjnej i utrzymywania zdolności bojowych w rejonie konfliktu przez dłuższy okres czasu. Na razie trend wydaje się wskazywać na przewagę okrętów z bardziej licznymi załogami.

Na bazie doświadczeń w czasie pokoju i operacji bojowych Francuzi zwiększają obsady swoich okrętów. Brytyjczycy zaangażowani w bardzo podobne misje używają głównie niszczycieli typu 45 z 190-osobową załogą i fregat typu 23 z 185-osobową załogą. Koniem roboczym amerykańskiej floty są niszczyciele typu Arleigh Burke z ponad 300-osobową załogą, a koncepcję okrętów LCS o załogach liczących około 70 marynarzy uznano za chybioną i Amerykanie się z niej wycofują. Wyjątkiem pozostają wspomniane na wstępie brytyjskie fregaty typu 32. Gdy wejdą do służby okaże się, czy Royal Navy i Babcock nie wykazały się nadmiernym entuzjazmem.

Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora

Źródło artykułu:konflikty.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)