Co się stało z neandertalczykami? Naukowcy mają hipotezy
Potrzeba było kilku podejść, by świat nauki w ogóle zauważył, że istnieli. Teraz zapewne trzeba będzie kolejnych dekad, aby wyjaśnić, co się z nimi stało?
13.10.2023 13:44
Trochę czasu musiało upłynąć, zanim naukowcy w ogóle zorientowali się, że istniał ktoś taki jak neandertalczycy. Gdyby w porę zdano sobie z tego sprawę, nazwa tego krewnego naszych przodków brzmiałaby zupełnie inaczej. Otóż w roku 1829 w Engis w Belgii znaleziono fragmenty szkieletu dziecka w wieku 3 lat. Nikt jednak wówczas nie pomyślał, że możemy mieć do czynienia z nowym gatunkiem. Kolejne podejście to z rok 1848 i Gibraltar. Tym razem w jaskini Forbes’ Quarry natrafiono na następne szczątki, ale również nie zwrócono na nie większej uwagi.
Aby świat nauki zmienił zdanie o powyższych znaleziskach, potrzeba było nowego odkrycia, zdeterminowanego człowieka i trochę szczęścia. Tym właściwym człowiekiem okazał się archeolog Johannes Carl Fuhlrott, który prowadził prace badawcze w znajdującej się w pobliżu Düsseldorfu dolinie Neander (w języku niemieckim nosi ona nazwę Neandertal). I w tej chwili poznaliśmy już pochodzenie nazwy Homo neanderthalensis. Właśnie w tej dolinie, a konkretnie w warstwie wapiennej Fuhlrott odnalazł szkielet neandertalczyka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To na pewno zwierzę ze zwyrodnieniami!
Nie był to jednak szkielet kompletny. A zrekonstruowanie całości stanowiło pewne wyzwanie. Znaleziono wtedy: górną część czaszki, kości ramienia, przedramienia, fragmenty łopatki, żeber i miednicy, a także kości udowe. Generalnie elementów naukowcy mieli sporo, ale odtworzenie wyglądu głowy było utrudnione ze względu na brak kości twarzy. Sama zaś czaszka trafiła do francuskiego chirurga Paula Broci. Był on cenionym w tamtym czasie specjalistą w zakresie ich budowy. Po badaniu zawyrokował, że ponieważ różni się ona budową od czaszek ludzi współczesnych, zapewne należała do jakiejś formy praczłowieka.
Ta teza znalazła swoich przeciwników, m.in. w Niemczech. Oto bowiem np. lekarz z Berlina Rudolf Virchow twierdził, że taka czaszka musiała należeć do zwierzęcia, tyle że cierpiącego na jakąś chorobę kości lub wrodzone zwyrodnienie. Jednak naukowcy tym razem przyjęli do wiadomości, że odkryty został nowy gatunek praczłowieka. Przyczyniło się to też nareszcie do prawidłowej identyfikacji szczątków z Gibraltaru, co stało się w roku 1864. Szkielet dziecka z Engis musiał na swoją kolej czekać bardzo długo, bo aż do roku 1936.
Prymitywny małpolud czy "cywilizowany" praczłowiek?
W późniejszych latach znajdowano kolejne szkielety neandertalczyków: we Francji, Włoszech, w Belgii, Hiszpanii, Chorwacji, Palestynie czy Rosji. Zaczęto też zastanawiać się, z kim mamy tutaj do czynienia? Czy neandertalczyk wykazywał się jakąś formą inteligencji? Czy też był tylko kolejnym małpoludem? Niestety przez dziesięciolecia pokutował pogląd, zgodnie z którym naukowcy skłaniali się ku tej drugiej wersji. A wszystkiemu po części winien był pewien przypadek.
Otóż we Francji w 1909 roku znaleziono tzw. szkielet z La Chapelle. Zrekonstruowano go. I rezultat okazał się dość nieciekawy. Tyle tylko, że akurat ten szkielet rzeczywiście był w dużej mierze zdeformowany. Obecne były w nim cechy patologiczne. A zatem uzyskany obraz był zwyczajnie zafałszowany. Konieczne były dopiero kolejne rekonstrukcje następnych szkieletów, już z lat 50. XX wieku, by zupełnie inaczej spojrzeć na neandertalczyka. I zaczęto wtedy dostrzegać w nim cechy ludzkie.
Dla pełnej rehabilitacji neandertalczyków istotne było coś jeszcze: zwrócenie uwagi na fakt, że jego czaszka, a raczej puszka mózgowa miała pojemność porównywalną z człowiekiem współczesnym. Ba, nawet potrafiła być większa. Pojemność mózgu neandertalczyków wynosiła ok. 1600 cm3. Pomimo podobnych rozmiarów mózg neandertalczyków miał jednak nieco inną funkcjonalność niż nasz. Duże znaczenie miało dla nich np. widzenie w ciemności oraz zachowanie równowagi. Natomiast zapewne słabiej rozwinięte były u nich kompetencje w zakresie nawiązywania więzi społecznych.
Ta forma człowieka nieco się spóźniła z ewolucją
Co się zaś tyczy innych ich wymiarów w porównaniu z nami: byli od nas nieco niżsi. Ich średni wzrost wynosił w przypadku płci męskiej 170 cm, a żeńskiej 150 cm, natomiast waga odpowiednio około 84 kg i 80 kg. Jak wyglądali? Byli dość krępej budowy ciała. Co się tyczy ich czaszek i twarzy: ich czoło było pochylone, ale dość niskie. Posiadali silnie rozwinięte wały nadczołowe, z kolei w ich żuchwie brakowało charakterystycznej dla nas kostnej bródki. Zresztą ich podbródek był nieco cofnięty. Nosy neandertalczyków były dość wydatne. Co ciekawe, ich kości udowe były dość grube, a jednocześnie wygięte.
Neandertalczycy żyli od około 125 000 lat temu do mniej więcej 40–30 000 lat temu. Terytorialnie ich występowanie było ograniczone do Bliskiego Wschodu, Południowo-Zachodniej Azji i południowej części Europy. W ich kontekście pewna kwestia jest dość interesująca. Otóż wyginęli oni w czasie, kiedy pojawili się już Homo sapiens. Natomiast faktem jest, że neandertalczyk był prostą, dość jednak prymitywną formą ludzką, która współistniała stosunkowo późno na ścieżce ewolucyjnej z formami bardziej zaawansowanymi. Jak zaś podaje profesor Andrzej Borman: najpóźniejsze jego ślady pochodzą z jaskiń na Gibraltarze. Czyli w pewnym sensie można powiedzieć, że w ich przypadku historia zatoczyła koło.
Nie byli tacy prymitywni, jak moglibyśmy sądzić
Jacy w ogóle byli neandertalczycy? Co potrafili? Generalnie należeli do społeczności zbieracko-łowieckich. Żyli w niezbyt dużych grupach, w niewielkich osadach (jaskiniach, niszach skalnych itp.). Raczej się od nich nie oddalali. Wiemy, że troszczyli się o słabszych. Umieli polować nawet na większe zwierzęta typu renifery, nosorożce włochate, mamuty, niedźwiedzie. Używali przy tym np. dzid. Generalnie nie była im obca umiejętność wytwarzania prostych, zaostrzonych narzędzi z kamienia lub kości zwierząt. Niekiedy znajdowano je przy szkieletach.
Co ciekawe, po pierwsze chowali swoich zmarłych, a po drugie w miejscach ich pochówków odnajdujemy zwykle ślady po pożywieniu czy przedmioty codziennego użytku. Ponadto neandertalczycy mieli zwyczaj pokrywania zwłok ochrą. Natrafiono na ponad 50 miejsc pochówku tego typu. Czy to wszystko świadczy, że wierzyli w jakąś formę życia pozagrobowego? Wiadomo, że wytwarzali nie tylko przedmioty, które mogły mieć jakieś praktyczne zastosowanie. Spotykano proste naszyjniki ich produkcji, czy np. przedziurawione zęby zwierząt, które mogły być dla nich amuletami.
Również ciekawym pytaniem w kontekście neandertalczyków jest: czy potrafili mówić? Uważa się, że tak. Chociaż pewne różnice anatomiczne w porównaniu do nas mogły im to utrudniać. Chodzi tu np. o wyżej położoną krtań. Jednak budowa kości gnykowej sugeruje, że ich krtań miała już bardziej współczesną formę. Poza tym można podejrzewać, że wytwarzanie niektórych przedmiotów wymagało jednak od nich w miarę precyzyjnego porozumiewania się. Kolejny dowód to wykształcone w ich mózgu ośrodki mowy. I przede wszystkim genetyka nie kłamie: w roku 2007 odkryto u neandertalczyków obecność genu, który zbliżony jest do ludzkiego, powiązanego właśnie z umiejętnością mówienia.
Wyginęli przez... niebezpieczne związki?
To, co do tej pory budzi kontrowersje w kontekście neandertalczyków, to powody ich wyginięcia. Powstało na ten temat wiele różnych koncepcji. I jeden główny podejrzany: Homo sapiens. Jak zostało to już wspomniane, neandertalczycy zaczęli znikać, kiedy w ich otoczeniu pojawili się ludzie rozumni. Czy oznaczało to zatem, że zostali przez nich wymordowani? To właśnie zakładała pierwsza hipoteza. Homo sapiens posługiwali się bardziej zaawansowaną bronią, chociażby miotaną. Czy mogli uznać bardziej prymitywnych od nich neandertalczyków po prostu za kolejną zwierzynę? Brak jest dowodów antropologicznych na poparcie tego założenia.
Istnieje również podzielany przez wielu naukowców pogląd, zgodnie z którym neandertalczycy zostali po prostu genetycznie wchłonięci przez Homo sapiens. W przeszłości dochodziło do krzyżowania się obu gatunków, na skutek czego ich materiał genetyczny zaczął powoli się rozmywać, zanikać. Tym bardziej że populacje neandertalczyków w porównaniu do naszych bezpośrednich przodków były mniej liczne.
Pojawiają się też sugestie mówiące o tym, że decydującą rolę odegrały tutaj partnerki. Po pierwsze, neandertalki mogły rodzić dzieci większe, bardziej rozwinięte, a ich ciąża trwała do 12 miesięcy. Świadczy o tym budowa ich układu rozrodczego. Przedstawicielki Homo sapiens mogły zatem wydawać większą ilość potomstwa. Ponadto brane jest pod uwagę, że w przypadku krzyżowania się samców neandertalczyków z samicami z Homo sapiens dziedziczenie odbywało się głównie "po kądzieli". A zatem to właśnie wchodzenie w relacje intymne z tymi sąsiadami mogło nie wyjść neandertalczykom na zdrowie.