Chińska tortura wodna. Bezbolesny sprzęt, który łamał ludzką wolę

Chińska tortura wodna. Bezbolesny sprzęt, który łamał ludzką wolę

Bezbolesna tortura, która potrafiła złamać wielu
Bezbolesna tortura, która potrafiła złamać wielu
Źródło zdjęć: © Domena publiczna, Erik Palmqvist
17.06.2023 09:01, aktualizacja: 18.06.2023 08:40

Ludzie wymyślili wiele okrutnych tortur, które stawały się źródłem niewyobrażalnego bólu. Ale co powiedzielibyście na taką, która w ogóle nie boli? Taka była właśnie chińska tortura wodna - sprzęt nie miał zadawać fizycznego bólu, lecz wpływać na ludzką psychikę.

Dlaczego ta straszliwa tortura, mająca w założeniu łamać wolę człowieka, została tak nazwana – nie jest jasne. W każdym razie jej autor nie wspomina o żadnych starożytnych chińskich jej korzeniach. Na czym polegała? Otóż delikwent był sadzany na krześle. Jego ręce, nogi, a zapewne także i głowa były unieruchamiane. Ponad skazańcem na specjalnym stelażu umieszczone było wiadro lub inny pojemnik z wodą, która przez niewielki otwór miarowo skapywała na jego głowę. W założeniu miało to w pewnym momencie doprowadzić do pomieszania zmysłów. Jest to zresztą jeden z tych czynników, który sprawia, że budzi ona zainteresowanie – ponieważ nie ma ona na celu uszkodzenia ciała, ale psychiczne złamanie torturowanej osoby.

Chińska tortura z… Włoch?

Jako pomysłodawcę tej metody dręczenia ludzi uważa się pewnego włoskiego prawnika, żyjącego w XVI wieku. Nazywał się Hippolytus de Marsiliis. Zresztą (zaskakujące, czym zajmowali się kiedyś prawnicy) zawdzięczamy mu także rozważania na temat innej metody torturowania potencjalnych podejrzanych: poprzez pozbawianie ich snu. Skąd w ogóle w jego głowie zrodził się pomysł na taką torturę wodną? Najczęściej wspomina się, iż pewnego dnia obserwował krople wody, które lądowały na kamieniu. A że "kropla drąży skałę", Marsiliis zaczął się zastanawiać, jaki efekt uzyskalibyśmy, gdybyśmy spróbowali tego samego z ludzką głową? Oczywiście trudno byłoby się tutaj spodziewać analogicznego efektu.

Rekonstrukcja aparatury do chińskiej tortury wodnej z berlińskiego muzeum
Rekonstrukcja aparatury do chińskiej tortury wodnej z berlińskiego muzeum© CC BY-SA 4.0, © JD (de.wikipedia.org)

Jak słusznie zauważa Darius Rejali, w ówczesnej Europie do dyspozycji śledczych były tak zróżnicowane metody wymuszania zeznań, jak przypalanie, rozciąganie czy chłosta. A zatem coś tak powolnego i nieefektywnego, jak chińska tortura wodna, nie miało przyszłości. Zresztą stosowano i inne sposoby dręczenia ludzi przy pomocy wody – chociażby podtapianie czy zmuszanie podejrzanych do picia absurdalnych ilości płynów. Mimo to na pewien czas tortura ta zyskała akceptację króla Francji, który ustanowił ją jedną z kar dla czarownic, wiedźm oraz bluźnierców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z biegiem czasu była ona coraz rzadziej wykorzystywana. Gdzieniegdzie można znaleźć jeszcze wzmianki, że stosowała ją hiszpańska inkwizycja. Jednakże w kolejnych wiekach znalazła ona całkiem nowe zastosowania. Np. w więzieniach. Jedno z tych zastosowań okazało się dość niezwykłe i… szokujące.

Zastosowanie… terapeutyczne? Książka Mary de Young opisująca najróżniejsze szokujące praktyki leczenia pacjentów zakładów psychiatrycznych od połowy XVIII do połowy XX wieku zawiera zaskakującą wzmiankę dotycząca chińskiej tortury wodnej. Otóż okazuje się, że był czas, kiedy tego typu praktyki wykorzystywano w charakterze metod terapeutycznych. Autorka opisuje procedurę, do której wykorzystywana była "kapiąca maszyna" – praktycznie tożsama z chińską torturą wodną. Ponad skrępowanym pacjentem znajduje się wiadro z zimną wodą, która miarowo spływa mu na głowę, przy czym dodatkowo pacjent ma zasłonięte oczy.

Tego typu pseudometody terapeutyczne były stosowane w XIX wieku w instytucjach dla osób psychicznie chorych w Rosji, Niemczech i Francji. W kontekście Rosji autorka wspomina o niewielkim zakładzie w Połtawie, w którym znajdowało się nie więcej niż 20 pacjentów. Spali na podłogach pokrytych słomą, a w ciągu dnia wystawiano ich na działanie "kapiącej maszyny". Przy czym była to bardziej forma kary niż rzeczywistej terapii.

Co do samych rzekomych właściwości terapeutycznych: chińską torturę wodną stosowali przede wszystkim zwolennicy tzw. szkoły somatycznej, według której źródło chorób psychicznych miało podłoże organiczne. W ten sposób próbowano leczyć np. bóle głowy o charakterze nerwicowym lub bezsenność. Te przypadłości miały być powodowane przez nadmiar krwi w głowie, który jednocześnie miał być powodem niepoczytalności…

Wariant bardziej iluzjonistycznyJest możliwe, że do popularyzacji wyrażenia "chińska tortura wodna" przyczynił się słynny iluzjonista Harry Houdini. W jednej ze swoich sztuczek wykorzystywał on dość specyficzną konstrukcję. Była to prostopadłościenna komora ze szklanymi ścianami. Co ma ona wspólnego z chińską torturą wodną? Otóż komora ta została nazwana Chinese Water Torture Cell. Oczywiście bynajmniej nie chodziło o to, że Houdini siadał w niej na krześle, a publiczność mogła obserwować, ile kropli przyjmie na swoją głowę, zanim z jego psychiką zacznie się dziać coś niepokojącego. Takie show z pewnością nie byłoby zbyt spektakularne.

fot.https://lccn.loc.gov/96518829
Jest możliwe, że do popularyzacji wyrażenia „chińska tortura wodna” przyczynił się słynny iluzjonista Harry Houdini.
fot.https://lccn.loc.gov/96518829 Jest możliwe, że do popularyzacji wyrażenia „chińska tortura wodna” przyczynił się słynny iluzjonista Harry Houdini.© Licencjodawca

Jak zatem to działało? Otóż na samym początku, jeszcze poza komorą, nogi Houdiniego powyżej kostek były zamykane w czymś w rodzaju dybów. Następnie ten element konstrukcji był unoszony do góry i przenoszony (wraz z iluzjonistą, zwisającym głową w dół) na wysięgnikach nad komorę, która już w tym momencie była wypełniona wodą. Następnie Houdiniego, który wcześniej demonstracyjnie robił kilka głębszych wdechów, zanurzano w komorze.

Następowała chwila napięcia, ponieważ dookoła Chinese Water Torture Cell rozpościerano kotarę, za którą wielki iluzjonista miał uwolnić się z pułapki. I po niespełna dwóch minutach rzeczywiście pojawiał się przed publicznością, ociekający wodą, ale już całkowicie wolny i tryumfujący. W jaki sposób był w stanie się wydostać? Cóż, w iluzji nic nie jest takie, jak się wydaje. Wszystko opierało się na fałszywej konstrukcji samej komory, która pozwalała Houdiniemu na wydostanie nóg, zaczerpnięcie powietrza (komora nie była do końca wypełniona wodą) oraz otwarcie zamków.

Weryfikacja mitu i upiorny e-mail

Wbrew temu, o czym być może myślał pomysłodawca tortury, raczej trudno byłoby się spodziewać, że kolejne krople będą w stanie np. wywiercić otwór lub chociażby spowodować pęknięcie w ludzkiej czaszce. Czy jednak można powiedzieć, że ta metoda jest w ogóle w jakimkolwiek stopniu skuteczna? Nie brakuje ludzi, którzy próbują się o tym przekonać na własnej skórze, czego przykłady można odnaleźć chociażby na YouTubie.

Dlaczego ta straszliwa tortura, mająca w założeniu łamać wolę człowieka, została tak nazwana – nie jest jasne.
Dlaczego ta straszliwa tortura, mająca w założeniu łamać wolę człowieka, została tak nazwana – nie jest jasne.© Domena publiczna, Erik Palmqvist

Słynna próba zastosowania tej słynnej tortury została podjęta przez twórców popularnego programu "Pogromcy mitów". I uznali ten konkretny mit za prawdopodobny (w nomenklaturze programu – plausible). W jego weryfikacji wzięli udział Adam Savage i Kari Byron. Różnica polegała na tym, że Adam Savage siedział wygodnie na obłożonym folią fotelu, natomiast głowa, ręce oraz nogi Kari Byron zostały skrępowane. I wydaje się, że właśnie to zadecydowało o tym, iż kobieta chciała wycofać się z eksperymentu znacznie wcześniej.

Najdziwniejsze było jednak to, co stało się już po emisji tego odcinka programu. Otóż jego autorzy otrzymali e-mail z konta, które zostało później usunięte. Autor wiadomości napisał, że łatwość, z jaką można poradzić sobie z chińską torturą wodną, wynika z tego, że krople spadają w regularnych odstępach. Natomiast sprawienie, by trafiały w głowę torturowanej osoby w sposób całkowicie losowy, z pewnością byłoby w stanie takiego kogoś złamać. Ten, kto wysłał e-maila, podał nawet konkretny limit czasowy: miałoby się to stać w ciągu 20 godzin. W "Pogromcach mitów" nigdy nie powrócono już do tego tematu, a i tożsamości autora e-maila nigdy nie udało się ustalić. Czyżby jednak rzeczywiście to na kimś sprawdził?

Bibliografia

  1. Begley, Houdini. The Elusive American, Yale University Press, New Haven 2020.
  2. Emmanuel, Extreme Encounters. How it Feels to Be Drowned in Quicksand, Shredded by Piranhas, Swept Up in a Tornado, and Dozens of Other Unpleasant Experiences…, Quirk Productions, Inc., Philadelphia 2002.
  3. Fennell, Treatment Without Consent. Law, psychiatry and the treatment of mentally disordered people since 1845, Routledge, Abingdon 1996.
  4. Kalush, L. Sloman, The Secret Life of Houdini: The Making of America’s First Superhero, Atria Books, New York 2006.
  5. Lamont, J. Steinmeyer, The Secret History of Magic. The True Story of the Deceptive Art, Penguin Random House LLC, New York 2018.
  6. Logan, Chinese Water Torture: Insanity or Illusion?, oddfeed.net, dostęp: 26.05.2023.
  7. Margaritoff, The Disturbing History Of Chinese Water Torture — And How It Drove Victims Insane, allthatsinteresting.com, dostęp: 26.05.2023.
  8. Rejali, Torture and Democracy, Princeton University Press, Princeton 2007.
  9. de Young, Encyclopedia of Asylum Therapeutics, 1750-1950s, McFarland & Company, Inc. Publishers, Jefferson 2015.
Źródło artykułu:ciekawostkihistoryczne.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)