Przyjrzeli się wojnie. Tyle lat Rosji zajęłoby zajęcie całej Ukrainy
Od listopada 2022 r. Rosja zdobyła mniej niż 1 proc. terytorium Ukrainy - wynika z raportu grupy DeepState, która zajmuje się monitorowaniem sytuacji na froncie. Już wcześniej analitycy Forbesa wyliczyli, że w tym tempie Rosja potrzebowałaby 230 lat na zajęcie całego terytorium Ukrainy, co byłoby okupione 110 milionami ofiar po stronie agresora.
Obecnie Rosjanie kontrolują ok. 20 proc. powierzchni Ukrainy. Większość tych terenów zostało zajętych w pierwszych dniach wojny, a w ciągu ostatnich trzech lat tempo inwazji znacznie spowolniło. Grupa DeepState wskazuje, że 12 listopada 2022 r. pod rosyjską okupacją znajdowało się 108 tys. 651 kilometrów kwadratowych Ukrainy. Od tego czasu powierzchnia okupowanych terenów wzrosła o 5842 kilometrów kwadratowych, co stanowi niecały jeden proc. powierzchni Ukrainy.
"Rosja jest w krytycznym położeniu"
Dane grupy DeepState są przywoływane przez rumuński serwis o tematyce obronnej Defense Romania. "Prawda jest taka, że Ukraina jest wyczerpana po trzech i pół roku wojny, ale Rosja znajduje się w krytycznym położeniu, a jej gospodarka została zahamowana przez międzynarodowe sankcje i jest sztucznie wspierana tylko przez ogromne zamówienia sprzętu wojskowego i sprzedaż ropy do Indii i Chin.Tak więc wypowiedzi niektórych ekspertów dotyczące rychłego upadku frontu pomagają tylko w propagandzie Kremla" - ocenia autor publikacji w DR Ciprian Dumitrache.
Jego zdaniem przyjęcie warunków zakończenia wojny proponowanych przez Moskwę jest zagrożeniem dla państw wschodniej flanki NATO. "Prawdziwą stawką jest przekształcenie Ukrainy w państwo satelickie typu białoruskiego i stworzenie >>strefy buforowej<< pomiędzy Zachodem a Rosją" - twierdzi Dumitrache.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego jest problem z recyklingiem plastiku?
Nowy pocisk Ukraińców
Przypomnijmy, że niedawno Ukraińcy ujawnili istnienie nowego typu pocisku, który - zdaniem niektórych ekspertów - ma szansę zmienić układ sił na froncie. Pocisk manewrujący FP-5 Flamingo, bo o nim mowa, zyskał międzynarodowe zainteresowanie dzięki swoim imponującym parametrom. Broń produkowana przez ukraińską firmę Fire Point ma zasięg 3 tys. km, co oznacza, że jest w stanie razić cele w całej europejskiej części Rosji.
Pocisk jest już w seryjnej produkcji, a do października planowane jest zwiększenie produkcji do 200 jednostek miesięcznie. Flamingo wyróżnia się dużą głowicą bojową o masie 1150 kg, chociaż - jak podaje ekspert ds. obronności Jarosław Wolski - wartość ta może być o połowę niższa.
Fabian Hoffmann, ekspert ds. rakiet na Uniwersytecie w Oslo, uważa z kolei, że Flamingo może znacząco wpłynąć na równowagę sił w regionie. "Jeśli Ukraina może rozmieścić 3 tys.-5 tys. takich pocisków, dalsza agresja stanie się niemożliwa" - napisał w serwisie X.
Flamingo przypomina amerykański pocisk MGM-13 Mace z okresu zimnej wojny, co podkreślają analitycy z Defense Express. Pocisk ten, mimo swoich dużych rozmiarów, jest zoptymalizowany pod kątem masowej produkcji dzięki prostemu projektowi skrzydeł i braku kontenerowego systemu startowego.