Prosty sposób na domowe piwo. Teraz każdy będzie warzył?
Firma PicoBrew zapowiedziała wprowadzenie do sprzedaży urządzenia, mającego skrajnie uprościć warzenie piwa w domowych warunkach. Sam producent nazywa je "drukarką 3D do piwa", ale bliższe rzeczywistości jest chyba porównanie z ekspresem do kawy.
27.10.2015 | aktual.: 03.02.2016 16:11
Miłośnicy piwa, a w szczególności jego samodzielnego warzenia, mogli już słyszeć o PicoBrew. Firma zasłynęła urządzeniem o nazwie Zymatic, które znacząco upraszczało pracę piwowarów-amatorów. Jego główną zaletą było coś niezwykle ważnego dla piwowara-amatora – możliwość uczynienia całego procesu _ powtarzalnym _. Po ustaleniu dokładnych proporcji użytych ziaren zbóż, chmielu i wody oraz innych parametrów, wszystko można zapisać, by w razie sukcesu użyć ponownie.
Jak bowiem zwracają uwagę piwowarzy-amatorzy, stworzenie dobrego piwa _ przypadkiem _ udać się może każdemu. Schody zaczynają się wtedy, kiedy wyczyn ten trzeba powtórzyć. Szczególnie w warunkach domowych.
- Dwa najważniejsze czynniki mające wpływ na smak to higiena i czystość w procesie warzenia oraz prawidłowo przeprowadzona fermentacja. Niewystarczająca higiena skutkuje infekcjami i mikroinfekcjami, które są najczęstszym problemem u początkujących piwowarów. Natomiast nieoptymalna fermentacja powoduje powstanie w piwie związków mających negatywny wpływ na jego smak i aromat, takich jak diacetyl, aldehyd octowy czy wyższe alkohole. Diabeł często siedzi w szczegółach i trzeba jednak samemu nabrać doświadczenia i zepsuć pewną ilość warek zanim osiągnie się wysoki poziom jakości – tłumaczy nam Krzysztof Zach, piwowar-amator z Gdańska.
Wszystko to sprawia, że samodzielne warzenie potrafi być nie lada wyzwaniem.
- Największa trudność to moim zdaniem zapewnienie optymalnych warunków fermentacji, czyli głównie utrzymanie właściwej temperatury, właściwe natlenienie brzeczki piwnej i zapewnienie odpowiedniej ilości zdrowych drożdży. Jeżeli piwowar potrafi zapewnić identyczne warunki fermentacji dla kolejnych piw (o co niełatwo w domu), to nie będzie większych problemów z powtarzalnością. Ale sprawa nie jest prosta, bo mamy do czynienia z żywymi ogranizmami, które mają swoje "humory". W domu nie mamy możliwości policzenia drożdży ani zbadania w jakiej są kondycji - dodaje Zach.
To właśnie odróżnia doświadczonych miłośników tej sztuki od początkujących adeptów – ci pierwsi są w stanie po wytworzeniu atrakcyjnej kompozycji smakowej powtórzyć cały proces i uzyskać ją raz jeszcze. Zanim jednak dojdą do tej wprawy, muszą poświęcić dużo czasu na doskonalenie swoich umiejętności. Zymatic rozwiązywał ten problem – recepturę wprawdzie wciąż trzeba wprowadzić do niego ręcznie, ale po jej zaprogramowaniu i zapisaniu można ją powtarzać w nieskończoność, uzyskując zawsze ten sam efekt.
Są oczywiście tacy, którzy twierdzili, że takie mechaniczne odtwarzanie wszystkich parametrów pozbawia cały proces "magii". Pomysł PicoBrew został jednak generalnie doceniony w kręgach piwowarów. I to zarówno przez amatorów jak i niewielkie browary – te ucieszyły się przede wszystkim na możliwość łatwego wypróbowania nowych pomysłów na receptury bez angażowania w to całego procesu produkcyjnego.
Kosztujący 2 tysiące dolarów Zymatic pozostaje więc atrakcyjną propozycją dla pasjonatów sztuki warzenia piwa, jego producent chce jednak teraz sięgnąć jeszcze szerzej. Swoje nowe urządzenie, nazwane po prostu Pico, kieruje na rynek masowy. Dzięki niemu produkcja piwa ma być tak łatwa jak przygotowanie kawy w domowym ekspresie.
Przede wszystkim tańsze o połowę od Zymatica urządzenie sprzedawane będzie z zaprogramowanym zestawem przepisów. Pochodzić mają one od światowej klasy browarników-rzemieślników. Ponad 50 rozmaitych małych browarów zgodziło się podzielić z producentem swoimi recepturami w nadziei, że pomoże im to w zyskaniu szerszej rozpoznawalności.
I tak posiadacz Pico będzie musiał tylko kupić specjalną paczkę PicoPak (mają one kosztować 19 dolarów), w której znajdować będą się składniki, wystarczające do wyprodukowania 5 litrów piwa. Umieszcza się ją w specjalnym podajniku, wybiera żądany gatunek piwa, włącza urządzenie, a ono już zajmuje się resztą. Cyrkulując podgrzaną wodę wyciąga słody i ekstrakt z chmielu. Cały proces zajmuje około dwóch godzin. Później do beczki dodać należy drożdże i odczekać od 5 do 7 dni. Po tym czasie piwo będzie gotowe, by przelać je np. do butelek.
Pico nie będzie pozwalał na żadne modyfikacje zaprogramowanych w nim przepisów – użytkownik będzie mógł jedynie ustalić poziom goryczki i zawartość alkoholu docelowego trunku. Całą resztą zajmować się będzie maszyna. Jej twórcy nie ukrywają, że chcą trafić przede wszystkim do tych miłośników piwa, którzy dotychczas znacznie bardziej interesowali się jego spożywaniem niż produkcją. Liczą, że możliwość przygotowania w domu wysokiej jakości świeżego piwa, dorównującego smakiem najbardziej znanym rzemieślniczym markom spotka się z dużym zainteresowaniem.
Dla tych, którzy połkną bakcyla i będą chcieli tworzyć własne przepisy, wciąż przeznaczony będzie droższy Zymatic. Również kompozycje do niego znaleźć można w internecie, chociaż oczywiście tutaj trudno szukać dzieł znanych browarników – ci jednak wolą zachowywać swoje sekrety. I dlatego właśnie Pico jest tak ciekawe – dzięki temu, że przepisy nie są widoczne dla użytkownika i nie można ich modyfikować, mogą one pochodzić od uznanych producentów, którzy zgodzili się podzielić swoją wiedzą z producentem.
Urządzenie trafić ma do masowej sprzedaży na wiosnę przyszłego roku. PicoBrew zapewnia, że wtedy też powszechnie dostępne będą pakiety PicoPak. Sprzedawać ma je m.in. Amazon. Pico kosztować będzie tysiąc dolarów, jednak w przedsprzedaży w serwisie Kickstarter urządzenie można kupić o połowę taniej.
A co uważa o tym pomyśle nasz rozmówca?
- Do pomysłu PicoBrew trudno mi się odnieść, bo nie próbowałem piwa tam uwarzonego. Na pewno jest to sposób nieporównywalnie szybszy, wygodniejszy i mniej pracochłonny od tradycyjnego warzenia. Jeżeli piwo uwarzone przez PicoBrew będzie chociaż zbliżone w smaku do tradycyjnego domowego, to z pewnością niektórzy będą zadowoleni z tego urządzenia, bo nie każdy ma czas, sprzęt i warunki do domowego warzenia – mówi Krzysztof Zach.
_ Dominik Gąska _