Pożar zniszczył jego budkę z hamburgerami. Reakcja internautów była niesamowita
Rzucił wszystko i… nie, nie wyjechał w Bieszczady. Za to otworzył budkę z hamburgerami, która niestety doszczętnie spłonęła. Dzięki internetowi ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie.
12.12.2017 | aktual.: 12.12.2017 10:46
“Pracowałem w agencjach reklamowych, byłem grafikiem, przez jakiś czas robiłem koszulki marki Monty & Doyle. Praca na etacie wypaliła mnie doszczętnie, a z koszulek nie byłem w stanie utrzymać rodziny” - opisuje swoją historię Kuba. Dlatego postanowił założyć budkę z hamburgerami, by w pracy wreszcie czuć się jak w domu.
W listopadzie nieubezpieczona budka jednak spłonęła. Policja wciąż nie wie, co było przyczyną pożaru. Na wieść o doszczętnym zniszczeniu Zuom - tak nazywała się hamburgerownia - fani natychmiast zalali facebookowy profil budki wpisami. Masa klientów chciała pomóc, prosiła o podanie numeru konta, by wpłatami przyczynić się do odbudowy interesu.
“Ogień był dla mnie szokiem, ale nie takim jak Wasze pozytywne reakcje. Na przykład gruzowisko uprzątneliśmy razem w jeden weekend, bo z pomocą przyszło dobre 50 osób. Myślałem, że będę to sprzątał z miesiąc” - pisał Kuba.
Miłośników Zuom chętnych do pomocy było tak dużo, że Kuba założył zbiórkę na portalu polakpotrafi.pl. Środki miały pomóc odbudować Zuom. Potrzebne było “tylko” 35 tys. zł, a na jego koncie już jest prawie 60 tys. A do końca akcji pozostało jeszcze 12 dni.
“Otwieram szeroko oczy ze zdumienia, Karlos, gdy widzę, że wokół budy z bułami udało Ci się zgromadzić prawdziwą, pomagającą społeczność” - piszą wpłacający.
Przykład odbudowy Zuom jest świetnym dowodem na to, jak pomocny może być internet. Za pomocą Facebooka chętni skrzykują się, by działać w terenie i na miejscu pomagać innym. Takie portale jak polakpotrafi.pl w krótkim czasie pozwalają zebrać odpowiednie środki, dzięki którym można zrealizować marzenia.
Zobacz także
Budka działa lokalnie, w Poznaniu, ale dzięki sieci takie problemy nie są tylko kłopotem dla lokalnej społeczności. Warto przypomnieć, że podobnie zareagowano, gdy kibice Legii zdemolowali warszawski klub Chmury, ponieważ znajdowali się w nim fani holenderskiego Ajaksu. Po dewastacji sympatycy miejsca bardzo szybko zaproponowali pomoc, a Facebook ułatwił komunikację między klubem a tymi, którzy chcieli pomóc w sprzątaniu czy dostarczeniu nowych mebli.
Bardzo często narzekamy na internet i panującą w nim znieczulicę, ale takie przykłady pokazują, że w sieci również jest miejsce na współpracę.