Potwory czy ludzie? Właśnie tak Facebook widzi nasze twarze
Do sieci trafia coraz więcej naszych zdj ęć, a niestrudzone algorytmy pracują nad nimi bez wytchnienia. Facebook stosuje przy tym matematyczną analizę danych biologicznych, służącą wykrywaniu związków pomiędzy milionami ludzkich oczu, kości policzkowych i podbródków.
Do sieci trafia coraz więcej naszych zdjęć, a niestrudzone algorytmy pracują nad nimi bez wytchnienia. Facebook stosuje przy tym matematyczną analizę danych biologicznych, służącą wykrywaniu związków pomiędzy milionami ludzkich oczu, kości policzkowych i podbródków.
Wszystkie te informacje pozwalają Facebookowi na zidentyfikowanie osoby, której zdjęcie zostanie załadowane na serwer. Zanim jednak komputer potrafi powiedzieć kto jest kto, nasze twarze - oparte na zapisie cyfrowych danych - wyglądają jak potwory z horroru albo oblicza ofiar epidemii.
Artysta Sterling Crispin zdecydował się wykorzystać te informacje i stworzył serię masek drukowanych w 3D. Jak sam tłumaczy na swojej stronie, projekt jest sposobem demonstracji „nadmiernego rozwoju technologii inwigilacyjnej i tego, jak zmienia ludzką tożsamość”. „Te maski są cieniami istot ludzkich, postrzeganymi przez oczy umysłu organizmów mechanicznych”. - dodaje grafik.
Żeby stworzyć maskę, Crispin posiłkuje się danymi biologicznymi, zgromadzonymi przez osoby i grupy, którym również leży na sercu problem prywatności i coraz powszechniejszego szpiegowania obywateli. Jedną z tego typu inicjatyw jest Labeled Faces in the Wild, której udało się już gromadzić 1. tys. twarzy z całego świata. Crispin przepuszcza te dane przez oprogramowanie do rozpoznawania twarzy, który rozkłada je na wzorce i charakterystyczne punkty, czyli - w pewien sposób - odwraca proces, który wykorzystuje Facebook do identyfikacji użytkowników. Wyniki są potem drukowane w trójwymiarze. Jak widać na grafice, niezbyt przypominają ludzi.
„Te maski są przeznaczone do użytku podczas protestów, do poezji, aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa i szamańskich rytuałów obywateli naszej globalnej wioski, która staje się coraz bardziej pokryta techno-sferą”. - wyjaśnia Crispin.